piątek, 28 października 2016

Targi Książki

Chodzę na nie od początku istnienia, czyli od 20 lat. Opuściłam może kilka, nie pamiętam.
Zmieniały miejsce, od takiego, gdzie miałam blisko domu w starej poprzemysłowej hali, do obecnego centrum wystawienniczego. Od dwóch lat miejsce jest najbardziej oddalone, jeszcze w ubiegłym roku jeździł specjalny  autobus, w tym tylko busy i tramwaj.
Sama nie wiem co mnie tam ciągnie co roku, bo rabaty coraz mniejsze, a tłok większy. Kolejki do autorów bez zmian, jednak zawsze czekam cały rok i jadę.
Dzisiaj pojechałam z córką i wnuczką. Najpierw kawał drogi tramwajem, potem kawałek na piechotę, w ruchliwej, przemysłowej dzielnicy, brzydkiej i głośnej. Razem z nami wycieczki małolatów od przedszkola po licea. Gadało to, hałasowało, i nie wiem czy wiedziało po co przyszło. Przed wejściem kłębiący się tłum, ale dałyśmy radę. Świątynią książki nie można tych targów nazwać, bo jednak komercja przebija ze wszystkich stron.
Zaopatrzone w ściągawkę i plan sali znalazłyśmy co trzeba. Córka oglądała oferty wydawnictw dla dzieci, których było zatrzęsienie. Mnie poniosło do wrocławskiej Afery, bo lubię czeską literaturę.


Plan hali nie zmieścił się w skanerze, ta hala na niebiesko jest tak samo szeroka, tylko trochę krótsza.


Gdzie się nie popatrzyłam tam wszędzie tłok.




Malutka nie przeszkadzała, zajęta czytaniem.


To też literatura dla dzieci,


dla trochę starszych.


Młodzież zmęczona zwiedzaniem zaległa pod ścianami, w dali kolejka do szatni.


A to mój plon. książka Poniedzielskiego (po nią poszłam), dla wnuczki świetna książeczka z serii Mam Oko, Klimka wiersze z autografem, czeski kryminałek, nowość i Niedoparki, fajna rzecz o skrzatach, które mieszkają w każdym domu i żywią się skarpetami, zawsze zjadając tylko jedną. Też będę czytać z wnuczką, za jakiś czas.
Potem powrót zatłoczonym do niemożliwości tramwajem, bo to przecież piątek, przed dłuższym wolnym, więc wyjazdy weekendowe.
Za rok, mimo niedogodności, pewnie znów pójdę.

18 komentarzy:

  1. Też chodzę co roku na nasze Promocje Dobrej Książki, chociaż teraz zmieniło nazwę na targi. I też zmienia miejsca. Najbardziej podobało mi się w Muzeum Architektury.
    Nie wiem czy czytujesz blog Chata Magoda, autorka wydała książkę i jutro będzie ją podpisywać w Krakowie na targach.http://nk.com.pl/chata-magoda-ucieczka-na-wies/2291/ksiazka.html#.WBOrQtSLS9I

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaglądam czasem ten blog i o książce wiem. Niestety ani jutro, ani w niedzielę już nie mogę na targach być. Poniedzielski też będzie i Bader oraz kilku innych autorów, ale zawsze jest po autograf gigantyczna kolejka.

      Usuń
    2. Wiele lat temu synus urwal sie na wagary a Mamusia zawiozla go (i siebie) do duzego ceentrum handlowego , do duzej ksiegarni, bo sam mistrz Pratchett podpisywal ksiazki. stalismy w kolejce na zewnatrz ksiegarni, wzdluz wystawy. I bedac juz blisko wejscia, z ksiegarni wyszla zachwycona pani od angielskiego ze szkoly synusia. Zobaczyla nas i mowi - Michal - CO Ty tu robisz???? na co Michal - pani profesor - a co PANI tu robi???? hrehrehrehr.

      Usuń
  2. zapewne mam u siebie sporą nadpopulację skrzatów niedoparków... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też się dobrze mają. Książka jest fajnie ilustrowana.

      Usuń
  3. teraz wiem, gdzie są skarpety!!!!!
    poza tym, potrafię wydać ostatni grosz na książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mi się zdarzało iść do miasta kupić buty, a wrócić bez butów, za to z książką.

      Usuń
  4. No proszę, a mówi się, że ludzie nie czytają książek.:))) A może po prostu przychodzą, żeby zobaczyć, jak taki dziwny przedmiot wygląda z bliska?:))) Nie ma ekranu, żadnych przycisków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak, część podziwiała malunki na buzi, pewnie żeby przyblizyć bohaterów książek, część chodziła bez ładu i składu z rozbieganymi oczami i nie wiedziała czego chce.
      Były pozytywne wyjątki, dorośli na ogół kupowali i szukali nowości.

      Usuń
  5. ...I ja tam byłem, bardzo się spociłem...
    Może jednak z czytelnictwem nie jest tak źle.
    Znak czasu - przeważają wydawnictwa katolickie - Państwo w odwrocie.z.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się minęliśmy. Nie wszędzie byłam, jednak z wózkiem trochę ciężko było.

      Usuń
  6. Ciekawe, co można napisac o strupku? ;)
    Chociaż teraz mało które dziecko je posiada, bo jest niewychodzące ;) A od klikania strupków nie ma.

    Czytelniczka Wam rośnie :) Super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co można napisać o kupie? Bo taka książeczka też jest. Mam nadzieję, ze jej nie przejdzie.

      Usuń
    2. jak od zera dzieci ksiazki znaja, to im nie mija. u nas jest jedna sztuka, co bez Kindla z domu nie wyjdzie i druga sztuka, ktorej teraz Krasnale zwalaja ksiazki z polek.... w typowy i spektakularny sposob. a ich wlasnych ksiazek przybywa, choc zdarza sie, ze jednego dnia ksiazka, wydawaloby sie solidnie wykonana, ma 10 grubych stron, a na drugi dzien - 33....

      Usuń
  7. Uwielbiam ilustracje Mizielińskich! No i mamy mnóstwo skrzatów w domu... Właśnie to sobie uświadomiłam.
    Targi książek to fajna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przeczytać książkę o skrzatach. Bardzo jestem ciekawa czy wnuczce sie będzie podobała.

      Usuń
  8. niewinny czarodziej na wsi3 listopada 2016 22:20

    Masz jakieś Sabachowe wieści Ewo ?

    OdpowiedzUsuń