Tradycyjnie w Krakowie ruszyły trzy królewskie orszaki: czerwony-europejski, niebieski-afrykański i zielony-azjatycki, z różnych części miasta żeby spotkać się na Rynku.
Ponieważ zdecydowałam się trochę późno, dołączyłam do najbliższego czyli zielonego. Mimo szczerych chęci króla nie wypatrzyłam, był za to Lajkonik.
Rozdawał ciosy pałką na prawo i lewo
Podhalańska kapela jakoś mało wschodnia była,
Kadzidło pięknie pachniało, otulając orszak wonnym dymem.
Nie zabrakło egzotyki takiej w przebraniu
i żywej.
Może to trzej królowie, dla niepoznaki wmieszani w tłum?
Doszłam na Rynek, a tam....bałagan. Spora część płyty ogrodzona bo nie sprzątnięto jeszcze resztek sceny z zabawy sylwestrowej, prymitywna scenka wybudowana dla jasełek (podczas gdy obok stoi pięknie ubrana drzewkami, pozostałość po jarmarku).
Dopchać się pod scenę graniczyło z cudem, zaszłam ją od zaplecza.
Dzieciakom zimno było, tańczyły w rytm skocznych pastorałek,
pastuszkowie mieli ochotę pojedynkować się na kije.
Jeszcze spotkałam wielbłąda i
zastanawiałam się czemu robi zdjęcie ten pan.
Porządku pilnowali wojacy
i straż miejska.
Trochę zmarzłam, poruszać się trzeba było, poszłam nad Wisłę. Rzeka zamarznięta, nad niewielką przeręblą stado kaczek i łabędzi.
Ten przed chwilą wylądował pięknym ślizgiem na lodzie i maszeruje do towarzyszy.
Koronę też dostałam, a co!
Podaruję wnuczce.
Mokro jakoś. Wygląda jak wojacy i... wojaczka? :) Sporo ptaszorów. A korona porządna. :)
OdpowiedzUsuńNie przyjrzałam się bliżej, może trzeba było. Breja śniegowa była.
UsuńMnie się ten wielbład podoba. Sprytnie zrobiony.
OdpowiedzUsuńMiał błękitne oczy.
UsuńKtóre? :)))
UsuńWielbłądzie, malowane.
UsuńMnie też podoba się wielbłąd :) U nas trudno nie dostrzec królów, jadą na koniach w kupie i bardzo uroczyście wręczają swoje dary. Tłum jest spory, ale z boku jest telebim i na nim można obserwować szczegóły.
OdpowiedzUsuńW tym roku odniosłam wrażenie, że zorganizowano to byle jak.
UsuńPięknie i kolorowo. Jak to w Krakowie i w Twoich reportażach. Dwa światy. Twój barwny i dźwięczny, a mój biało-czarny i cichy :-).
OdpowiedzUsuńI popatrz. To w sumie ten sam spacer :-)
Dziękuję za Kraków Ewo :-)
Dziękuję za "idź". Mój spacer o wiele krótszy, a Twój czarno-biały bardzo ładny.
UsuńKrólowa Ewa2.z.
OdpowiedzUsuńŻartowniś.
UsuńKorona cudo! Mnie sie nie chciało wylazić, jak zwykle, czekam na opcieplenie. zawsze mogę łypnąc do Ciebie :))
OdpowiedzUsuńTylko, że u mnie jest subiektywnie. Z korony ucieszy się wnuczka.
UsuńJa zamiast na orszak poszłam na spacer do parku. A tam pustki.
OdpowiedzUsuńI korony nie dostałam. A teraz zazdraszczam:)
A w Krakowie nawet ptaki miały swój orszak.
Może gdybym mieszkała w Karkowie, to nie miałabym takiego lenia:) I też bym poszła z orszakiem...
Mnie też urzekł wielbłąd.
W Krakowie dopiero można mieć lenia, zwłaszcza jak się już do roboty nie musi chodzić. Pojawia się takie: aaa...przecież nie muszę i zamiast wyjść, siedzi się przed kompem i chodzi po blogach. Odkłada się też bieżące sprawy, a potem...z niczym nie można zdążyć.
UsuńO jacie! Napisałam " w Karkowie"!
UsuńCzyli lenia można mieć wszędzie...:)
Na Podlasiu, w swieto 3 Kroli zaczyna sie prawoslawne Boze Narodzenie :) my tu swietujemy wszystko podwojnie, widze, zima dopisala :)
OdpowiedzUsuń