Jest w Muzeum Narodowym wystawa "Skarby baroku" prezentująca słowackie kolekcje obrazów i rzeźb. Przyznaję, na wystawie nie byłam, bo nie lubię niczego oglądać w tłoku, a wczoraj i dzisiaj były tam tłumy. Zadowoliłam się imprezą towarzyszącą, mianowicie pokazem mody z okresu późnego baroku. Przyszłam na szczęście wcześniej i mogłam zająć w miarę dogodne miejsce, ale miało to swój minus bo się nudziłam czekając na rozpoczęcie pokazu, który trochę się opóźnił.
Drugim minusem było pozostawienie otwartych drzwi do sali wystawowej i wszystkie zdjęcia wytwornych dam wyszły na tle publiczności i obrazu Chrystusa na krzyżu.
Pokaz zaczął się od ceremonii ubierania barokowej sukni.
Na koszulkę i gorset zakładano
przywiązane w pasie kieszenie, na to usztywnioną trzcinowymi obręczami halkę,
Na nią jeszcze jedną, która miała maskować miejsca, gdzie znajdują się obręcze,
Właściwą spódnicę z bogato zdobionym przodem,
wreszcie górę z fałdzistymi bokami.
Całość, bez pomocy dama raczej ubrać się nie mogła.
Jeszcze biżuteria, fryzura i makijaż,
całość gotowa z nieodłącznym wachlarzem.
Mody męskiej nie było, jeden rodzynek sprowadzał modelki ze schodów.
Była też nieletnia modelka.
Na koniec dołączył zespół taneczny, z pokazem tańców dworskich.
Barokowe tło muzyczne dopełniło całości.
Do domu wróciłam na piechotę, bo pogoda się poprawiła, a na wystawę jeszcze pójdę.
Piękne! Chętnie bym taką suknię założyła. Chociaż o wejściu w niej do samochodu można zapomnieć.:)))
OdpowiedzUsuń...ado karety??
Usuńpodoba mi sie ta modelka w zawadyjackim kapeluszu w sukni w piekne kwiaty...
W tramwaju też by nie pojechała. Do karety jakoś wchodziły. Wygodnie na pewno nie było.
UsuńDo karety albo powozu jakoś wchodziły, no czymś musiały jeździć na bale.:)))
UsuńŚwietnie pokazany proces ubierania się w suknię. Myślałam, że to, co w efekcie końcowym widać było na zewnątrz, to już całość, a to jest z kilku części. Ciekawe ile to trwało?
Na pokazie jakieś 15 minut, myślę, że w rzeczywistym czasie o wiele więcej. Nie powiedzieli jak się dostawały przez tyle warstw do tych kieszeni.
UsuńPokaz bardzo ciekawy, ale ja osobiście strasznie zadowolona jestem, żem siem urodziła w XX wieku i mogie sobie swobodnie chodzić w spodniach i swetrach ;) Nie uznaje żadnych koroneczek falbaneczek i innych fikołków ;)
OdpowiedzUsuńJa czasem lubię coś frymuśnego, ale musi być przede wszystkim wygodne.
UsuńJa też lubię wygodne, w we falbankach głupio sie czuję i na dodatek jest mnie wtedy jeszcze więcej ;) Co prawda jak było mnie mniej to też źle się czułam we falbankach :)
UsuńLubię, nie znaczy, że noszę. Najlepiej się czuję w portkach i tunice. Barokowe kształty przysłania.
UsuńAle jak w takim stroju wsiąść do tramwaju.z
OdpowiedzUsuńNie da się, dlatego już ich się nie nosi, to była moda z XVIII wieku.
UsuńI kiedy będzie pokaz rozbierania...z
OdpowiedzUsuńChciałbyś ale nie będzie.
UsuńFajny pokaz :) Też się cieszę, że mogę ubierać się dużo wygodniej i bez gorsetu ;))
OdpowiedzUsuńModa i tak rządzi, zwłaszcza młódź lubi modnie i nie zawsze wygodnie, na przykład niebotyczne szpilki i platformy.
UsuńHmmmmm
OdpowiedzUsuńBarok ... na szczęście udało się to przetrwać !
Nic dziwnego, że w tych czasach nastąpił rozkwit myślistwa.
Łatwiej było na niedźwiedzia się zasadzić niźli z Panny takiej cokolwiek ująć!!!
Mimo to się przetrwało. Panowie zawsze znajda drogę.
Usuń