Natomiast w ubiegłą środę nastapiło tragiczne wydarzenie. Wysiadłam z wnuczką z tramwaju, przeszłam na drugą stronę torowiska, kiedy zauważyłam gwałtowne machanie sprzedawczyni z jarzyniaka. Pokazywała coś za moimi plecami, ale nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Kiedy odwróciłam się po raz drugi zauważyłam że szynach tramwajowych leży chusteczka.....Niestety nie zdążyłam jej zabrać. Stałyśmy z wnuczką jak wmurowane, patrząc bezsilnie na wielkie cielsko tramwaju przetaczające się po chusteczce, w pewnym momencie owijając ją wokół koła. Wreszcie tramwaj przejechał, na torze została sponiewierana szmatka w kwiatki.
Zabrałyśmy ją ze sobą, ale małej smutno było i widziałam , że dzielnie walczy z łzami.
Na szczęście w domu kawałek czekoladki rozproszył zły humor, a babcia kupiła nową chusteczkę w motylki.
Co ma do tego siekiera? Nic, bo o siekierze jest inna historyjka. Zawsze mam kłopot z prezentem dla zięcia i nie tylko ja. Nie ma zachcianek, ile razy można kupować książki, których potem nie zdąży przeczytać, bielizny nie wypada. ciuchy na ogół kupuje sobie sam.
Wymyśliłam rękawice robocze, bo przy remoncie wiejskiego domu na pewno się przydadzą, tymczasem zięć dał głos i wymyślił....prosi Mikołaja o....siekierę!
Nawet nazwę firmy podał. Bardzo się ucieszyłam i natychmiast postanowiłam zamówienie zrealizować.
Do Castoramy nie mam daleko, podjechałam 3 przystanki autobusem bo nie chciało mi się iść na piechotę po ciemku i poszukałam działu z odpowiednim sprzętem. Popatrzyłam, a tam siekier kilka rodzajów i rozmiarów, postanowiłam przyjrzeć się z bliska. Wisiały dość wysoko, ale udało się sięgnąć, złapałam za największą, przekręciłam, wysunęłam z uchwytu i....jak nie łomotnie! Okazało się draństwo tak ciężkie, że nie utrzymałam i walnęłam o półkę niżej gdzie leżały drewniane styliska do zwyczajnych siekier. Okazało się, że ta arystokratka sporo waży. Dobrze, że nie zlecial się personel. Na dalsze oględziny już poprosiłam o pomoc, pan wybrał mi mniejszą z bonusem w postaci nożyczek, dokupiłam jeszcze rękawice, portfel przy kasie schudł mocno, ale podzielimy sie kosztami z córką.
Wzięłam siekierę pod pachę i powędrowałam jeszcze do pobliskiej galerii zobaczyć jak wygląda czarny piątek, Ludzi nawet niewiele, a przeceny takie sobie 20%, pozimowe bywaja większe. Przeszłam sobie przez galerię, siekierą nie wymachiwałam bo jednak lekka nie jest, widziałam kilka męskich spojrzeń, ale najwidoczniej oceniali sprzęt nie mnie. Niestety na mój urok osobisty już nie mam co liczyć, muszę pomagać sobie siekierą.
Ewo z urokiem osobistym uważam, że przesadzasz, a zięć zażyczył sobie wypasiony sprzęt, moje oko też przyciąga :)
OdpowiedzUsuńChusteczka z motylkami niech sie tak samo dobrze nosi jak ta z w kwiatuszki :)
Niestety mój urok został już tylko we wnętrzu, a sprzęt faktycznie wypasiony.
UsuńAle siekiera, takiej nie widzialam, a swojego czasu w Andach siekiery sie kupowalo..no ale Wenezuela to dziesiaty kraj...a chusteczka, wyobrazam sobie jak sie czulyscie, nastepny post moj bedzie mial cos na temat chusteczki wnuczki...widac wnuczki chusteczki lubia! fajny post!
OdpowiedzUsuńDzięki. Lubimy chusteczki, ja też mam kolekcję apaszek.
UsuńA ja ile mam szliczków i apaszek, jejku! Będę polować na podobną dla Twojej wnuczki, w wiadomych przybytkach!
OdpowiedzUsuńZięć ma gust. Jeszcze huskwarna się bardzo liczy. A siekiera im cięższa, tym lepsza. Zależy, do czego jest Zięciu potrzebna. Jeśli do łupania polan, to ta ciężka byłaby w sam raz. Unosisz, opuszczasz i trach! Polano w szczempach!
Pewnie byłaby lepsza, ale miała okropnie długie stylisko. Kilka polan i by się zmachał na amen. Miała być ta firma, rąbie stare deski na opał, więc chyba wystarczy. Drogie są okropnie.
UsuńHuskvarna przez "v".
