Przyszła i na mnie pora. Tak się złożyło, że byłam w okolicy, z wnuczką, więc poszłam.
Odpust tradycjami sięga baroku, nie wiem jaki był w poprzednich latach, teraz to tłok, tandeta i chińszczyzna. Przewaga balonów i straganów z badziewiem.
Balony targane wiatrem, kładły się niemal na głowach ludzi,
pomyśleć, że amatorów tego paskudztwa nie brakowało.
Tradycyjne odpustowe cukierki.
Znalazłam dwa stragany z rękodziełem
i drewnianymi zabawkami, miła odmiana w morzu tandety.
Może było więcej ale było zimno, tłoczno, nieciekawie i zmarzły mi ręce.
Jeszcze tylko karuzela, balonik i na pyszny obiadek do babci.
Zaspokoiłam ciekawość, już nie muszę się wybrać w przyszłym roku.
I właśnie przy takim kramiku z drewnianymi zabawkami Maczek w wakacje wydał całe swoje kieszonkowe od babci, kompletując lokomotywę z wagonami. Tanio nie było, ale pewno jeszcze moje wnuki będą się nimi bawiły.;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że ta piękna dziewczynka z ostatniego zdjęcia, jednak bardzo szczęśliwa była.:)
Dziewczynce trochę zmarzł nosek, ale zadowolona była. Te drewniane zabawki są według mnie trochę zbyt drogie.
UsuńO ile wnusia sobie nie przypomni :)). Jak rozumiem, udało Ci się wrócić do domu nie bedąc zmoknięta z z powodu tradycji ;))
OdpowiedzUsuńJakoś się udało. Starszej pani nie polali i bardzo krótko byłam.
UsuńTak, czasami wystarczy być gdzieś jeden raz...
OdpowiedzUsuńZ czego były te kolorowe kulki na pierwszym zdjęciu?
I tak najpiękniejsze jest ostatnie zdjęcie. :)))
Ja nie lubię wszelkich wyjazdów w lany poniedziałek. A już do szewskiej pasji doprowadzała mnie moja ciotka, która miała zwyczaj ochlapywania perfumami zamiast wodą. Ohyda!
Ładne te plecione jajka. :)
Nie wiem, wyglądały jak z czegoś sztucznego. zawsze unikałam wyjść w lany poniedziałek, bo nie znające umiaru bandy małolatów potrafiły lać wodą z kałuży i rzucać z dachu worki z wodą.
OdpowiedzUsuńPlecione jajka też mi się podobały.
To straszne jak wszystko można zmienić na gorsze i rozmienić na drobne. Określenie - Takie czasy - nie jest żadnym tłumaczeniem.
OdpowiedzUsuńBył jednak spacer z Wnuczką , a to się tylko liczy :-)
Gdyby nie Twój opis można by sądzić , że to fragment zielonogórskiego winobrania :-0
Bo chyba teraz wszystkie tego rodzaju imprezy są do siebie podobne. Była jeszcze dzisiaj Rękawka, ale Wnuczka a mała żeby z nią iść.
OdpowiedzUsuń