Zainteresował tytuł, przesłanie i opis wystawy. Zanim opowiem o swoich wrażeniach przytoczę słowa samego autora.
"Każdemu zdarza się upaść. W labiryncie, jakim jest samo życie, wszyscy gubimy drogę i w końcu wpadamy w otchłań cierpliwie oczekującą pod naszymi stopami na moment, aż będzie mogła nas pochłonąć. To nieuniknione. Nie da się z tym walczyć - trzeba sobie pozwolić na upadek. Nic nie można zrobić.
Z bezsilnością jaką wówczas odczuwamy, zostajemy sami. Znajdujemy się w miejscu, gdzie nie słychać żadnego głosu, który by coś mówił. Naszym jedynym przyjacielem jest samotność." (...)
Tu następuje opis upadku samego Autora, porównanie do szukania drogi w ciemnym tunelu i mimo nieuchronności upadku to dalsze słowa są optymistyczne.
"Za każdym razem gdy wychodzę z tego tunelu i oślepia mnie światło, pojawia się tylko to jedno uczucie: że nie dość jak dotąd ceniłem sobie życie. Ludzie wokół mnie, ludzie, którym na mnie zależy, którzy wydają się znikać w momencie, gdy otchłań otwiera czarną paszczę, by mnie pochłonąć - po drugiej stronie tunelu, pośród blasku światła - nagle uświadamiam sobie, że zawsze przy mnie byli. (...)
Tak więc tym razem, zanim znów upadnę, chcę wam powiedzieć, że was kocham."
W nastroju jeszcze nie do końca radosnym te słowa padły na podatny grunt, zachciało mi się zagłębić w tunel, znaleźć światełko, zobaczyć dzieło sztuki nawiązujące do przeżyć i drogi życiowej autora.
Tymczasem trafiłam na jakże odmienny sposób malarskiej narracji. Oto co zobaczyłam.
Nie dało się zrobić zdjęcia inaczej, obraz nie mieścił się w kadrze, a stać można było przed nim godzinę i nie znaleźć wszystkich szczegółów. Piękno i brzydota, seks i śmierć, wnętrze i wzajemne zależności, wszystko splątane w labiryncie życia.
Tu też skończyło się szukanie sensu i przesłania obrazów. Została fascynacja techniką i kunsztem. Dobrze, że nie byłam sama, bo pewnie gadałabym do siebie. A tak mogłyśmy na bieżąco komentować nieprawdopodobny sposób wykonania. Bo to są rysunki ołówkiem!
Dwa detale z dużego obrazu.
Niektóre prace nosiły nieoczekiwane tytuły, np ten to "Most"
Następny obraz, żałuję że nie odpisałam tytułów. Poniżej też dwa detale.
Tutaj milion sto tysięcy kropek i reszta szczegółów zmuszały do zastanowieniem się ile czasu poświęcił autor na tworzenie tych dzieł, poszukiwanie i odnajdywanie nowych detali to było prawdziwe wyzwanie.
Kolor też nieobcy mistrzowi, tutaj do ołówka dołączył cienkopis.
Przerywniki dla zmęczonych detalami oczu to "pisanki", a raczej wydmuszka jako element twórczości artystycznej. Podobały mi się bardzo.
Nie mogę pominąć też oryginalnych ozdobników ścian ekspozycji. Czyż nie są urocze?
Wyleczyłam się z chandry, nie przytłoczyła mnie perspektywa upadku i parszywa wizja świata, a jeszcze zobaczyłam piękną ceramikę.
Ale o tym innym razem.
Bardzo ciekawa wystawa. W takie rysunki można się długo wpatrywać:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobały.
UsuńOzdobniki ścian wymiatają, jak mówi młodzież.Pisanki są ok, tylko stoją na takimś czymś, co mi się nie podoba:)
OdpowiedzUsuńW sumie trudno postawić jajko naa czymś, co będzie do jajka pasowało. Najlepiej się komponuje jednak ze słomą, gniazdkiem.
Myślimy naszymi kategoriami, też mi się oprawa nie bardzo podobała, ale jeśli zapomnieć, że to jajko to pomysł rzeźb niezły.
UsuńPodobają mi się te czarno białe prace, kolor mniej i kompozycje jajkowe też mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńOgladałam niemal z nosem przy szybie, ta ilość szczegółów i precyzja są niewiarygodne.
