środa, 22 czerwca 2016

Poranne smutki i historia pewnej płyty

Jak to jest, że rozmaite chandry i zły humor przytrafiają mi się rano?
Na przykład dzisiaj: o piątej rano obudziłam się nawet wyspana, wyjrzałam na balkon, a tam poranny, rzeźki chłodek, na niebie różowe obłoczki i pierwsza myśl, ubrać się i pójśc na spacer. Zanim dotarłam do przedpokoju, potykając się o zaspanego kota, ochota mi przeszła. Perspektywa ubierania się, wydostania z blokowiska, myśl że przecież byłam nad Rudawą tysiące razy, zagoniła mnie z powrotem do łóżka. A jak już wstałam humor był do niczego, że czas marnuję, że będzie upał, że zostawiłam sobie robotę na dzisiaj, że jestem leń i się starzeję, nikt mnie nie lubi itd, itp.....
Na pociechę zajrzałam do Kurnika i coś sobie przypomniałam. Kiedy Mika pisała o dźwiękowych pocztówkach, pokopałam w szufladzie, znalazłam kilka i coś jeszcze.
Niedużą płytę w żółtej okładce, która ma swoją historię, doskonale pasującą do mojego nastroju.
Po maturze, kiedy to czekałam na wyniki egzaminów wstępnych na studia, namówiłi mnie na wyjazd do Czaplinka w charakterze wychowawczyni na kolonii. Pojechałam, wizja zarobienia paru groszy, brak zielonego pojęcia (mimo kursu) jak sobie poradzę, ułatwił podjęcie decyzji. Pojechałam, moje umiejętności pedagogiczne pominę milczeniem, sama nigdy na kolonie nie jeździłam, nie znałam kolonijnych zwyczajów. Jakoś dałam radę, starsze pokolenie pomogło. Okolica była cudna, ośrodek nad jeziorem, nawet pogoda sprzyjała.
Rozgadałam się, a miało być o płycie. Byłam prawie zakochana, w Tarnowie został chłopak, który obiecał, że mnie odwiedzi. Słowa dotrzymał, przyjechał stopem z kumplem. Kierownik kolonii pozwolił im przenocować w namiocie gospodarczym. Była wtedy moda na piosenki Marino Mariniego i nasz kierownik miał prawdziwego hopla na ich punkcie.


Puszczał płytę na okragło przez głośnik, a codziennie rano pobudką była 
"Irena".


https://www.youtube.com/results?search_query=marino+marini+irena


Pod koniec turnusu juz wszyscy szczerze nienawidzili tej piosenki, ale nam się kojarzyła raczej pozytywnie. Były wieczorne spotania, kiedy już podopieczni poszli spać, pływanie kajakiem i takie tam....czułości. Chłopcy po dwóch dniach wyjechali, potem turnus się skończył, dla mnie boleśnie, bo użądliła mnie osa w skroń i całą noc stałam w pociagu przyciskając rozpaloną głowę do chłodnej szyby wagonu (jestem uczulona).
Potem się na studia nie dostałam, chłopak wyjechał na praktyki, ale wcześniej kupił płytę Marino Mariniego z ową Ireną. Słuchaliśmy razem, wspominajac wakacje, potem były nastepne i znów Czaplinek, tym razem prywatnie. Po wakacjach już oboje w Krakowie, studia i zaczęło się psuć. Wtedy okazało się, że powiedziane żartem coś, stało się prawdziwe. Otóz umówiliśmy się, że jeśli komuś "przejdzie" poprosi, lub podaruje płytę. Jak widać jemu przeszło wcześniej, bo płyta do dzisiaj jest u mnie.
W pewien listopadowy wieczór przyniósł ją, a ja już wiedziałam że to koniec, bo wszystkie symptomy na to wskazywały. Zaraz ją podpisałam.
Jedyna pociecha, bo jak spotkaliśmy się po latach, powiedział mi, że żałuje, że się ze mną nie ożenił. Ponieważ mieszkaliśmy na tym samym osiedlu, spotykalismy się czasem, ja już wiedziałam: na pewno NIE żałuję, że nie zostałam jego żoną. Ale mu tego nie powiedziałam.
Dość już wspominków, kiedy to piszę humor mam już o niebo lepszy, bo załatwiłam co miałam załatwić, upał wprawdzie jest nadal, ale...
Zadzwoniła Barbara i zaproponawała spotkanie z jeszcze jedną Basią i zaraz mi się nastrój poprawił bo
Barbary są dobre na wszystko.

ps przy tej piosence nastolatki łkały rzewnie...


https://www.youtube.com/watch?v=7ycx1JTaUBQ

33 komentarze:

  1. Ewo !!!! ;))! Powaliło mnie ;)! Ach, ten Marino Marini ;)))) Ile wspomnień... A pamiętasz "Malagenie"?
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że pamiętam. Był jeszcze taki Tercet Egzotyczny i śpiewał rzewne piosenki.

