Jednak czasem potrzeba chwili zmusza do wyjścia i tak to w upalny poniedziałek powędrowałam na Kazimierz i Podgórze. Jak już wyszłam z tramwaju, powiał wiaterek, dało się wytrzymać, a że nie załatwiłam pomyślnie sprawy, która mnie wyciągnęła z domu, postanowiłam się powłóczyć.
Ktoś chętny na spacer w upale?
Najpierw Plac Wolnica i pozostałości po miodowej imprezie weekendowej.
Nieduża, tym razem pusta uliczka prowadząca do Kładki Bernatki. Miałam nie wejść do tej bramy skoro była otwarta?
W głębi ciemne podwórko
i wydeptane schody.
Następna brama też do pięknych nie należy.
Knajpka i puste leżaczki, chociaż z widokiem na Wisłę to jednak słońce praży niemiłosiernie.
Przechodzę przez kładkę, wiaterek przynosi ulgę i już widok na Kazimierz z drugiego brzegu.
Nie odmówię sobie zajrzenia w okolice Cricoteki i zrobienia już kolejnego jej zdjęcia.
Wracam, ulica rozkopana, stoliki puste, słońce dokucza.
Tutaj mimo cienia też nikt nie siedzi. Niedaleko jest malutki sklepik spożywczy, w którym sprzedają naprawdę pyszne lody. Porcja żurawinowych dobrze mi robi, idę dalej.
Duża sklepiona brama, niestety zastawiona starymi gratami, a wgłębi prywatny ogród.
Skręcam w ulicę Węgierską, w tym domu mieszkał w latach 1942 - 1945 Tadeusz Kantor.
Z jednej strony oryginalny odnowiony budynek,
z drugiej waląca się rudera.
Uliczka krótka, docieram do końca, jeszcze rzut oka wstecz,
kolejna brama i
podwórko. Kiedyś takie komórki były dość powszechne, trzymało się tam węgiel na zimę.
Rynek Podgórski, odnowiony, a ja z przyjemnością znajduję wytchnienie w chłodnym wnętrzu kościoła św. Józefa.
Jednak mimo wiatru spacer mnie zmęczył. Już bez zatrzymywania idę na przystanek. Czas wracać do domu.
Upały minęły, pogoda może nie piękna, ale po deszczu zieleńsze trawniki, powietrze czystsze i temperatura znośna.
Mnie tam wcale nie było gorąco na tym spacerku:)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, bo nadmiaru gorąca mieliśmy dość.
OdpowiedzUsuńPiękny spacer. Te zapuszczone bramy, maja potencjał, ta klatka schodowa mało wygodna, ale klimatyczna.
OdpowiedzUsuńNiedaleko mnie ktoś kupił, piękną ,ale bardzo zniszczoną kamienicę i..... uruchomił tam hostel. Potem powstała w tej ruinie ekskluzywna recepcja, a teraz robią elewację. Wygląda na to ze ktoś powoli gromadzi fundusze i sukcesywnie odnawia tą kamienicę.
Oj dość, dość upału! Niech już będzie złota polska jesień! A spacer przyjemny:)
OdpowiedzUsuńJuż się aura odmieniła. Dzisiaj padało i było tylko 20 stopni.
UsuńTakich odnowionych jest u nas sporo i na szczęście walory architektoniczne na ogół zachowane. Niektóre są naprawdę piękne, ale takich zaniedbanych jeszcze ciągle więcej.
OdpowiedzUsuńJak się patrzy na zdjęcia, to czuć ten upał. Woda działa kojąco. :) Podobają mi się Twoje spacery. Ciągle tylko żałuję, że nie mogę Ci towarzyszyć realnie.
OdpowiedzUsuńZaintrygowały mnie lody żurawinowe, nie znam takich. Nie jestem przesadną fanką lodów, ale lubię próbować różne smaki. :)
Te lody były wyjątkowo smaczne i orzeźwiające z owockami żurawiny. Bardzo lubię lody, miętowe z czekoladą też.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dałoby się przełożyć na real taki spacer. Pomyśl, służę noclegiem, wprawdzie skromnym, ale bezpiecznym.
Kusząca propozycja. :) Pomyślę. :)
UsuńPomyśl.
UsuńDzień dobry, Ewo. Miło było pochodzić razem z Tobą po upalnym mieście, tym bardziej, że nagle, tak z dnia na dzień zimno sie zrobiło, mokro, nieprzyjemnie. I choc narzekałam na upały, to teraz mysle, że nie były takie złe. Jak to nigdy człowiekowi dogodzić nie mozna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!:-))
Miło powitać nową Towarzyszkę spaceru. Przyznaję, przeskok pogodowy nagły, ale jeszcze nie zdążyłam zatęsknić za upałami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z chłodnego o poranku Krakowa.
Upał w takich " okolicznościach przyrody " nie straszny. Raz jeszcze powiodłaś nas uliczkami i zaułkami Twojego miasta pozwalając nam zerkać na podwórza i w bramy.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak dla innych, ale dla mnie jest to, to co tygryski lubią najbardziej :-)
Smacznego Tygryskom.
OdpowiedzUsuń