OdpowiedzUsuńFiskars przez "f" :)))
UsuńBiedne dziecko, biedne Wy z ta chusteczka... ja poszlam raz do H&M, wyprzedaz byla, duzo na podlodze lezalo, ciasno. A mnie zawsze cieplo. zdarlam z szyi chustke trojkatna, swiezo zakupiona (gudrun S. cena nie potworna choc nie zlotowka ;), z Austrii szla, bo w uk nie bylo, wysylka tyle samo kosztowala. pogrzebalam na wieszakach, wyszlam, poszlam jeszcze do dwoch sklepow (juz porzadniejszych) i ide w kierunku parkingu i - a gdzie chusta???? wrocilam do sklepow - lezala w H&M na podlodze, wsrod przecenionych szmat. czulam sie strasznie dziwnie jak weszlam do sklepu, zobaczylam moja chuste w charakterze szmaty pomietej na podlodze, dolecialam, zlapalam, przytulilam do memlona i ucieklam.
OdpowiedzUsuńsiekera wspaniala. taka zamachowa musi miec dlugie stylisko, do tego zamachu. krotkie to taki tomahawk. Ja nie tylko z taka mala chodzilam na spcery trzymajac siekierke w wozeczku za synkiem, albo na tacy pod synkiem, ale kiedys mialam taka zamachowa w bagazniku, pojechalam, nie majac prawa jazdy, do miasteczka, na koncu zlapalam guzme - wizawi stacji benz/warsztatu, polecialam do nich, pana patrzyl na mnie bardzo poblazliwiejak na blondynke. doszedl, otworzyl bagaznik w poszukiwaniu kola zapasowego, a tu w duzym pustym bagazniku dekoracyjnie lezy topor katowski. zmienil zdanie na temat blondynki i zrobil robote ras ras. nie wymienilismy ni slowa na temat topra.
Tej pieknej siekiery wrecz zazdraszczam!!
Uwielbiam Twoje historyjki. Mam nadzieję, że siekiera nie okaże się zbyt...damska.
UsuńPiękny tytuł Ewo !
OdpowiedzUsuń:-) Bardzo mi się podoba .
Tematy poruszone w Twoim wpisie są mi szczególnie bliskie ... .
U mnie, tzn. u moich Dzieciaków miejsce chusteczki zajmowały "piele" . Rozumiem więc doskonale DRAMAT !!!
Co do siekiery ... ma ich na wsi ze cztery :-) Rozumiem więc i Zięcia !
:-)
Dziękuję, wcale się Zięciowi nie dziwię, mnie się też te siekiery podobały.
UsuńOpowieśc z chusteczką smutna, ale piekna...Tak widocznie chusteczce było pisane.Wciaz gonił ją pech aż dopadł na dobre. Ale będzie pamiętna, bo przecież nie każda chusteczka kończy swój żywot pod tramwajem.Mnie sie skojarzyła z Berliozem ("Mistrz i Małgorzata") i jego głową odciętą przez tramwaj.Tak mu było przepowiedziane i tak sie stało. Śmierć straszna, ale ksiazka piękna.
OdpowiedzUsuńA siekiera dla zięcia piekna, tylko ciekawam, czy wytrzymała będzie. My tu na wsi takich chłopskich, mocarnych, grubociosanych siekier uzywamy a i one czasem dokonują zywota, gdy spotkają sie z jakims wyjątkowo twardym kawałkiem drewna.
Pozdrawiam serdecznie!:-)
Na szczęście wnuczka skojarzeń z Berliozem jeszcze nie ma.
UsuńSiekiera wedle zyczenia, podobno dobre sa tej firmy.
Ewo - a powiedziałaś w sklepie, że siekiera na zięcia jest :))))
OdpowiedzUsuńChusteczki szkoda, ale taka widocznie była z niej niespokojna istota i pod tramwajem skończyła ...
Mam nadzieję, że ulubioną będzie teraz ta w motylki :)
Nie powiedziałam!:-))) Lubię go i jakoś mi nie przyszło do głowy.
UsuńTeż mam nadzieję że polubi motylki.
Ewuniu!!!!!!!!!!!!! Mam wyobraźnię... Smutek mi szybko minął gdy pojawiła się scena z Castoramy!!!
OdpowiedzUsuńJak pomyślałam, że moja chusteczka od Ciebie, niebieska w kwiatuszki mogłaby tak samo skończyć, to postanowiłam jej tym razem nie zabierać do Krakowa! Ależ te tramwaje wredne!!!
Weź coś cieplejszego, to już będzie grudzień. Tramwaj nie zawinił tylko babci gapiostwo.
UsuńI na pewno nie zgubię tego cieplejszego!!!!!!!!!!!!! Już dzisiaj to czuję ;-(
UsuńPomogę Ci pilnować, żeby nie zginął.
UsuńSiekiera, motyka, tramwaj, chustka
OdpowiedzUsuńGdzie jest Kraków, a gdzie Ustka.
Siekiera, motyka, tramwaj nóż,
Ewa super jest i już.
z
Nie umiem odpowiedzieć w podobnym stylu.
UsuńSzkoda chusteczki. Przypomniała mi się moja, podobnej do tej. Zaginęła X lat temu, ale ciągle ja pamiętam. Na siekierach się nie znam, ale ta wygląda elegancko.
OdpowiedzUsuń