Zapowiedzieli szumnie wielką paradę starych pojazdów, no to poszłam obejrzeć.
Hmm, jakby tu powiedzieć... było kilka starych, reszta stara, ale aktualnie kursująca więc chyba nie było się czym chwalić.
Ale po kolei. Zdążyłam na początek w miarę nowoczesną "ósemką" i zakotwiczyłam pod dawnym kinem "Wanda" (teraz delikatesy).
Takim staruszkiem można było się przejechać, jak widać chętnych nie brakowało.
Te modele pamiętam doskonale z czasów studenckich. Okropnie ciężkie przesuwane drzwi, których jak był tłok nikt nie zasuwał, bo jeździło się na stopniach. Taki wolno ruszał, można było jeszcze wskoczyć w biegu.
To już bardziej nowoczesny model, ale jeszcze z charakterystyczną wajchą dla motorniczego.
Podobne do tego jeszcze jeżdżą, skrzypią, jęczą, trzęsą ale jakoś się toczą.
A to miała być chluba tramwajowej komunikacji. Super nowoczesny, długaśny (40 metrów) i w ogóle cudo. Ten prototyp podobno jeździ i jest testowany, od pół roku co jakiś czas się o nim mówi i ....tyle.
Komunikacja miejska to nie tylko tramwaje, ale także autobusy.
Takich jakoś nie pamiętam, z autobusów korzystałam i korzystam rzadziej.
Kawalkada zatrzymywała się na przystankach, skutek wiadomy: zakorkowała się ulica.
Parada trwała niecałą godzinkę, poszłam sobie jeszcze na spacerek bo ładnie było.
Pomysłowy placyk zabaw po drodze.
Wracałam i wspominałam jak to się dawniej jeździło. Konduktor był i ławki drewniane wzdłuż w 11, którą dojeżdżałam na kwaterę, tramwaje miały pomost przedni i z tyłu, wsiadać należało tyłem, wysiadać przodem. Nie było bezpośredniej linii do Huty, tylko się trzeba było przesiąść na Rondzie Mogilskim, a bilet studencki kosztował 20 groszy.
Może zmienia się tabor, przystanki, obyczaje, jedno pozostaje niezmienne od lat. Jeszcze nikt nie wymyślił rozkładu jazdy tak, żeby tramwaje nie jeździły "stadami".
Przypomniało mi się, jak dojeżdżałam autobusami do moich szkół, chociaż nie było to MPK. Bardziej niż autobusy, pamiętam kierowców, a rózni bywali - filozofowie, komentatorzy polityczni, alkoholicy, wariaci... Czasami strach było wsiadać. A teraz nie jeżdżę, bo wolę chodzić:)
OdpowiedzUsuńTeraz kontakt z kierowcą utrudniony. Pamiętam konduktorów w tramwajach. Też różni bywali.
UsuńWszystkie pamiętam, kurna, wszyściutkie!
OdpowiedzUsuńW muzeum stoją jeszcze starsze.
UsuńI ja pamiętam ,nawet te najstarsze z pomostami ...
OdpowiedzUsuńZapraszam do "TURKUSOWYCH KROPELEK" niestety nie udało mi się nic wyedytować na straym blogu;(
http://kropelkiewy2.blogspot.com/
A mnie się stary blog otwiera. Zaraz zajrzę na nowy.
UsuńCiekawe. :) Podoba mi się ten niebieski autobus. :)
OdpowiedzUsuńTakich autobusów nie pamiętam, nie jechałam takim.
UsuńMożna powiedzieć : jakie miasto takie MPK :-)
OdpowiedzUsuńMoje MPK to wspomnienie Tramwaju konnego ( okazjonalnie w święta ), zjazd na Gajową ( na Gajowom !!! ) i Siódemka "Siódema". Ech ... pięknie kiedyś było ! Choć i teraz te nowe .... całkiem , całkiem :-)
Ja najlepiej zapamiętałam jedenastkę.
OdpowiedzUsuń