UsuńOglądałam z otwartą paszczą i w lekkim szoku. Też jestem ciekawa ile czasu na to poświęcił.:) Może i całość nie bardzo mi się podoba i za dużo tam hmm... wnętrzności, ale fascynująca jest technika i precyzja.
OdpowiedzUsuńJajka mi się bardzo spodobały, szczególnie to na nóżkach. Sądzisz, że można by go zatrudnić do robienia pisanek? :) Tylko trzeba by mu trochę temat narzucić, żeby jakiś płucek nie namalował... :)
Może gdybyś mu dorobiła filozofię do "naszych" pisanek to by spróbował.
UsuńPiękne, cudne! Ta gadka o upadku to o mnie, ale cd tez, więc wyłażę z doła :), dzięki kochana.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wyłazisz. Mam nadzieję, że Twój "upadek" nie był tak dramatyczny jak na tym obrazie.
UsuńAle odjazd! Taki bardziej Bosch, tyle że w ołówku:)
OdpowiedzUsuńTeż mi się nasunęło skojarzenie z Boschem.
UsuńBoscha też się tak ogląda. Niby widzi wszystko, a ciągle coś nowego. Macie rację.
UsuńSzkoda, że na zdjęciach wyszło trochę blado.
Mnie się jeszcze skojarzyło z Bruegelem.
UsuńMnie też, ale wtedy, kiedy pisałam o Boschu, za nic nie mogłam sobie przypomnieć jak ten drugi miał na nazwisko... Starość pani, starość.
UsuńOprócz rysunków bardzo odpowiada mi przesłanie wystawy.
Zdradź, kto jest autorem.
Ot, niedopatrzenie...też starość. Takayuki Hara, Japończyk mieszkający w Wielkiej Brytanii.
UsuńJesteś odkrywcza i trafna.z.
OdpowiedzUsuńDziękuję! ♥
Usuńołówek się kiepsko fotografuje, całkiem nieźle Ci wyszły te zdjęcia! gdybym tam była, to może bym nie gadała do siebie, ale za to bym oglądała z nosem w obrazach. dzięki, Ewa, za relację. lubię jak się dzielisz z nami wrażeniami.
OdpowiedzUsuńNos też trzymałam jak najbliżej, szkoda, że wystawa tylko do jutra, bo poszłabym jeszcze raz.
UsuńTe koty na końcu !!!
OdpowiedzUsuńManghą kiedyś pasjonowała się moja Młodsza :)
Niesamowite...
Mają tam bardzo ciekawe wystawy, a ja lubię japońszczyznę. Były jeszcze zajączki, ale padała mi bateria w aparacie, musiałam oszczędzać.
UsuńKiedyś muszę się wybrać... :)
UsuńNastępne będą japońskie lalki, a teraz jest jeszcze szkicownik Wajdy.
UsuńEwa, mnie te prace zachwyciły! Lubię szukać i szukać...
OdpowiedzUsuńO chandrze czytałam. Pięknie ja zobrazowałaś, ale dobrze, że minęła.
Dziękuję. Minęła bo pewnie przestraszyła się własnego wizerunku.
UsuńBardzo żałuję, że przegapiłam tę wystawę i nie poszłam wcześniej. Mogłabym pójść dwa razy.
...a ja powiem tylko tyle: zachwycona jestem do tego stopnia,że nie wiem co powiedzieć.Patrzę,patrzę...i tylko to w tej chwili mogę :)))
OdpowiedzUsuńTobie zabrakło słów? O tym powinien dowiedzieć się twórca.
OdpowiedzUsuńProszę żeby "inny raz" był właśnie teraz,
OdpowiedzUsuńbo mogę nie doczekać.z.
Nie strasz mnie Z. niedoczekaniem, bo ze strachu nic nie wymyślę. Mogę obiecać, że będzie jutro.
UsuńNiesamowite i fascynujące . Oglądam "od góry" czyli od najnowszego wpisu w dół, a więc inna powinna być kolejność moich komentarzy . I tak : zazdroszczę itd, itd, itd :-)
OdpowiedzUsuńTo była spora dawka japońszczyzny jak na jeden dzień. Okazuje się, że Tobie też przypadła.
Usuń