Przyszła zima, opóźniona, ale za to od razu dokuczliwa. O smogu już pisałam, nie będę się powtarzać, bo wiadomo im większy mróz, tym bardziej daje się we znaki.
Wątpliwą atrakcją była niedzielna awaria sieci ciepłowniczej. Rano kaloryfery były letnie, potem coraz zimniejsze. Dzięki kilku warstwom ubrania i skarpetom oraz wsparciu blogowej braci przetrwałam bez szwanku. Obyło się nawet bez dodatkowych ogrzewaczy w łóżku, spałam jak suseł.
Na szczęście rano już były letnie, a teraz gdy to piszę dobrze ciepłe.
Jednak zima tak łatwo nie odpuszcza. Najpierw telefon o chorobie wnuczki, więc babcia pędzi na dyżur. Zasapana dociera na przystanek, a tam niespodzianka. Brak prądu w sieci trakcyjnej czyli tramwaje nie jeżdżą. Jedyna pociecha, że tylko do starej pętli, czyli 4 przystanki. Jest informacja o zastępczym autobusie, stoimy na przystanku. Po dłuuugiej chwili przyjeżdża, mały autobus i ma pomieścić pasażerów z trzech linii. Jakoś się upchaliśmy i stłoczeni niemiłosiernie dotarli do tramwaju.
Powtórka z rozrywki następuje po południu. Ten sam odcinek, ten sam problem, tylko ludzi na przystanku tyle, że nie wiem czy jest szansa żeby się do niego wtłoczyć, tłum gęstnieje, a autobusu nie ma. Podejmuję "bohaterską" decyzję i wracam na piechotę. Na szczęście w domu już ciepło, tylko kot ma o coś pretensje.
Żeby nie było tylko narzekań, zostawiam moje ulubione ptaszydła.
Najpierw zimowe dekoracje na szybie.
Kiedy wracałam wczoraj ze spaceru zobaczyłam z daleka, na osiedlowym trawniku czarną plamę. Z bliska okazało się, że to gawrony wybrały sobie miejsce na ogrzewalnię.
Uśmiechnij się, zdjęcie robią.
Z profilu wyglądamy ładniej.
Co jakiś czas podrywały się, a przylatywały następne.
Sroka uważnie śledziła co wokół dzieje.
Mam nadzieję, że to koniec zimowych niespodzianek, chociaż nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć w mieście.
PS Godzina 18.50, awaria na osiedlu. Nie mam wody, pękła rura. Nie wiadomo na jak długo, nie zdążyłam nałapać.
Podobno mycie skraca życie...:-((
Patrz, Ewa, obie już trochę żyjemy w tym klimacie - czy pamiętasz taką zimę, żeby kogoś nie zaskoczyła? albo drogowców, albo sieci grzewcze, albo mpk... Bo ja to sobie nie przypominam takiego cudu, żeby wszystko działało. Nawet mam wrażenie, że te od lat coraz łagodniejsze zimy zaskakują bardziej ;)
OdpowiedzUsuńWypij coś rozgrzewającego po takim spacerze ;))!
Barbara
Wypiłam, w domu ciepło, ale zobacz ps
Usuńhrehre :(( wcale nie śmieszne.
UsuńPowoli się robi... hmmm.. cieplej? u mnie tylko -7.
Pamiętasz "Szpital na peryferiach"? doktor Sztrosmajer mówił, że higiena to przesąd ;))
Barbara
Pamiętam, mówił też o głupocie, lubiłam ten serial. Nie dziwią mnie te wpadki, ale akurat taka seria?
UsuńWitaj Ewo! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku i oby już bez takich niespodzianek!:)
OdpowiedzUsuńMrożone szybki zawsze są widowiskowe, mam nadzieje ze na wyprawę do wnusi byłaś odpowiednio ubrana do temperatury i ten powrotny spacer Ci nie zaszkodził?
Spacer nie zaszkodził, zaprawiona jestem. Teraz nie ma wody.
UsuńAle ich dużo! :o
OdpowiedzUsuńOwszem, dużo.
UsuńTeż lubię krukowate. Jak byłam w Świnoujściu w sanatorium to widziałam stado srok tak około kilkadziesiąt sztuk, nigdy więcej w takiej kupie ich już nie widziałam.
OdpowiedzUsuńA cywilizacja robi z nas niewolników. Skoro miałaś już awarię ciepłowniczą i teraz brak wody, to jest nadzieja że już nic więcej się nie przytrafi i tego się trzymajmy :)
Po cichu też mam taką nadzieję.
UsuńMoże jeszcze nie być prądu, hrehre. Nie, żebym krakaua...
UsuńOdpukaj!!!!
UsuńWidzisz, wczoraj Ciebie żałowałam, a dziś mam to samo. Pod blogiem wielka dziurwa, a mnie właśnie wyłączyli ciepłą wodę i kaloryfery. Rzutem na taśmę zdążyła ablucje poczynić, huowi, kiedy ciepło wróci. Dzima w miescie jest paskudna. Na wsi bym w kozie napaliła czy cuś...
