Dzisiejszą nazwę ulicy spotykamy po raz pierwszy w 1836 roku. Początkowo droga wśród ogrodów, z biegiem lat stała się śródmiejską ulicą przy której mieszkało wiele sław. Jacek Malczewski, rodzina Tetmajerów, a na miejscu dzisiejszej kamienicy nr 3 miał pracownię Jan Matejko,
a niedaleko Henryk Rodakowski i
Boy-Żeleński, teraz mieści się tutaj ponownie Okręgowa Izba Lekarska.
Krupnicza 22 to adres szczególny. Tutaj mieścił się w latach 1945 - 1995 Dom Literatów, należący do ZLP. Kamienicę wybudowano na początku XX wieku, podczas okupacji zajęli ją hitlerowcy, po wyzwoleniu znalazło w niej miejsce wielu literatów z całej Polski. Mieszkali tu między innymi Stanisław Dygat, K.I. Gałczyński, Stefan Kisielewski, Jerzy Szaniawski, Sławomir Mrożek, Wisława Szymborska, Jerzy Zawieyski i wielu innych. Powstało tu wiele znaczących utworów, miejsce obrosło legendą i licznymi anegdotami. Gałczyński nazwał je "Domem 40 Wieszczów".
Przyjrzałam się dobrze kilka razy, nie ma śladu po jej przeszłości. Ani tablicy, ani informacji, niczego. Parter zajmują restauracje i biuro. Tyle.
Obok, pod numerem 26 jest Dom Mehoffera, odrestaurowany, mieszczący oddział Muzeum Narodowego, dalej funkcjonuje tutaj kawiarnia i przywrócono do życia ogród, jak wtedy gdy biesiadowali tam mieszkańcy literackiego "kołchozu".
Z ogrodu widać, niestety zasłoniętą częściowo drzewami oficynę kamienicy pod nr 22. Podobno, jak mówi anegdota, którejś nocy, Jerzy Zawieyski rozeźlony hałasem z kawiarni, rzucał z balkonu w biesiadników butelkami.
Ozdoba ogrodu, piękny, leciwy, dąb szypułkowy.
Malownicze schodki oficyny. więcej nie udało się zobaczyć. Muszę tu kiedyś przyjść na kawę i ploteczki.
Jest jeszcze przy Krupniczej Teatr Groteska,
Ale trzymając się tematyki bramowo- podwórkowej, to z tego podwórza - parkingu wyrzucił mnie ochroniarz,
udało się wejść do jednej z bram i
zdjęcie klatki schodowej.
Mam jeszcze na składzie kilka bram i podwórek, więc kontynuacja będzie.
super wycieczka :) i czekam na bramy :)
OdpowiedzUsuńMiło mi. Bramy będą ale już bez anegdot.
UsuńMoże przy tych ploteczkach przy pobliskim kawiarnianym stoliczku powstanie kolejne Dzieło dla nas i... Nobla...??? Pudełka zostaw w domu, żeby nikt butelkami w nas nie rzucał (no chyba, że pełnymi, jeśli w kawiarence koncesji nie mają :-) ) Poprosimy o dużo serwetek do wycierania śmiesznych łez i zapisywania Słów dla Poetki (serwetki dla Poetki, a Słowa Poetki). A jak nam się znudzi stolik to zasiedlimy schody z widokiem na niebo...
OdpowiedzUsuńA po tym noblu..., to dobre miejsce na Wieczór Autorski :-)
(przysięgam, że to poranna kawa poruszyła moją wyobraźnię, a nie dźwięk pustych butelek!!! :-) )
Wyobraźnia jak zwykle godna podziwu. Mogłam na tą piękną wizję odpowiedzieć dopiero po kawie wypitej w towarzystwie kota.
UsuńPoetkę należy tutaj przyprowadzić, a wcześniej przetrzeć szlaki bez serwetek.
Widzę, że masz oko na wszystko :)
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie. Na to akurat chętnie. :)
OdpowiedzUsuńMieć Ciebie w Krakowie, to COŚ! Chodzić z Tobą ulicami Twego miasta, zaglądać na podwórka, oficyny, klatki schodowe ... To bardzo ulotne chwile ...ofiarowujesz nam krakowską magię :-)
OdpowiedzUsuńHmmm, dziękuję. Tylko magii tu chyba niewiele.
OdpowiedzUsuńpodwórza i oficyny wcale nie są magiczne ...wiem coś o tym :)
OdpowiedzUsuńz dwojga złego wolę blokowiska ;)
Dzielna jesteś .
Gdybym miała trochę tupetu widziałabym więcej. Blokowiska są nudne.
Usuń