      Usuń
    2. Tercet Egzotyczny jeszcze istnieje i koncertuje, To wrocławski zespół, Izabela Dziewiątkowska, solistka zespołu udziela się charytatywnie na rzecz dziecięcego szpitala onkologicznego, bo jej córka była tam leczona. Kiedyś na kurs grafiki chodziłam z kobitką która mieszkała koło niej. W skład zespołu wchodzą teraz chyba także jej córki.

      Usuń
    3. Czytałam jakiś czas temu wywiad z kimś z zespołu. Nie pamiętam dokładnie, ale odniosłam wrażenie, że się rozstali. Widocznie się myliłam. Dalej mają w repertuarze "... niebo skapi suchej ziemi kropli deszczu..."? Zapamiętałam tylko ten fragment.

      Usuń
    4. Solistka nazywa się Skrybant-Dziewiątkowska, zdaje się, że już kilkanaście lat temu zmarł jej mąż Dziewiątkowski, założyciel zespołu i chyba wtedy zespół miał jakąś przerwę.

      Usuń
  2. Fajnie, że są Barbary dobre na wszystko!!!
    Ja częściej miewam szewskie wieczory ;)
    Ech...Nie płacz kiedy odjadę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiające skąd mi się te poranki biorą. Na szczęście nie są zbyt częste.

      Usuń
  3. wychodzi na to, że ta płyta uratowała Cię, skoro masz pewność, że nie żałujesz ;)
    Ewo, otworzyłaś worek z letnimi wspomnieniami..
    a Rabarbara jest dobra na wszystko! ale moja teściowa (była), też Barbara, to już raczej niekoniecznie, choć ją lubię. tylko wytrzymać z nią trudno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wrzuć coś do tego worka. Niektóre wspomnienia fajne są.

      Usuń
  4. Mnie to dopada niezależnie od pory dnia... Nie mam takich romantycznych wspomnień. Ale piosenkę znam.:) Chwyta za serce.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś czas temu któraś rozgłośnia radiowa odkurzała te kawałki.

      Usuń
  5. Ojacie, co za romantyczna historia!
    Też byłam wychowawczynią na koloniach. Były obowiązkowe podczas studiów. Gehenna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam jeszcze dwa razy podczas studiów, tym razem w Bieszczadach. Pisałam o tym na poczatku blogowania, nie pamiętam kiedy.

      Usuń
    2. Ja po 1. roku musialam jechac na kolonie jako wychowawczyni, niby praktyka taka. pamietam, ze wcale nie lubilam tego ale jeden turnus w...Nowej Hucie, byly rozne nieprzyjemnosci, wiec zupelnieniechetnie pojechalam do Gasek k/Latarni. znowu kolonia jako taka - taka sobie, ale to na plazy wlasciwie to TO juz zmienia podejscie. Byleby dzieci nie potopic i nie poparzyc sloncem. a potem za ciezko zarobione pieniadze ok 6 tyg w namiocie, przy plazy, z 3ma wariatkami ;))
      zakradalysmy sie myc do takich zhlopakow, ktorych poznalysmy jedynie w tym celu...przez plot regularnie przechodzily 4 dziewczyny z szamponami, mydlami, recznikami i...lokowkami potem siup na daaszek i przez okno do chlopakow. W Gaskach wtedy bylo co nastepuje: osrodek kolonijny, osrodek FWP (chlopacy byli ratownikami), jakis kiosk napojowy/kiosk roznowy (z kielbasa i okazjonalnym kurczakiem), latarnia, trzech latarnikow i ich sluzbowe 3 pola. Byla tez krowa. mialysmy mleko prawie codziennie.

      wiekszosc wakazji pozbawiona rozterek sercowych.
      Ale bardzo lubie takie wspominki, Ewo. Napisz wiecej, napisz czy mam szukac na poczatku blogu? ...pewnie tak ;) lubie takie romantyczne rzeczy...Wyscie to mieli z plyta, ja jednemu fatygantowi, do ktorego nic nie docieralo, dalam do zrozumienia, ze to juz koniec za pomoca obciecia wlosow z baaaardzo dlugich na takie troche za ucho....ponial.
      a piosenek poslucham z przyjemnoscia, bo pamietam Marino Mariniego z telewizora, ktory byl maly, mial niewyrazny obraz, lekko przysniezony, ale na ekranie wisial taki kolorant ekranow - cienkie przezroczyste, na gorze niebieskie, potem jakies nijakie, na dole zielone...iluzja realistyczna jak cholera :)))

      Usuń
  6. Fajne wspomnienia masz :) Czaplinek pamiętam, bo często tamtędy przejeżdżamy jadąc z Bornego nad morze. Ale nigdy tam nie byłam.
    Przypomniała się mi tylko książka Małgorzaty Musierowicz "Ida sierpniowa". Wakacje w Czaplinku się tam przewinęły :)
    Piosenki o Irenie nie pamiętałam, chociaż o Marinie to i owszem ;)
    A zły humor, chandry .... zbyt często są moim udzialem ... zastanawiam się, co jest przyczyną. Może brak witamin, wody w organizmie ....
    Do wora z nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wora! Upierdliwe są i niepotrzebne, też nie wiem skąd się biorą.