OdpowiedzUsuńSerdecznie współczuję, bo wiem czym jest taki brak. Ja przynajmniej wczoraj wodę miałam. Dzisiaj mam ciepło bez wody. Co będzie jutro? Wyłączą prąd?
UsuńMoże jeszcze gazu nie być. Współczuję.
OdpowiedzUsuńu nas czasami na godzinkę zabraknie prądu,czasami jakaś awaria i nie ma wody,ale to bardzo wyjątkowe sytuacje.
Zdobycze cywilizacji! Wystarczy że pierdyknie woda, prąd i gaz, a zamarzamy, giniemy w brudzie, nie ma jak zrobić jedzenia. Nie potrzeba nic więcej żeby ludzi wykończyć.
UsuńU mnie takie awarie to zwykła rzecz. Jak nie prąd, to woda... A jak nie ma prądu, to i ogrzewania nie ma, bo turbina z nadmuchem na prąd. Nie masz ucieczki.
OdpowiedzUsuńU nas dawno takiej dużej nie było. Gorzej, że bez ostrzeżenia i wody nie zdążyłam nałapać. Może do jutra naprawią.
UsuńU nas mimo ciepłych nie gorących kaloryferków wmamy 16-17 stopni załoźyłam podwójne skarpetki...mąź załoźył koszulkę ..ale on miał przodków na wschodzie...dobrze zimno znosi,jak temp. wzrosnie do 18 znow w samych gaciach bedzie chodził. He he nie wiem co gorsze zimno ,czy golas w zimie 😁
OdpowiedzUsuńHmm, zależy jaki golas. Możesz się tez obłożyć kotkami. Teraz wody brak, jak nie urok to s.....a.
UsuńA to feler! A nawet felerów kilka! Było zimno w domu a teraz znowu wody nie masz! Co to sie wyprawia w tym Krakowie? Wszelkie katastrofy zimowe na niego spadają za jakąś karę czy cóś?Takie to są wątpliwe uroki zimy. Juz sama nie wiem, gdzie lepiej - w mieście, czy na wsi. Wszędzie cos człowiekowi doskwiera!
OdpowiedzUsuńEwo, pozdrawiam Cie serdecznie o snieznym poranku i normalnego dnia zycze!:-))
Dzięki za dobre słowo. Może się nic nie wydarzy (odpukać), prawo serii już nastąpiło.
UsuńBardzo lubię te ptaszyska. Jako dziecko marzyłam, aby mieć parkę w domu. :)
OdpowiedzUsuńWidziałam dzisiaj zabawną scenkę: one są duże, dzioby mają imponujące, a bał się jeden z drugim podejść do stadka gołębi pożerających wysypane żarełko. Śmieszne dreptały bokiem.
UsuńNo faktycznie, masz niefart.
OdpowiedzUsuńU nas na wsi też takie rzeczy bywają. Od pewnego lata, kiedy woda była tylko od 22 do 6 (całe lato czyli czerwiec-wrzesień), mam stale w domu przynajmniej dwa baniaczki 5 litrowe wody. No i oczywiście tradycyjnie świeczki, zapałki itp. Gaz mam z butli. Ale nie lubię takich awarii, rozpuszczona jestem. :)
Ja bardzo lubię kruki. Są przepiękne.
Ptaszydła są piękne. Na ogół nie robię zapasów, ale zawsze butelka wody mineralnej jest. Też nie lubię awarii.
UsuńGawrony urocze ! Jak to gawrony zresztą. Kaloryfery ... można przynajmniej spać "na iglo" :-)
OdpowiedzUsuńBrak wody ? H.... . Miejmy nadzieję , że nie na długo.
Jest taka piosenka śliczna, którą wykonuje zespół Raz Dwa Trzy . Słowa zaczynają się bodajże tak : ... w wielkim mieście ... .
Kurcze ! Zatęskniłem za nią :-)
Za zimą? U nas jest. Dzisiaj padał śnieg i zrobiło się biało.
UsuńA jak się marznie, to uroda nie ucieka. Mama mi mówiła o tej awarii u Was, slyszala w tele. U nas w domu zimno jak u psa, ale jednak... Serdecznie wspołczuje, napisz, jak przeżyłas!
OdpowiedzUsuńO urodę mniejsza, nie ma co uciekać. Przeżyłam całkiem znośnie, ale w poniedziałek cały wieczór i noc nie było wody. Mam nadzieję że to koniec chociaż jeszcze pozostał prąd i gaz.
OdpowiedzUsuńSlyszałam o tej awarii. Pamiętam podobne przypadki:) Chucham i dmucham, ciepłe myśli ślę. Pocieszam się myślą, że jakby co, masz swoje misiowe skarpetki.
OdpowiedzUsuńTeż zrobiłam zdjęcia obrazkom malowanym przez mróz. Twoje śliczne! A gawrony jak cudnie wyglądaja na śniegu!
Dzięki za ciepłe myśli, przeżyłam bez szwanku, może już koniec....odpukać.
OdpowiedzUsuń