piątek, 13 maja 2016

Nie poszłam na Noc Muzeów

Nad miastem szare, ciężkie chmury z których co chwilę pada deszcz, długa lista wystaw,  większość już widziałam, nastrój z tych co to każą nic nie robić - to co, miałam pójść?
Posłuchałam swojego "wnętrza" i zostałam w domu.
Żeby nie było tak całkiem bez wieści o tym co widziałam, mam w zanadrzu wystawę z Kamienicy Hipolitów pt "Jak pies z kotem".

Według wyników przeprowadzonego w 2014 roku sondażu w 48% polskich domostw mieszka zwierzę. Wśród zwierząt domowych w Polsce przeważają zdecydowanie psy (8 milionów) i koty (6 milionów). To właśnie im, najpopularniejszym zwierzęcym towarzyszom ludzkiej codzienności, poświęcono wystawę Jak pies z kotem 

Opcjonalny podpis

Zdjęcie i tekst na niebiesko pochodzi ze strony Muzeum.

Wystawa interesująca, pomysłowo zaaranżowana. Prócz dokumentów i ciekawostek dotyczących opieki nad zwierzętami domowymi w dawnym mieszczańskim domu na przełomie wieków XIX i XX. trochę obrazów i fotografii. Jak zwykle w tym muzeum zanurzamy się w świat dawno miniony, z jego urokiem i innym trybem życia, a nawet wartościami, które już dzisiaj mocno staniały.
Kilka zdjęć z wystawy.




Satyryczny rysunek,


model pomnika psa Dżoka, wzruszającej historii psa, która poruszyła serca mieszkańców Krakowa.


Takie rysunki i "złote myśli" psa Fafika stanowiły pełen humoru akcent wystawy.



Obrazy znanych postaci z ich pupilami.


Prezentacja  filmowa dobrego ducha, mieszkańca muzeum, rezydenta kota Hipolita.


Ciekawym aneksem do wystawy jest ekspozycja poświęcona historii powstania i działalności Krakowskiego Związku Opieki Nad Zwierzętami, który prężnie działał w okresie międzywojennym.
Celem związku, było: "...ochranianie od prześladowania i wytępienia wszystkich gatunków zwierząt..."  a także innego stosunku do zwierząt...."czy zwierzę nie ma tej samej racyi bytu w całości stworzenia, co człowiek? I skąd to zarozumienie, że tylko człowiekowi służą pewne prawa..." pisał Bronisław Gustawicz członek Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt działającego w Krakowie od 1877 roku.
mogłabym napisać tutaj cały elaborat na temat tej działalności , ale mam pisać o wystawie.
Kartki świąteczne wydawane przez  Związek,



i ciekawostka, list do Metropolity Krakowskiego.


Dalej opisana smutna historia takich co to zabijali psy i sprzedawali mięso i smalec.


Na zakończenia ciekawa dekoracja jednej ze ścian wystawy i


kąciak dla zwiedzających. Tutaj na karteczce można było napisać kilka słów o swoim pupilu, napisać za co się go kocha, wymienić najważniejsze cechy. Jak widać wiele osób skorzystało.


Kto wyszedł z wystawy i czuł niedosyt, oraz brak zwierzaka, mógł sobie kupić na kiermaszu kolorowego, wesołego kotka.
Aneks

Aktualność z dzisiaj w nawiązaniu do tematu.

Wielki Kiermasz Rzeczy Wszelakich w Krakowie!!!

20.04.2015 11:45
A A A
Wielki Kiermasz Rzeczy Wszelakich
Wielki Kiermasz Rzeczy Wszelakich (Wielki Kiermasz Rzeczy Wszelakich)

Cały dochód z kiermaszu zostanie przeznaczony na rzecz zwierząt znajdujących się pod opieką Krakowskiej Fundacji Pomocy Zwierzętom "Stawiamy na łapy"!
Byłam, obejrzałam i sobie kupiłam: breloczek z kotkiem, oraz talerzyk z dzbanuszkiem.

Prawda, że śliczny?




16 komentarzy:

  1. Widać minęło 100 lat, a problem nadal istnieje:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Metropolita chyba nie był zainteresowany tłomaczeniem ( tak jeszcze mój jeden wujaszek mówił) księżom i tak zwanemu ludowi bożemu, że zwierzę to nie rzecz i należy je odpowiednio traktować.
    Przykre to strasznie ....
    A niby tacy cywilizowani jesteśmy ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro rzecz nadal aktualna...do cywilizacji nam daleko.

      Usuń
    2. Sądzę, że raczej Metropolitę potraktowano jako ostatnią deskę ratunku i szukano pomocy, wiedząc, że jego autorytet może wiele zdziałać, jeśli się w tę sprawę zaangażuje.
      Ale najgorsze jest to, że to nadal jest aktualne...
      Nie wszyscy cenią św. Franciszka z Asyżu.

      Usuń
    3. Niestety, niektórzy w ogóle nie rozumieją problemu.

      Usuń
  3. Idę do zaprzyjaźnionej galerii w ramach nocy muzeów. Ma być być otwarcie nowej wystawy i dwa performanse. Ciekawa jestem, jak będzie.
    Pogoda i u nas nie za bardzo - ale do przejścia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkim mankamentem tej nocy są tłumy i kolejki.
      U nas się wypogodziło, błysnęło słońce.

      Usuń
    2. Tam gdzie byłam, ludzi sporo, ale kolejek brak. Obok galerii bardzo ciekawe Muzeum Nurkowania. Potem jeszcze wstąpiłam do Zachęty i co dziwne tam też NIE było kolejek :) Obejrzałam wystawę Teresy Murak. Gdyby była kolejka, nie stałabym, poszłabym kiedy indziej.

      Usuń
    3. Podobno do podziemi na Rynku ludzie stali po 3 godziny, raz tylko stałam, do Rydlówki około godziny, ale wtedy był piękny, ciepły wieczór. Tymczasem wczoraj lało.

      Usuń
    4. Nie za bardzo lubię zwiedzać w tłumie :)

      Usuń
    5. Ja też i dlatego jeśli korzystam to tylko wtedy, gdy pokazują coś wyjątkowo. Nie lubię też przewodników.

      Usuń
  4. Popatrz, od tak dawna walczy się o godne traktowanie zwierząt i nic. Groch o ścianę. To przygnębiające.
    Talerzyk z dzbanuszkiem przepiękny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego to zamieściłam. Ciekawe czy się kiedyś zmieni.
      Nie mogłam się oprzeć, tak mi się podobały.

      Usuń
  5. Ciekawa wystawa, chętnie bym sobie na te stare zdjęcia popatrzyła. :)
    Ta dekoracja (instalacja?) z kotami i kłębkami świetna.
    Komplecik kupiłaś uroczy.:)
    Szkoda tylko, że podejście niektórych ludzi do zwierząt w ogóle się nie zmienia. I żadne tłumaczenia nie pomagają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była dekoracja, coś w rodzaju uzupełnienia. Zdjęcia były świetne, niestety nie bardzo dało się sfotografować.

      Usuń