Zgromadzono tu masę przedmiotów codziennego użytku, potrzebnych w wiejskim gospodarstwie.
Czego tam nie było, począwszy od warsztatu tkackiego,
przez beczki, tary, szatkownice, konewki,
po żarna (pamiętam podobne u babci w sieni, ciężko było obracać takim kołem).
Rzemiosła wszelakie, zainteresowały nas te ponadwymiarowe buty na bardzo grubej podeszwie. Okazało się, że wyrabiano je dla kramarzy, żeby im w zimie w stopy ciepło było.
Kosze, kobiałki, koszyki,
kołowrotki i sprzęt do obróbki lnu,
kuchnia z wszelkimi akcesoriami (gaśnice mogli schować).
paradna izba, raczej nie chłopska z cudnej urody szafą.
Nie zabrakło szopki i gwiazdy dla kolędników,
i maikowego koguta.
Obejrzałyśmy trochę po łebkach, wiedząc że gospodarze chcą zamykać.
Jeszcze pod ścianą stare piecyki i ule
i idziemy dalej.
Przed nami ładny kościół, do którego budowy użyto budulca z murów zamkowych,
dzwonnica i zabytkowa, stareńka lipa.
Schodzimy ze wzgórza, a po drodze takie kontrasty.
Wdrapiemy się jeszcze na platformę widokową nad resztkami bramy,
rzut oka na jezioro, okolicę i schodzimy.
Po przeciwnej stronie wzgórza cmentarz, niestety zabytkowych grobów mało.
Z cmentarza widok na kościół i dzwonnicę, oraz resztki murów z pięknie oświetloną wierzbą.
Teraz czas na przerwę i małe co nieco w cukierence na rynku.
Jak wypijemy, pójdziemy dalej.
O, jak ja lubię oglądanie wszelkich staroci.Bardzo miłe spotkanie i fajna wycieczka:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię i zapach starych, drewnianych kościołów.
UsuńBrałabym stamtąd szfystko, jak leci i miałabym skansen na gumnie.
OdpowiedzUsuńGaśnice muszą stać na widoku. Kto ich będzie szukał, jeśli jakiś ogień niedajbuk? A gospodarz przy żarnach zajęty akurat, albo gdzieś w butach przy kramie?
Masz rację, ale mnie tak na zdjęciu poraziły. Mogłam ich nie ująć.
UsuńTwoje gumno byłoby jeszcze śliczniejsze.
Ja tak, jak Hana, brałabym wsio. Szafy, jakie cudne hmmm. To moje klimaty, zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńTaką szafę też chciałabym mieć.
UsuńSzafa piękna. :)
OdpowiedzUsuńZ tego co widać, to nieco pomieszane są pamiątki z różnych stanów, ale nie szkodzi. Dobrze że zachowane i można je z przyjemnością oglądać. Krosna i kołowrotek, to rzeczy, które zawsze mnie nęcą... :)
No i oczywiście ważne jest też miłe towarzystwo. :)
A kawa z takiej filiżanki powinna być pyszna. :)
Nawet dobra była. Muszę tam pojechać jeszcze raz i dokładnie pooglądać.
UsuńCiekawa ta lipa. Chociaż napis: "zasadzona przez praojców" skojarzył mi się najpierw z... Piastem. :)
Usuń:))
OdpowiedzUsuńz przyjemnością Wam potowarzyszyłam wirtualnie, dziękuję i czekam na ciąg dalszy!
szwendanie się to moja największa pasja. teraz, niestety, raczej tylko po płaskim.
Góry też już nie dla mnie, ale po płaskim mogę.
UsuńJa też lubię się szwendać :))
OdpowiedzUsuńMam w domu trochę staroci ocalonych z domu rodzinnego mojego taty, między innymi kołowrotek, ale nie kompletny, mnie to nie przeszkadza bo pełni on u mnie tylko funkcję ozdobną.
Miałam parę staroci-ciekawostek, niestety odłożone do zabrania ukradł złodziej, który się do domu mamy włamał.
UsuńObejrzałam hurtem,ale dokładnie powiększając każde zdjęcie .Wnioski.... że aparat dobrze trafiła humanistyczna dusza właścicielki niezwykłości i magię potrafi wydobyć z listopadowej nostalgii. Piękna wycieczka,super reportaż.Jakbym tam była dziękuję☺☺☺☺☺
OdpowiedzUsuńBuziaki za taki miły komentarz.
OdpowiedzUsuńJa też chcę buziaka...z
OdpowiedzUsuńA zasłużyłeś? No dobra....przy okazji. :-)))
OdpowiedzUsuńPięknie się szwendasz:) Kilka takich staroci chciałabym mieć we własnym domu. Szafę na pewno!
OdpowiedzUsuńNo i ciekawa jestem, co było dalej...
Szwendałam się dzięki Barbarze.
UsuńJutro będzie dalej.