Takie dni lubię, bez oporów wstałam wcześniej niż zwykle, spacerek z wózkiem odbyłam, a po obiedzie poszłam odwiedzić moje drzewo, bo nie mam jesiennego zdjęcia.
Po drodze musiałam wziąć głeboki odech na widok rozbebeszonych wykopków na mojej trasie. Parę dni temu pękła rura co, przyszła ekipa, ogrodziła, dwa dni kopała, rurę wymieniła i.....zniknęła.
Wykop pozostał, a nam trzeba go omijać po trawniku i błocku.
Krzak dzikiej róży kusi owocami, ale kto by się bawił w zbieranie i czyszczenie.
Ładnie podświetlone lekko przymglonym słońcem liście.
Nie wiem, czy te owoce są chore, czy zmrożone, w każdym razie większośc była zczerniała, albo właśnie pokryta takim białym nalotem.
Droga prowadzi wzdłuż linii kolejowej do Katowic i na lotnisko,
zdążyłam zrobić zdjęcia pociągom.
Puchata nawłoć ma zielone odrosty,
ale to drzewo już straciło wszystkie liście, a może uschło?
Widać pozostałości deszczu, na szczęście tylko ten fragment drogi taki mokry.
Nie oparłam sie pokusie i przyniosłam trochę tej, jeszcze nie złotej, jesieni do domu.
Kupiłam rano na targu taką śmieszną dyńkę, nazbierałam trochę kasztanów.
Szkoda, że tak szybko tracą swój blask.
Nie lubię jak w trakcie robienia zdjęć zabraknie miejsca na karcie pamięci, a zapasowa zostaje w domu, Dlatego nie ma zdjęć zachodu słońca, ale i tak był mało efektowny.
Bardzo uśmiechnięty wpis :-)
OdpowiedzUsuńNo i pociągi mają zdjęcia !
Dyńka rewelacja, a kasztanki w fajnym miejscu. Świetna martwa natura !
Gratulacje :-)
Dziękuję. Jeszcze mi nad głową latały samoloty, ale już nie dałam rady.
UsuńAle się Tobie udało uchwycić pociągi :) Jeden wysłużony już EN-57, ale po liftingach daje jeszcze radę, a drugi - nowoczesny, z klimą pewnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyglądają te dary jesieni u Ciebie :) Też zawsze żałuję, że kasztany tak szybko robią się pomarszczone, biedaki ... ale trzymam je w domu, od razu nie wyrzucam, w kieszeniach kurtek noszę :)
Ten drugi to na lotnisko jeździ. Kasztany też noszę w kieszeni.
UsuńKrzew dzikiej róży cosik podżera.
OdpowiedzUsuńPiękne jesienne kompozycje, takie energetyczne, szczególnie podoba mi się ta gałązka dzikiej róży.
Ja dzisiaj w końcu powiesiłam swoje nowe dyniowe nabytki, jest tego trochę, pokażę na blogu za jakiś czas.
Obejrzałam bliżej, to wyglądało jak nalot, bo z drugiej strony był kawałek czerwony. Gałązek dzikiej róży byłoby więcej, ale kłuła niemiłosiernie.
UsuńBardzo mi się podobają te ozdobne dynie.
Jak to, kto by się bawił w czyszczenie? CzeKo się bawi, Siłaczka Różana!
OdpowiedzUsuńŻe też możesz tak sobie postawić w wazonie takie atrakcyjne dla kotów rzeczy! Ja nie mogę nawet położyć sobie, żeby narysować, bo te dwa co wiesz, wyrastają jak spod ziemi:)))
Stoją na półce, gdzie koty nie sięgają. Ta jest dla nich niedostępna, a zdjęcia robiłam na oparciu wersalki.
UsuńRóże to chyba spróbuję narysować. Zajrzyj do galerii, wrzuciłam ostatni "urobek", tylko skan przkłamał kolory.
Zajrzałam i zachwyciłam się. Rozmalowałaś się - może to wpływ kalendarza?
UsuńDziękuję. Może, a może jesień.....
UsuńPoprosimy o więcej i częściej, póki forma blogowa wysoka.
OdpowiedzUsuńI noś ciepłe kurtki, koniecznie z kapturem.z.
Na ciepłą kurtkę jeszcze czas. Częściej nie zawsze się da.
UsuńTeż lubię takie dni. Piękny bukiet i martwa natura z dyńką. Maria zrobiłaby z niej ptaka:) Zajrzałam do galerii, a tam cuda:)
OdpowiedzUsuńPewnie byłby łabądek. Szkoda, że były tylko dwa takie dni.
UsuńDzięki za "cuda".
Widzę, że spełniasz się artystycznie:) Tu instalacja, tam znowu coś, co chętnie bym widziała na ścianie w moim pokoju.:))) A ja ciągle się jakoś pozbierać nie mogę...
OdpowiedzUsuńEwa-Twoje bukiety bardzo japonskie, nawiazuja pieknie do nastepnego posta:)
OdpowiedzUsuń