noszonym w kieszeni -
ambrą tchnie i miodem...
Skądkolwiek jest rodem,
Kwiat mądrości pleni -"
(Remigiusz Kwiatkowski)
To już osiemnaste Targi Książki. Chodzę na nie od początku, opuściłam tylko kilka razy. Pamiętam skromne początki, niewielkie powierzchnie i o wiele mniej wystawców. Przez ostatnie kilka lat obiecywałam sobie, że już więcej nie pójdę, bo tłok, bo zła organizacja, bo bezład rozmieszczenia stoisk doprowadzał mnie do szału.
Tym razem było inaczej. Nowy pawilon wystawienniczy, wprawdzie daleko, ale z podstawionym autobusem ze śródmieścia.
Wewnątrz dużo więcej miejsca, przestronniej, klimatyzacja i....dużo wycieczek szkolnych.
Nie bardzo mi się powiodło robienie zdjęć, bo jednak ludzi było dużo. Na szczęście tym razem rozkład stoisk był na tyle czytelny, że szybko znalazłam te, które mnie interesowały. Mogłabym tak chodzić cały dzień, oglądać, dotykać, podczytywać fragmenty, rozmawiać ze sprzedawcami. Wśród morza nowych tytułów znajome z dzieciństwa i młodości, wznowione, piękniej wydane. Bardzo dużo wydawnictw z literatura dziecięcą, ale tutaj już się gubię i nie mam przekonania do treści, czasem dziwnej.
Mimo to dokonuję pierwszego zakupu, wnuczka ma niedługo imieniny. Kocurek ma zły humor, a rysunki zabawne.
Lubię książki Tokarczuk, przeczytałam wywiad o tym , jak powstawała jej najnowsza książka i nabrałam ochoty. Cegła i cena zaporowa, takie jest moje pierwsze wrażenie, jednak biorę do ręki, przeglądam, odkładam, znajduję następną, na którą mam ochotę i wtedy słyszę, że jest rabat. W pierwotnej cenie zmieszczą się obie. Kupuję.
Jeszcze wydawnictwo "Czarne", książka o Ukrainie, mało znanej, prowincjonalnej, widzianej okiem reportera.
Na koniec wisienka na torcie. Na spotkaniu naszego roku był kolega, bliski kumpel z naszych eskapad i rajdów. Pochwalił się, ze napisał zbiór opowiadań i będzie na targach podpisywał swoją książkę.
Spotykamy się, łazimy wśród stoisk, oglądamy, pijemy kawę w kawiarence, a następnie już na stoisku dostaję piękny autograf.
Potem już czas do domu, jeszcze zostanę odwieziona i dalej nie możemy się nagadać. Mimo upływu lat pewne cechy kolegi nie uległy zmianie. Potrafił gadać i filozofować, balast lat i przeżyć nie przeszkadza. potrafimy znaleźć wspólny język i to jest miłe.
Mimo zimnej aury spędziłam dzień w cieple dawnej przyjaźni i w cieniu literatury.
Oj! Zazdroszczę! Chętnie bym tam pobuszowała. :)
OdpowiedzUsuńTo będzie trylogia? Kojarzy mi się z "Ene, due, rabe...":)
Też mam apetyt na Tokarczuk, bardzo chwalili w Trójce. Jak przeczytasz, to liczę na jakąś recenzję. :)
Ja też zazdroszczę, normalnie zazdroszczę i nie będę ściemniać, że tak tylko, tralalala:)))
OdpowiedzUsuńOessssu. Tyle dobra. Możesz zdradzić, ile kosztuje te 1000 stron Tokarczuk? Tak normalnie, bez rabatu?
Bez rabatu na książce jest cena 69.90 zł. Tam było tyle różności, że jeszcze mam niedosyt, a łaziłam dobre trzy godziny.
