Postanowiłam popełnić poetycki wpis o bzach, wiośnie, ale.....
Wiersza o bzach, który by mi się podobał nie znalazłam, symbolika bzu mi się tylko nawinęła i tak:
Bez - będziemy razem, bez biały - myślę o tobie, bez fioletowy - moje serce jest twoje. Jest też inne znaczenie: symbol smutku i rozstania, przy odmowie poślubienia wręczano gałązkę bzu.
Może wobec tego trochę malarstwa ?
Mistrz Renoir zawsze niezawodny.
Może jeszcze coś z natury? W ogrodzie mojej mamy można było zrywać całe naręcza i poprosić wnuczkę żeby pozowała.
Najlepiej jednak będzie jak zejdę na ziemię i pospaceruję po mieście. Bez niech pachnie w wazonie, czerwone buty okazały się wygodne, zapraszam na spacer.
Brzydko? Miasto ma swoje dzielnice, pokryte kurzem, z walącymi się ruderami, które ponoć są zabytkowe, ale trudno w to uwierzyć
Nie doczytałam dokładnie co tutaj kiedyś było, w każdym razie były to już dalekie peryferie. Te resztki stoją przy ruchliwej ulicy Limanowskiego.
Skręcam w przecznicę, jest otwarta brama, natychmiast korzystam,
nawet zaglądam na podwórko.
Następna,
i jeszcze jedno miejsce na zapleczu kamienic.
Tu się wchodziło przez bramę z której był taki widok.
Znów Limanowskiego, wejście na podwórze zabudowań, tylko nie pamiętam jakiego kościoła.
Brama z widokiem na ulicę.
Kamienica ozdobiona mozaiką
wejście na podwórko w starej zabudowie ulicy. Domy niewysokie, zakamarki,
mieszkania w oficynie.
Następnym razem zrobię chyba notatki, bo kiepski ze mnie przewodnik. Ta dzielnica się zmienia w szybkim tempie. Mieszkałam tutaj w czasie studiów, wielu miejsc już nie ma. Wyburzono bardzo dużo takich własnie niskich, typowych dla przedmieść domów, nawet zmieniono układ ulicy.
Teraz budują tam apartamentowce do wynajęcia. Jak skończą pojadę zrobić zdjęcia.
Wróciłam do codzienności, zaraz mi lepiej. Tylko ten bez tak pachnie...:-).
Bez pachnie oszałamiająco :) Szkoda tylko, że jest taki nietrwały w wazonie.
OdpowiedzUsuńZmiany, zmiany, zmiany ... czy na lepsze? ...
Zmiany zależy gdzie i jakie. Pewnie, że w tych domach często nie było łazienek, ogrzewanie na węgiel, ale miały urok.
UsuńLidka jak się wstawi do wazony świeżo ścięty bez to postoi, najgorzej jak przywiędnie, to wtedy już nie chce odżyć.
UsuńPróbowałam różnych sposobów i doszłam do tego samego. Musi być świeży.
UsuńDziękuję za poradę :) wypróbuję :)
UsuńPiękne to zdjęcie z naręczem bzu, śmiem twierdzić, że dorównuje mistrzowi :)
OdpowiedzUsuńJest stare i robione kiepskim aparatem, ale bardzo je lubię.
UsuńRwanie bzu
OdpowiedzUsuńNarwali bzu, naszarpali,
Nadarli go, natargali,
Nanieśli świeżego, mokrego,
Białego i tego bzowego.
Liści tam - rwetes, olśnienie,
Kwiecia - gąszcz, zatrzęsienie,
Pachnie kropliste po uszy
I ptak się wśród zawieruszył.
Jak rwali zacietrzewieni
W rozgardiaszu zieleni,
To się narwany więzień
Wtrzepotał, wplątał w gałęzie.
Śmiechem się bez zanosi:
A kto cię tutaj prosił?
A on, zieleń śpiewając,
Zarośla ćwierkiem zrosił.
Głowę w bzy - na stracenie,
W szalejące więzienie,
W zapach, w perły i dreszcze!
Rwijcie, nieście mi jeszcze!
-czy to ten zapomniany? z.
Między innymi, ale chciałam jakiś mniej znany. Ten to klasyka.
UsuńU nas bzy jeszcze nie kwitną. Mogę się nimi cieszyć tylko na krzewie, bo Czajnik...
OdpowiedzUsuńTakie zakamarki, przesmyki, pasaże i podwórka w mieście lubię bardzo. Tam jest prawdziwe życie, a nie plastikowa deweloperka.
Życie kiedyś w takich miejscach płynęło leniwie, inaczej. Nie zatrzymuję się tam dłużej i nie spotykam mieszkańców.
UsuńBardzo lubię bzy i ich zapach.
OdpowiedzUsuńNo a kamienice i zakamarki, wszystko ma swoją dusze,gdyby jeszcze mieszkańcy dbali ,to nie byłoby tak źle,a bywa różnie.U nas mnóstwo takich miejsc.
-dora
Z tym dbaniem bywa różnie. Nie wiem do kogo należą i kto to ma robić. Najczęściej są to ludzie, których nie stać na remonty. Stoją obok siebie rudery i odnowione, a narodem czyściochów i porządnickich nie jesteśmy.
UsuńU mnie pachnie niesamowicie, musialam przyciac krzak, bo sie nie dalo wejsc do garazu.
OdpowiedzUsuńNa razie pieknie sie trzyma.
Swietny spacer. Cudna wnusia)
Na osiedlu jest sporo krzewów bzu. Też pięknie pachną.
UsuńKoło mojego domu rodzinnego było kiedyś dużo krzaków bzów. Koło nich, w nich, na nich się bawiłam:) Ile ja zjadłam tych kwiatuszków z nieparzystą liczba płatków... Tak na szczęście, tak na wszelki wypadek.
OdpowiedzUsuńZawsze, jak widzę ciekawe bramy i zamknięte podwórka, myslę o Tobie:)
To miłe...Chciałabym żeby więcej było otwartych. Bzowych "szczęść" nie jadłam, ale szukam do dziś.
UsuńEwo, stajesz sie kronikarką różnych starych zakamarków. Ten świat głębokich podwórek i ruinek wcale nie malowniczych powoli odejdzie. Śmierdzących podwórek-studni nie żałuję ale gdyby o nie zadbać, sprzatnąć i ukwiecic to mogłoby być przyjemne miejsce. Ale - jak piszesz - biedni lokatorzy tego nie zrobią. Szkoda. U nas kosztany nie zdążyły na maturę. Mój pierwszy raz mam mnóstwo pąków ale do kwitnienia daleko. Uściski !
OdpowiedzUsuń