środa, 3 czerwca 2015

"Gender w sztuce"

To tytuł wystawy w Muzeum Sztuki Współczesnej.
Znalazłam w wieczornej poczcie zaproszenie od kolegi na wspólne oglądanie. Wybierałam się i tak, a obejrzenie wystawy na kontrowersyjny temat  w męskim towarzystwie to dodatkowa atrakcja.
Już na wstępie objawiła się różnica zdań, bo koledze muzeum i otoczenie się nie podobało.
Zacznę od definicji.
"Gender (po angielsku płeć) - w odróżnieniu od terminu "sex", oznaczającego płeć biologiczną,gender to płeć kulturowa. według współczesnych teoretyków termin ten odnosi się nie do biologicznych uwarunkowań człowieka, a do odczuwanej przez niego przynależności do danej płci lub grupy." (tekst pochodzi z dodatku do "Gazety Wyborczej")
W tym dodatku do gazety znalazło się jeszcze dużo innych mądrych wypowiedzi na temat gender, znaczenia, pochodzenia, obecności w sztuce (szeroko rozumianej) kobiet jako twórczyń.
Tymczasem wystawa mnie rozczarowała. Nie do końca przemawiała do mnie pani Kozyra ze sztucznym penisem, ani prezentowane obrazy.
Przyznaję się bez bicia, umknęła mi interpretacja tych dzieł. Bo według mnie jest to spojrzenie na kobiety męskim okiem, bo nam się utrwaliło, że kobiety w sztuce są do podziwiania.  Tutaj znów sięgnę do cytatu (GW).
"Żadni badacze ani psychologowie nie sięgną tak głęboko i nie spojrzą tak ostro jak twórca. Poprzez sztukę odkrywają się miejsca najbardziej stłumione, najbardziej prywatne i najbardziej zakryte poprzez pozorna oczywistość. Artyści nie komentują z zewnątrz, tylko staja się częścią istotnej dla nich "sprawy". Dzięki nim można zrozumieć co to znaczy być podmiotem lub ofiarą, a nie tylko obserwatorem."




Dużo było odniesień do kobiet, które jednak zmieniały losy, nawet państw, znanych postaci, wybitnych przedstawicielek "płci  pięknej".
Jednak nie było tu dyskusji, jakoś nie zrobiła na nas wielkiego wrażenia tematyka, uznaliśmy natomiast za niezwykle udane te dwa portrety.
Podpisy były zbędne.





"Wystawa Gender w sztuce" to próba uporządkowania świata. Najważniejsza z prezentowanych na niej prac jest fotografia Adama Rzepeckiego przedstawiająca mężczyznę przystawiającego niemowlę do piersi. Zdjęcie niepokoi. Każdy odczytuje je po swojemu. A odczytań może być kilka, np. jako kpina z męskich aspiracji, żeby być kobietą, jako męskie aspiracje, żeby być bliżej dziecka, albo jako prześmiewcza wypowiedź "tej ideologii gender". (...) Zdjęcie zrobione 
ponad trzydzieści lat temu wstrzeliwuje się w ten temat, wciąż jest aktualne..."
Piotr Pacewicz GW





Tyle mądrości, czas na refleksje. Temat modny i nośny, ale ja widocznie już nie jestem na fali. Wystawa mi się nie podobała, nie porwała mnie. Pominęłam tutaj inne jej ekspozycje w postaci ulotnych instalacji i filmów wideo. Owszem można  by ją polecić tym, którzy na sam dźwięk słowa gender dostają wysypki, ale nie sadzę by coś zrozumieli.


Podsumowując: zawsze było i będzie aktualne porzekadło: "Gdzie diabeł (mężczyzna) nie może tam babę pośle". To tak dla złagodzenia nastroju.

Na zakończenie wypiliśmy kawę przy tym stoliku, jeszcze pogadaliśmy.
Dziękuję Panu Z za miłe przedpołudnie.

11 komentarzy:

  1. Przychylam się do Twojego zdania na temat dwóch portretów - nie ma nic do dodania:) Podoba mi się dynamika trzech pierwszych dzieł, ideologię pomijam. To są zdjęcia, obrazy, czy grafika komputerowa? Zdjęcie faceta z niemowlęciem rzeczywiście niepokoi, a przynajmniej wywołuje mieszane uczucia.
    Pani Kozyra mogłaby już odczepić się od nieszczęsnych penisów. Ile można?

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli znów w pierwszej parze. Nie doszłam czym były pierwsze trzy, ale wyglądały na zdjęcia.
    Miała wystawa podstawowy mankament. Zwiedzanie z przewodnikiem mijało się z celem, bo wszelkie odłosy z filmów skutecznie zagłuszały, nie mówiąc o szumiącej klimatyzacji.
    Panią Kozyrę pominę milczeniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewo 2, Ewciu 2, Ewuniu 2.
    To ja dziękuję za fachowe uwagi w trakcie. Więcej dowiedziałem się z Twoich zamieszczonych tu relacji niż od przewodniczki.
    Ale najlepsza była kawa w Twoim towarzystwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewodniczkę zagłuszały odgłosy z otoczenia. Dziękuję za zaproszenie.

      Usuń
  4. Hm, widzę w tej 'sztuce' głownie gole doopy :). Generalnie gender mi sie podoba, w sztuce i poza nią, nie wszystko misi być jednoznaczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę pikanterii nie zawadzi. Mnie nie przeszkadza, a wiele zjawisk jest niejednoznacznych.

      Usuń
  5. Kompletnie tego nie łapię. Trudno mi się tu dopatrzeć sztuki. Nawet przez małe "s".
    Czy do wszystkiego trzeba dopisywać jakąś ideologię?
    Zdjęcie faceta z dzieckiem - jak zdjęcie. Nie widzę w nim nic niepokojącego. Mogło być zwykłym dowcipem. :) Taki maleńtas kiedy jest głodny, to działa instynktownie, pewno łapał pyszczkiem akurat to, co miał w zasięgu. :)))
    Bo teraz we wszystkim dopatrujemy się jakiegoś ukrytego znaczenia. Jak z tęczą: dawniej ludzie się nią po prostu zachwycali. Teraz się zastanawiają na przykład dlaczego autor na wystawie umieścił zdjęcie, na którym jest tęcza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Artystom chyba o to chodzi. Chociaż odbiorca klasycznego malarstwa też potrzebuje klucza: znajomości biblii lub mitologii.
      Mimo wszystko lubię popatrzeć w którą stronę zmierza sztuka , przez małe, czy duże s. Oraz to, co teraz nazywamy sztuką.

      Usuń
    2. Moim skromnym zdaniem to nie jest żadne gender, tylko zamiana ról. Kiedys na widok faceta tulacego niemowlątko się dziwilam, a teraz się przyzwyczailam. Mialam tez ciotkę Stachne solidnej postury, która bijała wujka Heńka, gdy podskakiwał, co wcale nie ujmowalo jej kobiecosci ;))

      Usuń
    3. Trudno dokładnie sprecyzować. Chyba chodzi o to by każdy czuł się dobrze we własnej skórze. Chłopo-baby zawsze się zdarzały, zniewieściali mężczyźni także, baba drwal może być kobieca i a facet z dzieckiem macho.

      Usuń