Nawet błysnęło słońce i znów trzeba było ściągać kurtkę. Przed nami Most Pokoju, spowity w srebrzysty kokon, jak poczwarka. Wnętrze prześwietlone rozmytym światłem i pełno powiewających na wietrze postaci. To uwiecznieni na zdjęciach mieszkańcy Wrocławia. Robiłyśmy sobie zdjęcia na ich tle, łapiąc w powietrzu co przystojniejszych i interesujących panów.
Chmury deszczowe poszły sobie, zostały tylko te bardziej malownicze.
W świecącym coraz niżej słońcu jeszcze jedna wizyta na Tumskim, bo to bębnienie było magiczne i przyciągało.
Dotarłyśmy na Rynek i tam czekał na nas jeszcze jeden "most". Replika mostu Zwierzynieckiego, została tutaj przeniesiona by upamiętnić wydarzenie z końca XIX wieku, kiedy to trzeba było przesunąć jego konstrukcję.
Koniec spotkania z mostami. Nie dało się być wszędzie, część spektakli trochę się "rozmyła" organizacyjnie, nie umiałyśmy się powielać, a część imprez odbywała się jednocześnie w różnych punktach miasta.
Jeszcze po drodze był jarmark i kolorowa trzoda,
magnesy na lodówkę, jako żelazny punkt każdego jarmarku, gdziekolwiek się odbywa.
(Tu należy westchnąć: a gdzie wyroby regionalne?)
Takie pozostałości po uczestnikach też, rzec można, ogólnokrajowe.
Jeszcze litery w ciemnościach i kibicowanie biegaczom półmaratonu.
Zdjęć maratończykom nie robiłam, bo już było ciemno. Powoli, jeszcze oglądając się za siebie, z żalem bo jeszcze były atrakcje, wędrujemy na dworzec, wcześniej żegnając czule naszą Towarzyszkę.
Czas wracać i zakończyć wrocławskie spotkanie z mostami.
Ewuniu ,wszystko jest piękniejsze w Twoim towarzystwie ,bardzo ciekawie opisałaś i oczywiście udokumentowałaś fotograficznie .
OdpowiedzUsuńLubię Twój aparat,wszystkie ujęcia na medal .Tęsknię za dobrym kompaktem :)
Dziękuję, bo miałam chwile zwątpienia.... Gdyby nie Wy nic bym nie zobaczyła.
OdpowiedzUsuńJako że maratończycy przebiegają przez moją ulicę nieraz robiłam im zdjęcia z mojego okna na trzecim piętrze ,efektem były tylko różnokolorowe rozmyte smugi :))
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o takie działania jak na tych naszych mostach to ich ilość wykluczała zobaczenie wszystkiego ,ja tak jak pisałam wybrałam tylko dwa ,ale jestem zadowolona z tego wyboru :))
A Ty ewo miałaś dobry pomysł ,aby się wybrać do Wrocławia :))
Mało być Ewo :))
UsuńWrocławskimi regionalnymi pamiątkami są krasnoludki i chyba nic po za tym :))
UsuńTo był pomysł Vinniczka. W Krakowie regionalne są smoki i czapki z pawim piórem. Reszta to ogólnopolska chińszczyzna. Krasnoludków kilka upolowałam do kolekcji.
UsuńA kokon na moście Pokoju został ,byłam wczoraj :) Tylko zwiewnych postaci już nie ma .Krasnale za to się nadal wylęgają :):)
OdpowiedzUsuńNie wszystkie krasnale mi wyszły. Kokon jest bardzo dekoracyjny, może sobie pobyć.
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystko i ogladałam u Vi ale te sliczne krówki sa tylko u Ciebie :-). Ale fajnie Wam było !
OdpowiedzUsuńTe krówki są też u Itaki. Podobały mi się. Szkoda, że Ciebie nie było.
OdpowiedzUsuń