UsuńOesssu. Dużo. I niedużo. Sama nie wiem. Dużo jednak. 7 dych, to 7 dych:( W końcu kupię sobie ten czytnik, rynek mnie przymusi:(
UsuńHana we Wrocławiu są Targi Dobrej Książki na przełomie listopada i grudnia ,przyjedz to sobie kupisz tą Tokarczuk taniej ,bo na targach jest zawsze taniej .
UsuńKsiążka ma prawie 900 numerowanych od końca stron, jest pięknie wydana.Mam nadzieję, że się będzie dobrze czytać.
OdpowiedzUsuńCzy kolega zamierza napisać trylogię, nie wiem, ale drugi tom będzie w grudniu. Na pewno nie omieszka się pochwalić. To są tylko krótkie opowiadanka, czytałam kilka.
Książki, książki... moje przyjaciółki najdroższe. szkoda jedynie, ze zbyt drogie, co nie znaczy, ze ich nie kupuję i nie kocham i ze czytaczek zastapi te tradycyjne cegły - ich urok będzie wieczny.
OdpowiedzUsuńBywa, że omijam księgarnie szerokim łukiem, bo pustki w kieszeni a ceny z kosmosu. Na Targi ostrzyłam sobie apetyt cały rok, teraz trzeba zacisnąć pasa.
UsuńTez omijam, bo człek wchodzi i często moze się tylko oblizać. Nie wiem, jak działa, bo w końcu to biznes, a na tym to ja się nie znam wcale, ale tak myślę, czy ksiażki nie mogłyby być dotowane przez ukochaną Unie? Na tyle bzdurnych rzeczy unia daje, tyle jest przy tym wywały, nikt tego nie jest w stanie sprawdzic, wiem, bo ostatnio biore udział w kursue, w którym tak naprawdę chodzi o to, by ktoś zarobił.
UsuńTeż się zastanawiam jak to kalkulują, ale niech nie narzekają, że czytelnictwo spada. Z dotacjami też różnie bywa, ale urzędnicy "zawsze wiedzą lepiej"....gdzie kasa brzęczy.
UsuńSmaczek życia ,nie można sobie odmawiać bo jakże piękny może być listopad w takim towarzystwie .Czytaczek jakoś nie powoduje tego miłego stukotu serca ,nie ma zapachu nowej książki i jej wyglądu .Wcale się nie dziwię magnesowi co Cie tam przyciąga .Już samo oglądanie jest przygodą .Piękne spotkanie :)
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, ze miałam ochotę jeszcze dzisiaj jechać. Na szczęście rozsądek zwyciężył.
UsuńJakże Tobie zazdroszczę ! Tyle książek ! Jesteś zaopatrzona przynajmniej na miesiąc i jeszcze ta możliwość wyboru ! Pięknie . Muszę się zastanowić nad Tokarczuk :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za relację .
Ostatnio wolniej czytam, więc chyba wystarczy na dłużej.
UsuńCzęściowo na temat: zamówiłam sobie najnowszą część Jeżycjady Musierowicz - w przedsprzedaży 10 zł mniej i do księgarni, więc bez kosztów przesyłki. :) A Gołubiew łypie na mnie z półki. :)
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam całej Jeżycjady. Córki wyfrunęły z domu i nie miałam komu podbierać. A Gołubiew....zawsze już czasy Bolesława Chrobrego będą takie jak tam.
OdpowiedzUsuńNową Tokarczuk wszyscy chwalą. Pisała ją 6 lat ( chyba dobrze usłyszałam). też muszę ją przeczytać. Biedne my, emerytki - tak chciałoby sie mieć te wszystkie piękne książki ! Jeżycjadę mam prawie całą, tylko te ostatnie dwie czy trzy wydaja mi się biciem piany i wodą po kisielu.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zaczęłam, leży na stole, zaglądam, nabieram apetytu. Najpierw muszę pokończyć zaczęta pozycje. Dobrze słyszałaś, praca rwała 6 lat.
OdpowiedzUsuń