poniedziałek, 22 czerwca 2015

Jeszcze dwa mosty i trochę czego innego....

Kiedy już odsiedziałyśmy swoje, wypiły kawkę z dodatkiem słodyczy, przestało padać.
Nawet błysnęło słońce i znów trzeba było ściągać kurtkę. Przed nami Most Pokoju, spowity w srebrzysty kokon, jak poczwarka. Wnętrze prześwietlone rozmytym światłem i pełno powiewających na wietrze postaci. To uwiecznieni na zdjęciach mieszkańcy Wrocławia. Robiłyśmy sobie zdjęcia na ich tle, łapiąc w powietrzu co przystojniejszych i interesujących panów.



Chmury deszczowe poszły sobie, zostały tylko te bardziej malownicze.


W świecącym coraz niżej słońcu jeszcze jedna wizyta na Tumskim, bo to bębnienie było magiczne i przyciągało.


Dotarłyśmy na Rynek i tam czekał na nas jeszcze jeden "most". Replika mostu Zwierzynieckiego, została tutaj przeniesiona by upamiętnić wydarzenie z końca XIX wieku, kiedy to trzeba było przesunąć jego konstrukcję.


Koniec spotkania z mostami. Nie dało się być wszędzie, część spektakli trochę się "rozmyła" organizacyjnie, nie umiałyśmy się powielać, a część imprez odbywała się jednocześnie w różnych punktach miasta.
Jeszcze po drodze był jarmark i kolorowa trzoda,


magnesy na lodówkę, jako żelazny punkt każdego jarmarku, gdziekolwiek się odbywa.
(Tu należy westchnąć: a gdzie wyroby regionalne?)


Takie pozostałości po uczestnikach też, rzec można, ogólnokrajowe.


Jeszcze litery w ciemnościach i kibicowanie biegaczom półmaratonu.


Zdjęć maratończykom nie robiłam, bo już było ciemno. Powoli, jeszcze oglądając się za siebie, z żalem bo jeszcze były atrakcje, wędrujemy na dworzec, wcześniej żegnając czule naszą Towarzyszkę.
Czas wracać i zakończyć wrocławskie spotkanie z mostami.



10 komentarzy:

  1. Ewuniu ,wszystko jest piękniejsze w Twoim towarzystwie ,bardzo ciekawie opisałaś i oczywiście udokumentowałaś fotograficznie .
    Lubię Twój aparat,wszystkie ujęcia na medal .Tęsknię za dobrym kompaktem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, bo miałam chwile zwątpienia.... Gdyby nie Wy nic bym nie zobaczyła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako że maratończycy przebiegają przez moją ulicę nieraz robiłam im zdjęcia z mojego okna na trzecim piętrze ,efektem były tylko różnokolorowe rozmyte smugi :))
    Jeśli chodzi o takie działania jak na tych naszych mostach to ich ilość wykluczała zobaczenie wszystkiego ,ja tak jak pisałam wybrałam tylko dwa ,ale jestem zadowolona z tego wyboru :))
    A Ty ewo miałaś dobry pomysł ,aby się wybrać do Wrocławia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrocławskimi regionalnymi pamiątkami są krasnoludki i chyba nic po za tym :))

      Usuń
    2. To był pomysł Vinniczka. W Krakowie regionalne są smoki i czapki z pawim piórem. Reszta to ogólnopolska chińszczyzna. Krasnoludków kilka upolowałam do kolekcji.

      Usuń
  4. A kokon na moście Pokoju został ,byłam wczoraj :) Tylko zwiewnych postaci już nie ma .Krasnale za to się nadal wylęgają :):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wszystkie krasnale mi wyszły. Kokon jest bardzo dekoracyjny, może sobie pobyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam wszystko i ogladałam u Vi ale te sliczne krówki sa tylko u Ciebie :-). Ale fajnie Wam było !

    OdpowiedzUsuń
  7. Te krówki są też u Itaki. Podobały mi się. Szkoda, że Ciebie nie było.

    OdpowiedzUsuń