czwartek, 10 września 2015

Cricoteka

Budowali jak zwykle w Krakowie z oporami. A to miejsce nie to, a to się nie podoba, to podoba bardziej itp.  Wreszcie stanęła, było otwarcie, zaraz potem jakaś awaria. Chodziłam w pobliżu, przymierzałam się, robiłam zdjęcia, ciągle w środku nie byłam.
Tak się prezentuje na zewnątrz, zabytkowy budynek objęty ramą z nowoczesnej architektury, odbija się w lustrzanej powierzchni.




Na tarasie instalacja nawiązująca do teatru Kantora.


Obiecałam koledze, że pójdziemy razem, we wtorek aura sprzyjała, zamiar został zrealizowany.
Jesteśmy z pokolenia, kiedy dokonania Kantora jako scenografa, reżysera, autora happeningów, były aktualne, działał Teatr Cricot 2, w Krakowie odbywały się przedstawienia. Była to więc trochę podróż sentymentalna.
Wystawa koncentruje się na dokonaniach teatralnych Tadeusza Kantora Teatru Cricot 2.
Kolekcja obiektów została utworzona przez samego artystę z myślą o zachowaniu ich jako dzieł sztuki, a nie zwykłych rekwizytów teatralnych, które z czasem ulegają zniszczeniu.

Buty Milionera ze spektaklu "Nadobnisie i koczkodany".

Koń- szkielet Marszałka z "Niech sczezną artyści".

Zespół oryginalnych obiektów ze spektaklu "Umarła klasa"


Rekwizyt  Staruszka z Rowerkiem.
Tutaj zamiast niego dziecko.


Kąpiąca się z "Kurki wodnej"

Z większej przestrzeni scenicznej zachowałam tylko ten obiekt.
Wystawa robi wrażenie, Kantor nie pozwala przejść obojętnie obok swoich eksponatów. Dzisiaj wobec mody na oryginalność jego pomysły nie są już tak nowatorskie, niemniej jednak widać w nich pasję i niespokojną duszę artysty.
Wędrówka po wnętrzu muzeum też dostarcza estetycznych wrażeń, już innego kalibru.





Tradycyjnie muszę przeprosić za jakość zdjęć, jak już pisałam nie można używać lampy, a było kiepskie oświetlenie.

Ps
ODEZWA
Bardzo proszę moich Czytelników zajrzyjcie na: dzikakurawpastelowym.blogspot.com
Jest tam dramatyczna prośba do serc czułych na wydarzenia zmuszające właścicieli do oddania ukochanych zwierząt. Może znacie kogoś, kto kogoś zna, może ktoś marzy o psie lub kocie.
Może się uda znaleźć domy dla tych zwierząt.




11 komentarzy:

  1. W Noc Muzeów, w trakcie kontemplowania oddziału sztuki współczesnej Muzeum Narodowego, usłyszałam takie dwa komentarze. Pani w moim wieku, mówiąca do siebie: Oj żeby mi się to tylko nie przyśniło. I jakaś para trochę młodsza ode mnie, z rozmowy wynikało że obeszli już całe muzeum i oni stwierdzają, że ten współczesny dział najbardziej im się podoba, bo właściwie na dobrą sprawę sami mogliby coś takiego zrobić ;)

    Budynek muzeum bardzo mi się podoba, lubię połączenie starego z nowym, może kiedyś będę miała okazję zobaczyć to muzeum, bardzo bym chciała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam, jest co oglądać, a tam akurat dojazd niezły.
    Komentarze bywają przeróżne. Kiedyś w Muzeum Sztuki Współczesnej znajoma zastanawiała się jak oni to ogrzewają. Pewnie, że można pomalować drabinę na różowo i wstawić w niebiesko-żółte taczki, (widziałam taki eksponat) ale wcześniej trzeba to wymyślić.

    OdpowiedzUsuń
  3. O to, to! Takie gadanie doprowadza mnie do szewskiej pasji! Że jak Picasso to każdy by umiał, a raz słyszałam o rzeźbach Igora Mitoraja, że phi, też mi sztuka, ma facet dobrych odlewników! Nóż w kieszeni mi się otwiera, no ale.
    Niesamowicie odjechane muzeum i Kantor - wiadomo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę Wam kiedyś pokazać pracownię plastyczną z klubu osiedlowego. Prowadząca zajęcia kobieta potrafi wymyślać cudeńka z niczego, nie mówiąc o tym jak kreatywne potrafią być dzieci. Zrobię kilka zdjęć, po prostu trzeba mieć wyobraźnię i to "coś".

