wtorek, 26 września 2017

Otrzepałam

się z listopadowej melancholii, pomogła aura bo błysnęło słońce, rodzinno-urodzinowy niedzielny obiadek też zrobił swoje. Już w sobotę na spacer,  mokry wprawdzie jeszcze, poszłam, w poniedziałek się rozkręcałam, dzisiaj już zrealizowałam wszystko co zaplanowałam, nawet z nadwyżką kilometrową.

W sobotę sprawdzałam  stan Rudawy,


przy okazji podglądałam żerujące kaczki,


po deszczu kałuż nie brakowało,


podobały mi się te mokre rozczochrańce,


kot miał fajny ogon.
Niedawno skończyłam książkę napisaną przez Wojciecha Plewińskiego, "Migawki. Wspomnienia fotografa". Pamiętałam jego zdjęcia z "Przekroju", w książce jest sporo informacji o jego życiu i pasjach. Dobrze się złożyło, bo otwarto niedawno wystawę jego zdjęć, więc było oczywiste że pójdę. Wystawa tylko do 4 października, dzisiaj wejście bezpłatne, więc po ośmiokilometrowym spacerze z wnuczką, postanowiłam się wybrać. 
Zachwyciłam się. Zdjęcia pochodzą z lat 50, kiedy Plewiński studiował w Krakowie i pracował w Pracowni Konserwacji Zabytków.
Zdjęcia z krakowskiego Kazimierza, lata 50.





Barbara Hoff.



Następny cykl to zdjęcia z wyjazdu do Włoch w roku 1957. Pojechał z grupą fotoreporterów. Widać, że chłonął wszystko, ale interesowali go też ludzie.




Następny cykl zdjęć to Ziemie Zachodnie. Jako młody chłopak przeniósł się tam z rodziną, objęli poniemieckie gospodarstwo w Sulisławicach. Później :







Ta seria zdjęć mnie urzekła.




Piwnica pod Baranami, początki, po założeniu w 1956 roku.




To mógł być tylko Krzysztof Litwin.

Zabrakło mi na wystawie zdjęć z przedstawień teatralnych, które Plewiński dokumentował. 
Najpierw obejrzałam wystawę z aparatem, potem jeszcze raz, potem jeszcze wracałam. Większa część odbitek jest oryginalna, część zrobiona ponownie już z pomocą nowszej techniki. 
Bardzo mi się te zdjęcia podobały,  robione z samodzielnie wywołanych błon, mające urok i coś co je różni od dzisiejszych kolorowych, doskonałych technicznie, coś czego nie umiem nazwać.
Trudno było robić zdjęcia zdjęciom, bo odbijało się swiatło i dach sali wystawowej.
Kiedy wyszłam dołożyłam sobie jeszcze spacer nad Wisłą i czy ktoś wie co to za ptaszki?


Jeszcze korek na Moście Dębnickim,


Przystanek pod Jubilatem, wiadomość dobra remontują Kossakówkę. (?)


I wreszcie wróciłam do domu.



18 komentarzy:

  1. Ufff...ale się zmęczyłam :))) Zdjęcia cudne ! BDB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pierwszej chwili pomyślałam , że zmęczyło Cię oglądanie zdjęć.:-)

      Usuń
  2. Ewo można ci pozazdrościć kondycji, fajowsko, że po chandrze ani śladu :)
    Ciekawe co będzie w Kossakówce, najwyższy czas aby ją wyremontowali.
    Zdjęcia Plewińskiego bardzo ciekawe. Jeśli chodzi o nowych mieszkańców Ziem Odzyskanych, to jak pracowałam w biurze planowania przestrzennego, jeździliśmy w delegacje do takich wiosek. W latach 78/81 stan domów był opłakany, bo ludzie w dalszym ciągu nie traktowali ich jak swoje.
    Moja osobista koleżanka, w latach dziewięćdziesiątych miała jeszcze poczucie tymczasowości, jeśli chodzi o jej mieszkanie na wrocławskiej starówce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś mi wcięło wczorajszą odpowiedź. Rodzice mojego męża mieszkali tam jakiś czas, ale wyjechali bo wszyscy mówili, że to na tymczasem i jeszcze będzie wojna.

      Usuń
  3. Piekna wystawa, jaka pelna dokumentow z tamtych czasow.
    Ptaszki sobie poogladalam, troche trudno uwierzyc ale wygladaja na bataliony, nalezace do rodziny bekasowatych, pewnie w czasie jesiennej migracji orzystanely nad woda gdzies tam w Krakowie. Poza czasem godowym, kiedy samce sa ubarwione i ufryzowane, wygladaja bardziej skromnie, podobnie jak na Twoim zdjeciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny wczoraj mówiły, że jest to biegus zmienny, też przelotny. Pierwsz raz takiego widziałam.
      Wystawa bardzo mi sie podobała.

      Usuń
  4. Cieszy mnie bardzo remont Kossakówki.Wreszcie.
    Przed laty Gloria Kossak prowadziła tam kawiarnię.
    Też mam chandry związane z pogodą ,a wystarczy promyczek słońca i mija.
    Dzisiaj pochmurno i ponuro ,beznadziejnie wprost.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mi żal było Kossakówki. Ciekawe co tam teraz zrobią, na razie wyglada tragicznie. Zdjęcie zrobiłam przez szparę w płocie. Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj sie wypogodzi.

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia. Kiedyś jakość fotografii zależała (oprócz sprzętu) głównie od umiejętności i talentu fotografa. Teraz większość obrabia zdjęcia specjalnymi programami, to przecież zawsze można cuda zrobić.
    Ptaszynki wyglądają na biegusy, ale dokładnie nie wiem, które - może płaskodziobe? Biegusy często można zauważyć właśnie jesienią, w trakcie przelotów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezawodne dziewczyny stwierdziły, że jest to biegus zmienny.
      Moja mama robiła zdjęcia, w domu była ciemnia, widziałam ile trzeba wyczucia żeby zrobić porządną odbitkę.

      Usuń
  6. Piękne zdjęcia. Bardzo mi się podobają.

    OdpowiedzUsuń
  7. spacer...
    to lubię, nawet bardzo.
    życzę udanych i wartych zapamiętania - choćby blogową notką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zaraz wychodzę bo za oknem pięknie.

      Usuń
  8. Niesamowite są te zdjęcia. Pięknie uchwycone chwile.Też lubię rozczochrańce:)

    OdpowiedzUsuń