Będzie trochę o mnie, kto nie ciekawy, niech nie czyta.
Od dziecka lubiłam rysować, w podstawówce ochoczo wpisywałam się do pamiętników, jedyny przedmiot, z którego ZAWSZE miałam piątkę to były rysunki (tak się wtedy nazywał), w domu też smarowałam w wielkiej, starej księdze rachunkowej z firmy taty.
Szukałam niedawno dokumentów i natrafiłam na ten rysunek. Mama go przechowała, a odmalowałam z pocztówki jak byłam w siódmej klasie. Dlatego taki pożółkły i trochę sfatygowany. Nie będę pisała ile ma lat, w rachowaniu słaba jestem.
Ktoś sugerował rodzicom żeby mnie posłali do liceum plastycznego, tata się nie zgodził. Poszłam do ogólniaka i tam chodziłam na kółko plastyczne. Do dzisiaj pamiętam pochwałę profesora, który te zajęcia prowadził. a niezbyt pobłażliwy był.
Potem studia, praca, dzieci, czasem narysowałam coś dzieciom i tak mi zeszło do emerytury. Próbowałam na UTW postudiować historię sztuki, ale źle trafiłam i akurat tego przedmiotu nie było. Na moim osiedlu od lat funkcjonuje "Dom Kultury", chodziły tam moje dzieci na różne zajęcia, wypatrzyłam plastykę dla dorosłych i......chodzę już ładnych parę lat. Nie jest to nauka, tylko każdy robi co chce i umie. Wreszcie wyjaśnię tytułową nazwę: wymyśliliśmy ją po wielkiej burzy mózgów przed pierwszym wernisażem. Jakoś trzeba było się nazwać na zaproszeniu,
Pracownia ma swój urok, bo panuje w niej "artystyczny" rozgardiasz.
Podstawowa działalność to plastyka dla dzieci. Ich wspaniałą fantazję i zdolności wydobywa prowadząca zajęcia i zawsze jestem pełna podziwu co te dzieciaki potrafią namalować i wymyślić.
Rozrzut wiekowy to 4 do 13 lat, niektóre prace są niezwykłe.
Oko gubi się w wielu szczegółach malutkich figurek zrobionych ze wszystkiego,
pod sufitem tańczą baletnice (dzieło i pomysł prowadzącej).
Bajecznie kolorowa plastelina i reszta, dziecięca kompozycja.
To rysunek utalentowanego kolegi z grupy,
pisanki w wykonaniu prowadzącej,
roślinny anioł.
Nieokiełznana dziecięca fantazja,
która widzi zielona żyrafę.
Zaczęłam od siebie, na sobie skończę. Nie objawiłam tam talentu, nauczyłam się jednej niezwykle istotnej rzeczy: nie przeszkadza mi, że ktoś mi patrzy na ręce, co było zmorą mojego dzieciństwa i młodości. Natychmiast przerywałam robotę. Zyskałam jeszcze coś, co sobie niezwykle cenię: rozpoznają moje prace. Czasem zostawiam je w pracowni, bo mokre, potem zapominam i zawsze ktoś powie: zabierz to twoje.
To jeszcze na zakończenie, niech będzie to, co powstało z inspiracji rzeczy zgromadzonych w klubie.
W ten sposób pokolorowałam sobie szary piątek.
Nie żałujesz,że poszłaś w innym kierunku z wykształceniem?
OdpowiedzUsuńPierwszy rysunek jak żywy,dalej widzę,że jakieś dziecię widziało naszego Stefana:)
U nas Stefan też się trafia.
OdpowiedzUsuńNie żałuję, raczej bym kariery nie zrobiła, bo inwencji twórczej raczej nie mam.
Ewa, nie mów tak, nad inwencją też trzeba pracować i gdyby się siedziało w temacie, to i inwencja się rozwija, jak wszystko, nad czym się pracuje. Nie miałaś szansy.
UsuńMoże i nie, ale nie żałuję. W tamtych czasach też trudny to był fach, a kontynuacja na ASP bez "pleców" mało szans miała.
UsuńŚlicznie pokolorowałaś piątek.
