Takich miejsc pełno po drodze, płoty, wykopki i przejść się nie da. Idę wzdłuż Powstańców Wielkopolskich, w głowie mi huczy bo ruch i hałas, zimno, ale wracać nie lubię.
Z jednaj strony kompleks nie wiem czego, bo na mieszkania to nie wygląda,
Z drugiej strony jeszcze tak, ale czy to wiadomo jak długo?
Bo zaraz obok galeria handlowa,
tylko po drugiej stronie za zmatowiałym ekranem resztki dawnej zabudowy.
Dotarłam do Klimeckiego, jeszcze trochę skręcam w Dekerta, ufff nareszcie ciszej.
Gdyby go odnowić byłby śliczny,
ktoś z fantazją i lubiący kolory,
ciąg dalszy nowego,
nowy przystanek kolejowy na Zabłociu,
zaraz obok resztki graffiti.
Docieram nad Wisłę, tu kiedyś stały pogłębiarki, które z drugiego brzegu oglądał mój wnuk. Mógł stać i stać obserwując ich pracę.
Dzisiaj już ich nie ma, została tylko zardzewiała barka.
Wyjrzało słońce, ale powietrze zamglone lekko,
nie widać dokładnie.
Niedaleko stopień wodny na Dąbiu,
schodami w górę,
na drugą stronę,
schodami w dół i już jestem na bulwarach po drugiej stronie Wisły. Jeszcze kawałek drogi z małą przerwą w galerii, bo muszę zrobić zakupy, kończę spacer na Krakowskiej. 10.76 kilometrów, parę zdjęć, troszkę żal, że nie wybrałam innej trasy.
Żegnaj wrześniu.
Październikowy dodatek. Popełniłam kiedyś taki malunek, pasuje do niego piosenka.
Dziękuję Panterce CDR, dzięki niej też się nauczyłam wklejać piosenkę.
Prawie 11 kilometrów fiuu fiuuuuuuuu, aktywnie pożegnałaś wrzesień Ewo i to najważniejsze, a świat się zmienia taka kolej rzeczy...
OdpowiedzUsuńW tym fiaciku te intensywny kolorowy miszmasz pomaga trochę ukryć tą rdzę, która go zżera aże mlaszcze ;) Podoba mi się taki kolorowy :)
Też mi się podobał, a nie wszystkie zmaiany mi się podobają, chociaż niektóre całkiem dobre.
UsuńNo popatrz, u Ciebie 10 km i ciągle chodzisz po mieście. U mnie 10 km to dwie wsie i kawałek miasta.:)))
OdpowiedzUsuńKtoś się napracował przy tym kolorowym maluchu.:)))
Szkoda tylko, że po miejskiej nawierzchni gorzej się chodzi i za chwilę powietrze będzie paskudne.
UsuńZa to bezpieczniej. Ja mam do dyspozycji asfalt albo fatalne pobocze.
UsuńPodoba mi się ten obrazek.:)
Dziękuję. Na peryferiach też fatalne pobocza bywają.
UsuńKawał drogi. Ale warto było, chociażby dla tego malucha. Taki maluch wrzesniowy:)
OdpowiedzUsuńFajny maluch. mnie się marzy pól maratonu.
UsuńCiagle maszerujesz! a te trasy to tak jak leci, czy dobrze zaplanowane?
OdpowiedzUsuńMaluch fajny, i resztki graffiti. A most nad stopniem wodnym w Dabiu ma takie jakby domki, z oknami...pewnie jakies ustrojstwa zwiazane z jego funkcjonowaniem.
Zagladnelam do pana google'a ...ojej, co tam na tym stopniu znajduja pletwonurkowie!
Czasem jak leci, czasem zaplanowane, wczoraj z zaplanowanej wyszła całkiem inna.
UsuńBardzo ciekawe...z
OdpowiedzUsuńU mnie Dąbie to dzielnica po prawej stronie Odry a jest też i jezioro Dąbskie.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)
Czyli mamy coś wspólnego. Miłego wieczoru.
UsuńZarąbiste autko. 💚
OdpowiedzUsuńI na chodzie...:-)
UsuńHa! Nareszcie Cie znalazlam i od razu wrzucilam do czytelni.
OdpowiedzUsuńOraz bardzo mi milo, ze sie na cos przydalam. :)
Nie wiedziałam, że mnie trudno znaleźć i bardzo się cieszę, że znalazłaś. Próbowałam parę razy, ale mi się nie udawało, dzięki.
UsuńNie to, ze trudno, ale nie kojarzylam osoby z blogiem. :)
UsuńWszedzie te nicki, ksywki i inkognita. :)))
Ja też jeszcze wielu osób nie skojarzyłam.
UsuńOkrrrropny był wrzesień w tym roku :(
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
UsuńBardzo mi sie podoba Twój malunek, Ewo. Taki nastrojowy. I piosenka Banaszak piękna!:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Banaszak bardzo lubię.
UsuńPiękny reportaż ze spaceru po mieście! Doskonały z Ciebie obserwator i niezły piechur.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ciebie znalazłam? Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję, miło Cię gościć, zapraszam pozdrawiam.
UsuńCo za fantastyczne urozmaicenie. Banaszak - ta kocica, jesień w parku i jesienny pan. Tego mi było trzeba...z
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy spotykam takie określenie Banaszak...
Usuń