sobota, 16 maja 2015

Noc muzeów

Jak co roku obiecuję sobie, że nie pójdę bo zniechęcają mnie skutecznie tłumy, jakby to była jedyna okazja. Pewnie, że za symboliczną złotówkę można wejść wszędzie i jechać tramwajem, ale oglądanie czegokolwiek w wielkim tłoku to żadna przyjemność.
Wybrałam się jednak, bo chciałam zrobić wieczorne zdjęcia z sali panoramicznej w MCK-u.
Przy okazji trafiłam na przejmującą wystawę fotografii zatytułowaną "Ślady ludzi".
Brazylijski fotograf Cristiano Mascaro przygląda się polskim miastom (Gdańsk, Warszawa, Łódź, Kraków), nieczynnym fabrykom, budownictwu mieszkaniowemu i wnętrzom mieszkań.
W zestawieniu z tymi zdjęciami oglądamy Sao Paulo oczami Polaka Sławomira Rumiaka. Film Rumiaka to przejmujący obraz miasta budowanego przez ludzi napływających z głębi Brazylii do metropolii. Tylko na obrazach miasta brak ludzi. Są opuszczone betonowe blokowiska, zniszczone, zrujnowane, przeżarte rdzą i pleśnią, z siecią elektrycznych kabli, zewnętrznym labiryntem rur, śmieciami....
Mieszkają tam ludzie, biedni, dzicy lokatorzy, gołębie... Te wielopiętrowe puste bloki to nasz ślad, ślad ludzi, na miejscu wydartym kiedyś przyrodzie, teraz pustym i brzydkim.
Zdjęcia Polaka są kolorowe, Brazylijczyka czarno białe.




Większość zdjęć jest wyświetlana na ekranach, trudno było robić fotki. Patrzyłam jak zaczarowana na obraz naszych polskich mieszkań. Kicz i zabytkowe elementy, tandeta i stylowe fragmenty, stare z nowym, zadbane z bałaganem, biednie i na bogato, a wszędzie ślad ludzi, ich tęsknot, marzeń, opowieści. 
Obaj autorzy sięgają głęboko w tkankę miasta, wydobywają to, co zostawiamy za sobą.
Wystawa mieści się w połączonych dwóch kamienicach przy Rynku. Nie zawsze dostępne miejsca udało mi się zobaczyć prawie w samotności. Nie wszyscy wiedzieli że można wjechać windą i zobaczyć górne, ciekawie zmodernizowane piętra.


Sala panoramiczna z tarasem



i widokami na Kraków.


Po wyjściu, mimo że jeszcze nie noc już potężne kolejki. 
Do wieży ratuszowej,


do podziemi Rynku,


na mury przy Bramie Floriańskiej


Zaliczyłam jeszcze Kamienicę Hipolitów i wystawę Daniela Mroza.
Ach te okładki i "rączki" w niegdysiejszym "Przekroju".



Noc zakończyłam późnym wieczorem, wracałam już po zachodzie słońca. Chyba mogę powiedzieć, że jednak zaliczyłam Noc Muzeów.



10 komentarzy:

  1. Smutne jest to, co zostawimy po sobie. Często o tym myślę i nie są to myśli wesołe. Te noce muzeów to świetny pomysł ( mimo tłoku w salach).
    Ewo, ściskam Cię, a Kota delikatnie głaszczę - z włosem i pod włos :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie umiemy dbać o naszą planetę, jedyną jaką mamy.
      Buziaki i drapanko dla futrzaków.

      Usuń
  2. Zaliczyłaś :). A przy okazji przypomnialaś mi Daniela Mroza i ukochane przeze mnie jego dziela. Czegoś takiego juz nie będzie,. podobnie jak niegdysiejszego "Przekroju".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda "Przekroju". Żadna reaktywacja nie pomogła. Daniel Mróz był jedyny w swoim rodzaju.

      Usuń
  3. niewinny czarodziej na wsi17 maja 2015 12:36

    Zaliczyłaś :-)
    A Kota pamiętam !
    Osobiście jestem bardzo zadowolony , że jednak poszłaś. Tym sposobem na na koncie dwie noce muzeów: krakowską i poznańską :-)
    Dzięki ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy jakieś echa poznańskiej będą? Też bym chciała dwie zaliczyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też pamiętam "Przekrój". :)
    Tłumy faktycznie zniechęcają. Wolę bardziej kameralne zwiedzanie, chociaż nie zawsze jest taka możliwość.
    Podoba mi się ta sala panoramiczna. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W tej sali odbywają się czasem ciekawe prelekcje i warsztaty. W zimie okna malowniczo zamarzają.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja "zaliczyłam":) cztery muzea i padłam:))))

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas się nie da. Przed każdym ogromne kolejki, strata czasu i ten tłok.

    OdpowiedzUsuń