OdpowiedzUsuńMnie też Tato nie pozwolił pójść w wiadomym kierunku, obśmiał moje mrzonki, a ja nie miałam dość siły, aby sie przeciwstawić. Kto zresztą ma w tym wieku? Wiesz, nie chodzi o wielką karierę, bo taką robią nieliczni, ale można z tego godziwie żyć. Chodzi też o możliwości, które wynikają z odrobiny choćby talentu w tym kierunku. Można być projektantem np. zabawek, można ilustrować książki, można robić grafikę użytkową, no masę rzeczy. No ale, jest, jak jest. Dobrze, że znalazłaś takie fajne miejsce. Pani Prowadząca dzieciaki musi być fajną osobą.
To osoba szczególna. Trochę uduchowiona, mało życiowa i według mnie zmarnowany talent. Pięknie maluje, ale za grosz siły przebicia, nie chce dorobić, a na tej posadce cienko przędzie.
UsuńA, zapomniałam, Stefan jak żywy!
OdpowiedzUsuńByło złe oświetlenie, może kiedyś mi się uda zrobić więcej zdjęć prac dzieci.
UsuńPięknie pokolorowałaś. :) Ja muszę pomyśleć o jakiś zajęciach dla synka. Wykazuje talent i ma niezłe zdolności odtwórcze. Może coś wrzucę na bloga? Bierze np. książkę o ptakach, wybiera jakiegoś i rysuje, albo wycina i tworzy z kawałeczków papieru. Uwielbia tworzyć z papieru. I nie tylko zresztą.:)
OdpowiedzUsuńJa czasem coś próbuję narysować, ale też się nie uczyłam. Trenowałam na studiach, rysując różności spod mikroskopu.:)))
Jeśli tylko masz możliwość to posyłaj. Dzieciaki się fajnie rozwijają. Rozwielitki na biologii też rysowałam.
UsuńByła kiedyś taka pieśń ... " wiec choć pomaluj mój świat " i Ty go pomalowałaś Ewo ! Czytam obecnie ( takie poznańskie słowo ) biografię Sominy Kossak. Ona nie miła "ręki" do pędzla , robiła więc coś innego. Ty Ewo, robiłaś coś innego mając rękę do "pędzla".
OdpowiedzUsuńI maluj póki sił ! Bardzo sobie cenię Twoje akwarele, pisanki , a także zdjęcia i reportaże .
Ewo.
No brawo !
:-)
Dziękuję, jak zwykle nie szczędzisz pochwał.
UsuńWięc te akwarele u NC Twoje są?:)
UsuńKłaniam się nisko.:)
Maryanka
Dziwnym trafem znalazłam Twój komentarz dopiero dzisiaj, przepraszam,że późno odpowiadam. Mówiąc brzydko: sprawa się rypła, tak rysunki u NC były moje.
UsuńJa Ewuniu bardzo podziwiam Twoje akwarele,wg mnie to trudna sztuka tak pięknie malować lekko zabarwioną wodą.Najważniejsza pasja,nadaje sens życiu.Świetnie że mimo niesprzyjających okoliczności wykiełkuje i kwitnie.Chylę czoła :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Fajnie określiłaś akwarele.
UsuńA mnie liceum plastyczne odradził mój wychowawca. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Właściwie wielkim twórcą mającym coś bardzo ważnego do powiedzenie na pewno bym nie została, bo nie mam takiej wrażliwości. Miała bym na pewno lepszy warsztat, ale czy szkoła plastyczna wyzwoliła by moją kreatywność? W to wątpię, bo to głównie praca w przedszkolu ja wydobyła, więc jednak może nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ;)
OdpowiedzUsuńTeraz gdybanie nie pomoże, zawsze mogły być alternatywne nasze losy. Ja się nie upierałam, pół klasy niemal szło do ogólniaka, do plastyka nikt.
UsuńFajnie Ewo że znalazłaś takie świetne miejsce dla siebie i Twoich zdolności :)
OdpowiedzUsuńTo ważne, że masz swój styl, to znaczy że naprawdę tworzysz, a nie tylko odtwarzasz :)
Dziękuję! Kopiować nie lubię, nigdy nie jestem zadowolona, chyba, że zrobię to po "swojemu", ale to też pomysł nie mój.
UsuńMarija powiedziała szfystko za mnie- super, że teraz realizujesz się w tym co kochasz :)
UsuńPrawdę mówiąc bardziej traktuję to jako rozrywkę, wygodnie, blisko domu, poznałam parę ciekawych osób.
