Pojawił się jesienią 2009 roku. Miał być lekiem na samotność, ciepłem w jesienne i zimowe wieczory, towarzystwem i zajęciem dla rąk, serca i umysłu.
Serce skradł szybko, umysł wysyłał jeszcze jakieś racjonalne sygnały, ręce musiały się zająć bardzo prozaiczną czynnością. Wszystkim czym miał być jest, ale na jego warunkach. Rządzi, wymaga, ofiarowuje uczucia skąpo, dawkuje, tylko czasem się zapomni i przytuli na chwilę. Kontroluje rozmowy telefoniczne, gościom nie ufa, nie lubi przyjmować osobników swojego gatunku.
Chwilami stanowczo za dużo gada.
Przynieśli puchatą, czarną, wystraszoną kruszynkę owiniętą w kocyk. Malizna wiedziała już do czego służy kuweta, na swoje nieszczęście nie bardzo umiała korzystać. Bywało że kudłata pupka lądowała w kupce z czym kotek nie umiał sobie poradzić. Odbywała się wtedy ceremonia mycia pod kranem przy akompaniamencie wielkiego wrzasku. Przez to kot otrzymał piękne imię Brzydal. Skutek był jeszcze jeden, nie został wpuszczony do łóżka, nauczył się spać sam.
Pierwsze kontakty z rodziną ludzką w czasie Świąt BN.
Oswajanie z dziecinnymi rączkami,
coś pysznego, bo wyjątkowa okazja.
Brzydalek rośnie, wybiera sobie rozmaite miejsca do spania,
wykazuje zainteresowanie zieleniną,
tutaj chyba przesadził z "trawką" bo minę ma nieszczególną.
Trzeba sprawdzić co da się zrzucić i gdzie ucieka woda.
Dlaczego nie zostawiła dla mnie więcej miejsca?
Wiem, wiem, miałem tu nie wskakiwać, ale te gałązki tak kuszą.
Najlepiej obserwować z góry,
ale tutaj jest mało wygodnie.
Szpinaku jeszcze nie próbowałem, może zostanę wegetarianinem?
Tam coś pływa ale nie dosięgnę i zapach nieszczególny.
Po co kwiatki w skrzynce, jestem bardziej dekoracyjny.
Czerwona kuleczka, nie zjem, ale poturlam.
Nie ma jak wygodne pudełko.
Ulubiona zabawa, obgryzanie ręki.
Kotek wielkanocny.
Musisz mnie zabrać, bo ja się stąd nie ruszę.
Niech spada to kolorowe dziwadło, pudełko jest moje.
Tutaj też wejdę.
Ulubione miejsce do spania.
Czy aby na pewno ta woda nie jest smaczniejsza od tej w misce?
Wyrósł na pięknego kota. Już nie broi, nie próbuje wszystkiego co w łapy wpadnie, czasem grymasi nad miseczką, dostaje kręćka gdy poczuje oliwki. Nie lubi opuszczać domu, najlepiej się czuje gdy jestem obok, ale na dłuższe nieobecności się nie obraża.
Niech ma na Dzień Kota swoje pięć minut na blogu.
Wszystkim KOTOM życzę pełnego brzuszka, ciepłego kąta i przyjaznej dłoni.
Hurrra. Znów jestem pierwszy. Jak człowiek czeka- to się doczeka.
OdpowiedzUsuńA historia "czarnego" urocza. Ach, ta Ewa.z
Masz podium. Ranny ptaszek z Ciebie.
UsuńEwo2 piękny ten Twój Brzydal taki puchaty i jaki na puszysty i długi ogon ( na tym zdjęciu w ulubionym miejscu do spania).
OdpowiedzUsuńTeraz to już poważny i dostojny Pan Kot z niego. 8 wiosna przed nim.
Domyślam się że doniczka na balkonie jest stałym kocim obserwatorium ptaszorow:-) próbuje czasem zapolowac, czy tylko obserwuje?
Miziaki dla Pana Kota w dniu jego święta:-)
Obserwuje i szczęka mu lata, pewnie by zapolował ale siatka przeszkadza na szczęście dla ptaszków i dla niego, bo to trzecie piętro.
UsuńKotek ma wielkie szczęście - wspaniałą Opiekunkę! :) Takie zwierzęta wiele wnoszą do ludzkiego życia, jeśli tylko ktoś się do nich zbliży i zechce to zauważyć. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńLubię koty i żal mi tych wszystkich bezdomnych i opuszczonych.
UsuńPięknotek!
OdpowiedzUsuńDziękotek ♥
UsuńPiękny kociasty Ewo i cudownie prezentuje się w zakazanych miejscach!!!
OdpowiedzUsuńMyk w ogóle nie pija wody z miski, tylko z dzbanków :)
Świąteczne mizianki dla Brzydusia :)
Kot dziękuje. Zdjęć byłoby więcej ale nie lubi pozować, a w ciekawych sytuacjach nie mam pod ręką aparatu.
UsuńPiękny jest!
OdpowiedzUsuńI wie o tym. Czasem tak patrzy: nie możesz mi odmówić.
UsuńZawsze mnie zadziwia, że kot potrafi się ułożyć w dziwnym miejscu i dziwnej pozie.:)))
OdpowiedzUsuńMnie też, jakby kręgosłupa nie miał.
UsuńAleż piękniś z Tego Brzydala :))) Głaski dla niego i przyjacielskie ;) syknięcie i zjeżenie ogona od naszego :))
OdpowiedzUsuńDziękuję. Odwzajemniam głaski, mój przesyła mruczankę bo właśnie śpi.
UsuńPiękny kudłatek! Z takiego maciupka wystraszonego wyrósł na wspaniałego kota.
OdpowiedzUsuńMiał sprzyjające warunki.:-))
UsuńPiękny kotek i piękny wpis o nim:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, także w imieniu kotka.
UsuńBrzydalu, taki z ciebie brzydal, jak z mojej Bezy - beza. Ty jesteś piękny, a Beza nie jest biała, tylko sroczkowata. Wiem, że twoje święto, tak jaki i naszych kochanych kociastych trwa cały rok.
OdpowiedzUsuńŚliczny wpis Ewuniu.
Buziaki i miziaki od nas.
Dziękuję i odwzajemniam buziaki i mizianie.
UsuńCo tu dużo pisać, mówić ... Kocia miłość jest jedną z najpiękniejszych jakie człowiek może w życiu spotkać ...
OdpowiedzUsuńTutaj ją widać :-)
Cudna !
Kocia miłość...bardzo oszczędna i dawkowana z umiarem.
UsuńZapomniałam spytać: on oliwkami się bawi czy zjada?:)
OdpowiedzUsuńZjada, aż mu się uszy trzęsą. Rzuca się na nie a zapach działa na niego jak na kotkę waleriana. Daję mu rzadko, bo nie powinien ich jeść.
UsuńCiekawe.:))) Nasz szaleje za salcesonem. Najbardziej lubi skórkę.:))) A dzisiaj to ogólnie żre jak szarańcza, jak przed mrozami.
UsuńPonoć mają wrócić mrozy, nieduże, ale zawsze.
UsuńŚciskamy Kota nie tylko z okazji jego święta :-) ! Po prostu nie mogę myśleć o nim jako Brzydalu - dla mnie pozostanie Kotem :-)))
OdpowiedzUsuń