    OdpowiedzUsuń
  5. Przypadkowo podsłuchany fragment pierwszej próby "Umarłej Klasy". Tadeusz Kantor i jego aktorzy nie wiedzieli wtedy, ze przechodzą własnie do historii.

    " - Sztuka, nad którą zaczęliśmy prace, będzie sztuką o zasięgu ogólnoświatowym. Na tę sztukę przyjeżdżać będą do tego miasta i do wszystkich miast, gdzie będziemy ją grali, najwięksi znawcy teatru na świecie. Tak, tak, dobrze słyszycie, na świecie. I dzięki tej sztuce, tak moje nazwisko jak i wasze będą znane na cały świat, - mówił tak zapalczywie i tak gestykulował, jakby odgarniał powietrze przed sobą, aby przedostać się do siedzących w ławkach.
    - Dzięki mnie staniecie się nieśmiertelni, ja was zawiodę do źródła. Ja wam pokaże sens. Podążajcie za mną, a traficie w sedno. I nich mi nikt nie dyskutuje na próbach, niech nikomu nie przyjdzie do głowy mieć jakieś pomysły i propozycje, bo od pomysłów i propozycji jestem ja. Tylko ja. I ostatni raz was proszę, nie możecie wątpić we mnie. Inaczej pójdziemy osobnymi drogami. Wy pójdziecie szeroką i prostą drogą do celu, ale nikogo nie zainteresuje taka droga. I na niej mnie nie spotkacie. Bo jest łatwa i tania. A co tanie, to łatwe i nietrwałe. A ze mną pójdziecie ścieżką wąską i krętą, ale widoki z niej są oszałamiające. Ja was tą krętą i stromą ścieżką zaprowadzę do źródła. I u mnie nie ma miejsca dla wygodnych, ani aktorów, ani kostiumologów, ani scenografów, ani wygodnych widzów. U mnie jest miejsce dla całkowicie oddanych i podporządkowanych mnie, czyli idei teatru absolutnego. Widzowie jako najważniejsi, muszą być prowadzeni i podążać tuż za nami i to wy będziecie ich ostatnimi przewodnikami na tej ścieżce. Na początku ja, później wy, a na końcu, który równocześnie jest początkiem, widownia. Jeśli zdążą za nami, będą u źródła. I to od nas zależy czy poprowadzimy ich za sobą bezpiecznie, czy już na pierwszym zakręcie zwalą się w przepaść wyobraźni, - usiadł na krześle i zawinął nogę o nogę jak bluszcz.
    - I jeszcze raz. Ja nie proszę was, ja wam rozkazuję, ja was biję po waszych mordach, po mordach facetów i po mordach kobiet. Bo wasze prywatne twarze na próbach mnie nie interesują. One są wasze po próbie, ale na próbie są moje i do mojej wyłącznej dyspozycji. Tylko i wyłącznie moje i musicie mi je powierzyć z pełnym zaufaniem. I jak zechcę, będę je traktował jako mordy, lub jako najświętszy sakrament, ale to będzie moja indywidualna decyzja. Musicie mnie słuchać, bo inaczej sam zrobię tę sztukę bez waszej pomocy. Znajdę sposób, żeby bez was powiedzieć widowni o co mi chodzi. O co chodzi w sztuce," - zamilkł, a oni pochylili głowy.
    Byłem w Muzeum Kantora i potwierdzam słowa Mistrza. Cricot, a czytając wspak To Cyrk. Warto zobaczyć.Z.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za to uzupełnienie, bardzo było tutaj potrzebne, zwłaszcza od osoby, która przy tym była. Sam filmik to mało.
      Miło było obejrzeć ją razem.

      Usuń
  6. niewinny czarodziej12 września 2015 20:42

    Nie wiem jak Ty to robisz. Kilka dni temu wpadł mi w ręce obszerny artykuł o Kantorze, a dziś sam, na moim blogu opisałem los pewnego psiaka.
    Przypadek? Czy może z nas dwojga to Ty Ewo znasz drogę do krainy czarów ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaraz będę u Ciebie.
    To tylko zbieg okoliczności, Czarodziejem jesteś Ty.

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo ciekawe architektoniczne rozwiązanie, coraz więcej takich "symbioz" starego z nowym widzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Okazuje się, że można, jeśli pomysł jest dobry.

    OdpowiedzUsuń
  10. ciekawy wpis.
    www.puffa.pl

    OdpowiedzUsuń