UsuńMasz rację Ewo, tak miało być i nie ma co gdybać. Inni mówią "taka karma". Twoje prace są piękne TERAZ i to co robisz. Pozdrawiam. Margolcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie pozdrawiam.
UsuńTworzenie sprawia przyjemność i o to w tym wszystkim chodzi. Tworzyć trzeba cokolwiek. Niech nasze umysły wciaz maja jakieś wyzwania, dłonie cos do zrobienia. wyobraxnia do wymyslenia. Może dzieki temu oddalimy jakos widmo coraz częściej występujacej demencji?
OdpowiedzUsuńPogodne, wywołujące serdeczny usmiech są twoje rysunki, Ewo. Kiedys i ja rysowałam czy malowałam. Teraz jakos nie mam na to ochoty. Przyszły inne fascynacje i zastapiły dawne.Zycie trwa. Ciekawe co nowego jeszcze przyniesie?
Pozdrawiam!:-))
Twoje fascynacje podziwiam, też lubisz to, co robisz. Dziękuję za ciepłe słowa i pozdrawiam.
UsuńTo wcale nie przypadek, że Twój temat wywołał takie ożywienie i tyle uznania.Dzięki za "bez ram", bo możemy zbliżyć się i poznać Twoje wrażliwe wnętrze. Swoją drogą szkoda, że "...nic dwa razy się nie zdarza..." z.
OdpowiedzUsuńOraz to, że nie można wejść po raz drugi do tej samej rzeki. Na wernisażu byłeś, więc pojęcie o Grupie masz.
UsuńPiękne miejsce, a Ty tam tworzysz piekne rzeczy. Mnie pokolorowałaś szarą niedzielę, bo wyjsć nigdzie nie mozna z chorymi dzieciakami. Dzisiaj oglądamy, czytamy i podziwiamy wspólnie:) Podoba nam się Wasza pracownia.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Pisklakom i Tobie.
UsuńDzieci potrafią wymyślać niesamowite rzeczy. Szkoda, że większość prac zabierają do domu. Rysunki na wystawce są czasem zachwycające. Cieszę się, że mogłam dodać trochę koloru.
Droga Ewo. To piękne,ze można mieć pasję i bawić się nią. Nie ważny jest wiek. Widzisz.Jestem w stanie zrozumieć to co piszesz,bo...parę lat temu moja mama miała udar. Całe życie w pracy,a tu nagle bęc i koniec....Po rehabilitacjach nosiło ją jak nie powiem co...Pamiętałam z dzieciństwa,ze zawsze potrafiła mi do szkoły narysować zamówione przez wychowawczynię obrazki...zaczęłam ją namawiać do malowania.Podrzucłąm farby,kredki,płótan,teczki z papierem,książki....i wciągnęła się! nauczyła się malować tak,że ja nigdy nie będę umiała chyba....zaczęło się od malowania szyb w drzwiach pokojowych farbami witrażowymi i...do tej pory trwa jej pasja.Malowanie uratowało chyba mamę bardziej niż gonienie do rehabilitacji...Wiem,trochę zbyt osobiście pisze tu,pod Twoim tekstem,ale...wiem co znaczy chcieć robić coś,co się lubi. Odnośnie dziecięcej wyobraźni też mam doświadczenie zawodowe. Pracowałam z dziećmi przez prawie dwadzieścia lat...to,co potrafi ich wyobraźnia przechodzi chwilami jako takie rozumowanie i to jest piękne w plastycznych pasjach...Mojej mamie plastyka pomalowała od nowa życie,dzieciom maluje marzenia,rozwija,pokazuje świat...a wystarczy sięgnąć po kredkę,farbę,kredę...:))))))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo, za to co napisałaś. To jest dla mnie ważne, bo zastanawiałam się czy o tym pisać, przez długi czas ukrywałam swoje prace przed znajomymi, wiedziały tylko córki.
UsuńKtoś dzięki tej pisaninie przybliżył mi siebie,bardzo to sobie cenię.
Widocznie Mama ma talent, który drzemał, a teraz się ujawnił.
Pisać,pisać :))) Teraz ja jestem na etapie namawiania mamy na pokazanie innym jej prac,ale...uzyskałam tyle tylko,że przynajmniej na ścianie wiszą :))))
Usuń