Satysfakcją i rozczarowaniem zaczęła się niedziela. Spać nie mogłam, od piątej rano próbowałam ponownie zasnąć, bez skutku. Wkurzyłam się, wstałam, ubrałam, wzięłam aparat i poszłam oglądać wschód słońca. Nie naoglądałam się dużo, bo niebo zachmurzone i wszędzie jednolita szarość.
Skoro już wyszłam z domu to spacer wydał mi się lepszy, niż siedzenie w domu.
Pusto, jeszcze świecą się latarnie, już jest prawie jasno.
Moja ulubiona trasa zmienia się bardzo. Na nasypie kolejowym ciężarówki,
Przy poszerzanej drodze resztki drzew,
rozjeżdżona droga. Dobrze że zamarznięta bo nie dało by się przejść.
O mało nie przegapiłam skrętu, bo wszystkie znaki orientacyjne wycięto, a kiedyś zarośnięta trawą droga wygląda tak.
Wywiany wiatrem smog nie zasłania horyzontu, ale nadal szaro.
Wszędzie zamarznięte błocko i kałuże,
ślady "miłośników porządku" ale tylko na własnym terenie.
Tutaj też zmiany, przebudowa wiaduktu,
niszczejący coraz bardziej budynek przy dawnym przystanku.
Już jestem w Mydlnikach i wracam do domu.
Moje ulubione wierzby. Wybrałam bardziej cywilizowaną trasę powrotu, nie wiedziałam czy da się przejść inną ścieżką. Wszędzie szaro i buro, nie widać żadnych zielonych oznak wiosny, tylko ptaki bardziej ożywione. Wypatrzyłam sójkę, ale nie zdążyłam zrobić zdjęcia, tylko dzięcioł się nawinął, niestety z daleka i kiepsko wyszedł.
Miałam satysfakcję, że się zmobilizowałam i przeszłam kawałek, rozczarowaniem był dystans. Myślałam, że jest dalej, a to tylko 8 kilometrów. Nogi zmęczone gimnastyką na zamarzniętych koleinach mówiły na ostatnich metrach, że mają dość.
Muszę jeszcze sprawdzić inne trasy, pewnie też się okaże, że jest mniej kilometrów niż myślałam.
Spacer skoro świt,podziwiam! Ja wybieram się teraz,bo deszcz jednak nie pada.
OdpowiedzUsuńU nas też nie pada, ale dalej szaro.
OdpowiedzUsuńWarto wyjsć skoro świt, choćby nawet i widoki nie były najlepsze. Ale sie przynajmniej człowiek troche porusza, innym powietrzem odetchnie.
OdpowiedzUsuńPogoda na razie przygnębiająca i u nas, ale zapowiedzi na ten tydzień są wielce obiecujące. Przydałoby sie troche słonca i koloru, bo człowiek od tej burosci w jakas melancholię popada i wszystkie smutki obłapiają go dookoła, na oddech nie pozwalajac.
Ewo! Pozdrowienia z oczekującego na dotyk wiosny Podkarpacia zasyłam!:-))
Dziękuję. Ruch dobrze mi robi. Oby do ciepełka i wiosny.
UsuńTeż pozdrawiam.
Spacer o takiej porze, ojej. Ale zdjęcia ciekawe. bardzo fajne to z ciężarówkami.
OdpowiedzUsuńDziękuję, szkoda, że światło było marne. Jakoś muszę zagospodarować bezsenność.
UsuńTaki trochę industrialny krajobraz się zrobił ... 8 km po takim zamarzniętym błocie jest chyba niezłym wyczynem, spacer zawsze trochę szarych myśli wywieje, kiedy człowiek zaczyna rozglądać się dookoła.
OdpowiedzUsuńI nawet pociąg złapałaś :)) Starego EN 57 zwanego żółtkiem u nas.
Dobrze, że buty ubrałam porządne bo bym nogi powykręcała. Pociąg z myślą o Tobie oczywiście.
Usuń:))
UsuńEwo 8 km toż to szmat drogi i to po grudzie, jesteś super piechur!!!
OdpowiedzUsuńZmiany wpisane są w nasze życie, trzeba w nich znaleźć coś pozytywnego choćby na siłę, bo inaczej nie wyjdziemy z dołka. Na jutro zapowiadają 15 stopni na plusie oczywiście, potem ma przygasnąć, a w weekend 18, bo ta wiosna przyjdzie na pewno!!!
Chciałam żeby było chociaż 10 :-). Szkoda mi tej drogi, bo od lat tamtędy wędruję, teraz jak rozmarznie już się nie da przejść. Ma być zmodernizowana linia kolejowa, będę miała przystanek koło osiedla. I to jest ten pozytyw.
UsuńOjej, 8 km to naprawdę dużo ! Moje spacery są znacznie krótsze - pewnie wydłużą się wiosną. Chyba nadchodzi kres błogiego, zimowego lenistwa. Wiosna za progiem ! Uściski prawie wiosenne !
OdpowiedzUsuńOdściskuję ochoczo, też planuję większe dystanse.
UsuńNie lubię wczesnego wstawania, oj nie lubię!
OdpowiedzUsuńMoże latem jest łatwiej, ale teraz to okropne. Chociaż spaceru zazdroszczę, chętnie bym gdzieś połaziła, ale pola zalane, a po asfalcie to niebezpiecznie i niemiło.
Próbowałam napisać komentarz, ale gdzieś zniknął.
Jest komentarz. Poczekaj obeschnie, na pewno znajdziesz swoje ścieżki. Część drogi też była asfaltem.
UsuńOsiem km to niezły dystans !
OdpowiedzUsuńGratulacje !
Twoja trasa ... tak się wszystko zmienia ...
Czasami nie nadążam .
Nie wiem czy ja kiedykolwiek tak rano wstanę :-)
Pewnie wstaniesz, różnie bywa. Nie przepadam za zmianami.
UsuńEwo, to bardzo duzo kilometrow zrobilas? ciekawa jestem ile chcialabys,zeby to bylo. Ja sobie obiecuje, ze po powrocie do Warszawy tez skoro swit bede wychodzila w teren. Tym bardziej,ze wiosna pewnie juz bedzie pokazywala swoje wdzieki. Popatrz jak mozna duzo opowiedziec o trasie, ktora wyglada na calkiem zwykla...pozdrawiam z wiosennej Portugalii
OdpowiedzUsuńPrzeszłam osiem, chciałam przynajmniej 10.
UsuńPortugalska wiosna pewnie już piękna. Nawet mi się podobało to ranne wstanie.
Piękny, poranny spacer. O świcie albo przed świtem świat wygląda inaczej. A 8 kilometrów... Według mnie to dużo:) Teraz, jak będę miała bezsenną noc, pomyślę o Tobie. Dzisiaj chyba taka mnie czeka... Muszę popracować.
OdpowiedzUsuńNie życzę nikomu bezsennych nocy, a za myśli dziękuję. Dzisiaj spacer byłby piękniejszy bo słońce, ale muszę zostać w domu.
UsuńPodziw i uznanie. Ale ze mną tylko cztery.z
OdpowiedzUsuńNa początek wystarczy dwa. Doceniam determinację.
UsuńTakie szare dni są przygnębiające, ale chodzić jednak warto. Gimnastyka i świeże powietrze się zawsze przyda. Ale byle do wiosny!
OdpowiedzUsuńDzisiaj było wiosennie, słońce i bardzo ciepło.
Usuń