      Usuń
  7. niewinny czarodziej na wsi22 czerwca 2016 22:34

    Cóż za wspaniała opowieść, jakie wspomnienia ... ech !
    No Ewo !
    Te kajaki !
    Dzisiaj młodzi na "koniec" dają sobie linki :-)
    Rewelacyjny tekst Ewo !

    OdpowiedzUsuń
  8. Super poczytanka i te wspomnienia. Niebo skąpi.... to było "Pamelo żegnaj" Też mam taką jedną płytę, że na jej widok oczy mi się śmieją - Piotra Szczepanika. Dostałam tę płytę od mojego kumpla, który po prawie 20-tu latach później... się ze mną ożenił. Może szkoda mu było tej płyty? hahaha muszę go zapytać.
    Ślę buziaczki - Ania Bezowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie zapytaj, może chciał mieć płytę i Ciebie.
      Nie pamiętałam o niej dopiero teraz w ręce mi wpadła.

      Usuń
    2. Obwoluta niebieska, lewy profil Piotra z fajką - taką masz? długogrającą?
      Zapytałam męża jak to było, więc odpowiedział, że adapter miał zepsuty, dlatego przychodził do mnie, aby posłuchać płyt, a potem nie chciało mu się wracać do domu /30 metrów ode mnie/, to się ożenił i został - dobre hahaha
      Buźka Ania z Bezą

      Usuń
    3. Świetny podał powód "typowo po męsku".
      Płyty Szczepanika nie mam, ale doskonale pamiętam jak się słuchało jego piosenek na prywatkach.

      Usuń
  9. Ach te miłości ...:)
    Pomysł z płytą niezły, ale zadziwiło mnie, ze Wy jeszcze zakochani już przewidywaliście ewentualne rozstanie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze wtedy nie były modne kłódki na mostach i myślało się bardziej....realistycznie?

      Usuń
  10. Wciągnięty we wspomnieniowy nastrój płytowy i ja wrzucę do kolekcji coś z tamtych lat. Mianowicie "Manuela" - Rocco Granata. Płyta-pocztówka zawsze była gotowa do odsłuchania, a i teraz niekiedy piosenkę znajduję na YT. Dzięki Ewuniu za ten nastrój.z.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prroszę bardzo, zawsze miło powspominać muzycznie.

      Usuń
  11. na chandre dziala Kurnik. Jak rowniez Psie Sucharki - kocham i czesto sie zasmarkuje czytajac. I ogladajac obrazki. Polecam jako antidotum na chandre :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam, nie wiem co to takiego Psie Sucharki. Trochę przymulona jestem upałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosiłaś wyżej o namiary wspominkowe. Podaję jak umiem, bo nie wiem jak się robi klik Tutaj.
      Rok 2014
      Czaplinek 10,15, 25 maj, 5 czerwca, 9, 7 lipca, 11, 24 września, 3 grudnia. To są wspomnieniowe wpisy.

      Usuń
    2. aaa, Psie sucharki sa na Facebooku. i sa na koszulkach tu: http://koszulkowo.com/producenci/psie-sucharki

      poczytaj napisy, sa bardzo zyciowe. Z punktu widzenia psa, rzecz jasna, ale piekne.

      a ja jestem niedospana i zla, narod wybral zeby odejsc od Unii...bedzie sie dzialo...

      a ja po robocie, jak bedzie fajrant, poczytam wpisy bo naprawde bardzo lubie i na pewno bedzie sie fajnie czytalo!

      p.s. jak chandra? Kopnac w odwlok czy Tobie podac drabinke w kwiatki czy Barbary i Kurnik wystarcza?

      Usuń
    3. Chandra poszła sobie, Kurnik i Barbary wystarczyły. Niestety upał został, ciężko wytrzymać.
      Rozwód z Unią będzie bolesny dla obydwu stron i będzie nieciekawie. Obawiam się, że Unia się rozleci jak nie przestaną urawniłowki.
      Ciekawe jak Ci się będą wspomnienia podobały, w pierwszym roku blogowania pisałam ich dużo.

      Usuń
    4. Psie sucharki fajne są, ale nie wszystkie mogę ogladać, bo na fb nie jetem.

      Usuń