środa, 4 maja 2016

Zakwitły bzy

Przekwitły mlecze, zamiast żółtych słoneczek białe dmuchawce, a i te znikają, bo od rana koszą trawniki. Jedyna w swoim rodzaju woń skoszonej trawy miesza się z zapachem świeżo rozkwitających bzów. Kasztany zdążyły na maturę, aż w starym sercu coś pika, tęsknotą za młodością, za tym co już się nie wydarzy...
Postanowiłam popełnić poetycki wpis o bzach, wiośnie, ale.....
Wiersza o bzach, który by mi się podobał nie znalazłam, symbolika bzu  mi się tylko nawinęła i tak:
Bez - będziemy razem, bez biały - myślę o tobie, bez fioletowy - moje serce jest twoje. Jest też inne znaczenie: symbol smutku i rozstania, przy odmowie poślubienia wręczano gałązkę bzu.
Może wobec tego trochę malarstwa ?


Mistrz Renoir zawsze niezawodny.

Może jeszcze coś z natury? W ogrodzie mojej mamy można było zrywać całe naręcza i poprosić wnuczkę żeby pozowała.


Najlepiej  jednak będzie jak zejdę na ziemię i pospaceruję po mieście. Bez niech pachnie w wazonie, czerwone buty  okazały się wygodne, zapraszam na spacer.



Brzydko? Miasto ma swoje dzielnice, pokryte kurzem, z walącymi się ruderami, które ponoć są zabytkowe, ale trudno w to uwierzyć


Nie doczytałam dokładnie co tutaj kiedyś było, w każdym razie były to już dalekie peryferie. Te resztki stoją przy ruchliwej ulicy Limanowskiego.


Skręcam w przecznicę, jest otwarta brama, natychmiast korzystam,


nawet zaglądam na podwórko.



Następna,


i jeszcze jedno miejsce na zapleczu kamienic.


Tu się wchodziło przez bramę z której był taki widok.


Znów Limanowskiego, wejście na podwórze zabudowań, tylko nie pamiętam jakiego kościoła.


Brama z widokiem na ulicę.


Kamienica ozdobiona mozaiką


wejście na podwórko w starej zabudowie ulicy. Domy niewysokie, zakamarki,


mieszkania w oficynie.


Następnym razem zrobię chyba notatki, bo kiepski ze mnie przewodnik. Ta dzielnica się zmienia w szybkim tempie. Mieszkałam tutaj w czasie studiów, wielu miejsc już nie ma. Wyburzono bardzo dużo takich własnie niskich, typowych dla przedmieść domów, nawet zmieniono układ ulicy.
Teraz budują tam apartamentowce do wynajęcia. Jak skończą pojadę zrobić zdjęcia.
Wróciłam do codzienności, zaraz mi lepiej. Tylko ten bez tak pachnie...:-).



18 komentarzy:

  1. Bez pachnie oszałamiająco :) Szkoda tylko, że jest taki nietrwały w wazonie.
    Zmiany, zmiany, zmiany ... czy na lepsze? ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiany zależy gdzie i jakie. Pewnie, że w tych domach często nie było łazienek, ogrzewanie na węgiel, ale miały urok.

      Usuń
    2. Lidka jak się wstawi do wazony świeżo ścięty bez to postoi, najgorzej jak przywiędnie, to wtedy już nie chce odżyć.

      Usuń
    3. Próbowałam różnych sposobów i doszłam do tego samego. Musi być świeży.

      Usuń
    4. Dziękuję za poradę :) wypróbuję :)

      Usuń
  2. Piękne to zdjęcie z naręczem bzu, śmiem twierdzić, że dorównuje mistrzowi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest stare i robione kiepskim aparatem, ale bardzo je lubię.

      Usuń
  3. Rwanie bzu
    Narwali bzu, naszarpali,
    Nadarli go, natargali,
    Nanieśli świeżego, mokrego,
    Białego i tego bzowego.

    Liści tam - rwetes, olśnienie,
    Kwiecia - gąszcz, zatrzęsienie,
    Pachnie kropliste po uszy
    I ptak się wśród zawieruszył.

    Jak rwali zacietrzewieni
    W rozgardiaszu zieleni,
    To się narwany więzień
    Wtrzepotał, wplątał w gałęzie.

    Śmiechem się bez zanosi:
    A kto cię tutaj prosił?
    A on, zieleń śpiewając,
    Zarośla ćwierkiem zrosił.

    Głowę w bzy - na stracenie,
    W szalejące więzienie,
    W zapach, w perły i dreszcze!
    Rwijcie, nieście mi jeszcze!
    -czy to ten zapomniany? z.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Między innymi, ale chciałam jakiś mniej znany. Ten to klasyka.

      Usuń
  4. U nas bzy jeszcze nie kwitną. Mogę się nimi cieszyć tylko na krzewie, bo Czajnik...
    Takie zakamarki, przesmyki, pasaże i podwórka w mieście lubię bardzo. Tam jest prawdziwe życie, a nie plastikowa deweloperka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie kiedyś w takich miejscach płynęło leniwie, inaczej. Nie zatrzymuję się tam dłużej i nie spotykam mieszkańców.

      Usuń
  5. Bardzo lubię bzy i ich zapach.
    No a kamienice i zakamarki, wszystko ma swoją dusze,gdyby jeszcze mieszkańcy dbali ,to nie byłoby tak źle,a bywa różnie.U nas mnóstwo takich miejsc.
    -dora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym dbaniem bywa różnie. Nie wiem do kogo należą i kto to ma robić. Najczęściej są to ludzie, których nie stać na remonty. Stoją obok siebie rudery i odnowione, a narodem czyściochów i porządnickich nie jesteśmy.

      Usuń
  6. U mnie pachnie niesamowicie, musialam przyciac krzak, bo sie nie dalo wejsc do garazu.
    Na razie pieknie sie trzyma.
    Swietny spacer. Cudna wnusia)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na osiedlu jest sporo krzewów bzu. Też pięknie pachną.

      Usuń
  7. Koło mojego domu rodzinnego było kiedyś dużo krzaków bzów. Koło nich, w nich, na nich się bawiłam:) Ile ja zjadłam tych kwiatuszków z nieparzystą liczba płatków... Tak na szczęście, tak na wszelki wypadek.
    Zawsze, jak widzę ciekawe bramy i zamknięte podwórka, myslę o Tobie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłe...Chciałabym żeby więcej było otwartych. Bzowych "szczęść" nie jadłam, ale szukam do dziś.

      Usuń
  8. Ania z Siedliska9 maja 2016 08:08

    Ewo, stajesz sie kronikarką różnych starych zakamarków. Ten świat głębokich podwórek i ruinek wcale nie malowniczych powoli odejdzie. Śmierdzących podwórek-studni nie żałuję ale gdyby o nie zadbać, sprzatnąć i ukwiecic to mogłoby być przyjemne miejsce. Ale - jak piszesz - biedni lokatorzy tego nie zrobią. Szkoda. U nas kosztany nie zdążyły na maturę. Mój pierwszy raz mam mnóstwo pąków ale do kwitnienia daleko. Uściski !

    OdpowiedzUsuń