środa, 7 października 2015

Skok w przeszłość

Wychowana na styku miasta (rodzice) i wsi (babcia) darzę sentymentem wszelkie starocie z czasów mojego dzieciństwa.
Widziałam jak się masło robi, pasłam krowę z babcią, karmiłam kury, biegałam z mamą na targ, był ogród i sad, a równocześnie rynek miasta o 25 minut drogi piechotą.
Dlatego wybrałam na niedzielny spacer z moją Gospodynią i Przewodniczką opolski skansen.
Już na wstępie oczarowała mnie brama, którą widać z przystanku autobusowego.
Nie wchodziło się przez nią, tylko od innej strony i zaraz się można było zanurzyć w inny świat.


Ciepło i słonecznie, wśród zieleni i drzew owocowych porozrzucane chaty, kryte strzechą, za płotami z żerdzi, niskie,


patrzące malutkimi okienkami. Chętnie zaglądałam w te okienka,


jeśli się dało wchodziłam do wnętrza. Wiem, że w rzeczywistości to inaczej wyglądało, ale dobrze było rozpoznać maselnicę do robienia masła, takie kosze miała moja babcia. 


Z podobnej studni też wodę brałam, potem ją ocembrowali betonem i dali na boku koło, nie korbę.


Do kurnika zajrzeć musiałam.



Pamiętam żelazko, było u babci w domu, mama nim jeszcze prasowała.


Taki stół stał w kuchni pod oknem. Zasłonka była z tego samego materiału co firanka w oknie, najczęściej z niebieskiego perkalu w kwiatki. Na stole ceratka, na podstawce garnek z kawą zbożową, za zasłonką gliniany wielki gar z kiszoną kapustą i słój z ogórkami, koszyk z jajkami, bańka też była.


Z podobna lampą chodziło się na strych, bo tam światła nie było. 
Powspominałam sobie, chodziłam od domu do domu z przyjemnością, nie chciało mi się stamtąd iść. Najchętniej usiadłabym na ławeczce przed chatą, pogrzała się w słonku i napiła kwaśnego mleka. 


Ot, rozmarzyłam się. Tymczasem czas płynął, trzeba było się zbierać, bo pociąg nie będzie czekał. jeszcze ostatnie zdjęcie malowniczego wiatraka i trzeba jechać. 

16 komentarzy:

  1. Ewunia, ucieszyłaś mnie znowu bardzo :)))). Ja też bardzo lubię skanseny i gdziekolwiek trafię na jakiś, to chodzę z prawdziwą przyjemnością :)
    A że jest w Opolu - widzisz, nie wiedziałam! I dzięki Tobie wiem ! Może uda mi się kiedyś wybrać. Powtarzam się ;) - zdjęcia świetne robisz :)).
    No i powzruszałam się.... też pamiętam taki stół i kosze i maselnicę....
    Dzięki :)) i miłego dnia, choć u nas dziś szaro i mglisto i wieje - w Krakowie pewnie nawet gorzej ?
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Ranny Ptaszku. Miło mi, że Ci się podoba.
    W Krakowie pochmurno i wiatr się ruszył, zaspałam przez te ciemności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też lubię takie skanseny. Budzą wspomnienia z dzieciństwa. Też jeździłam na wieś do rodziny.
    Lampę naftową to mam w domu. I zdarzało się używać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam mieć taką, ale jak już sobie przygotowałam do zabrania, to babci dom okradli i zabrali.

      Usuń
  4. niewinny czarodziej7 października 2015 10:35

    :-) Nie będę jakoś szczególnie oryginalny w tym co teraz napiszę : i ja lubię takie skanseny. Podobne wspomnienia, odczucia, dotyczą i mnie, gdy spaceruję po mojej ulubionej Ochli i teraz , gdy spaceruję z Wami.
    No co? Pięknie jest !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają coś w sobie takie miejsca, bo my jeszcze pamiętamy.

      Usuń
  5. Identyczny stół stał w domu! Chyba nawet z taką ceratką w kratę! Za firanką stała balia do prania i wiaderko. Bańka (u nas zwana kanką) była aluminiowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Balia u nas tez była. Wisiała na ścianie w sieni. W lecie się grzało wodę na słońcu i dzieci mogły się chlapać.

      Usuń
  6. Juz niedlugo bede w Opolu. tzn za miesiac, sentymentem darze to miasto, a skansen to moja slabosc...chodzialam tam z malymi coreczkami,kiedy odwiedzalam rodzicow...lubie Opole!l

    OdpowiedzUsuń
  7. Moją przewodniczkę poznałam przez blogi i tak poznałam też Opole. Pozdrowiłam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam skanseny! Podobają mi się te drewniane chaty z bali, w których latem jest chłodno. Lubię oglądać stare sprzęty, makaty, wycinanki ludowe. A niedawno byłam w takiej chacie zamieszkanej jeszcze, w której była kuchnia jak na zdjęciu i piec bielony. Nie wyglądało to jednak tak ładnie jak w skansenie, niestety... Mieliśmy w domu podobny biały stół. A kanka była niebieska:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam jeszcze dom mojej drugiej babci w małym miasteczku, gdzie był piec chlebowy i komora gdzie stały słoiki z przetworami i wisiała wędzona szynka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby tak można było cofnąć się w czasie i chociaż zdjęcia porobić:)

      Usuń
    2. To by było coś. Chociaż mam wiele zdjęć z dzieciństwa i jest na nich dom i ogród, to jednak głównie uwieczniało się osoby.

      Usuń
  10. W latach mojej podstawówki czyli wczesne 70 odwiedzałam wakacyjnie znajomych mamy,wieś pod Częstochowska była dla mieszczucha wielką
    atrakcją Pamiętam maselnicę,nawet pomagałam to masło robić i wnętrze było podobne ... Bardzo mi dobrze było na strychu pełnym siana w towarzystwie kociątek,krowy mnie przeraźały.A w takiej bieszczadzkiej chacie bez prądu byłam w 1997 ,ekstremalne warunki a w nich dwoje staruszków.Pewnie jest jeszcze trochę takich miejsc ...Ciekawy spacerek

    OdpowiedzUsuń