niedziela, 29 maja 2016

Kiermasz

W piątek znalazłam informację, że w dawnym budynku Dworca Głównego odbędzie się kiermasz mody i dizajnu polskich młodych producentów. Opisano ciekawie, zachwalono umiejętnie, Dzień Dziecka za pasem, może coś znajdę dla rodzinki.
Pojechałam wcześnie, a i tak było już dużo ludzi. Całą przestrzeń dawnej poczekalni, kas i głównego holu zajęły stoiska. Obeszłam wszystko, część podobała mi się bardzo, inna mniej, najmniej ceny. Natomiast sprzedający, najczęściej młodzi ludzie, z pasją opowiadali o produktach, pokazywali, doradzali, a wszystko z uśmiechem.


Biżuteria, ceny były w miarę przystępne, ale sama nie wiedziałam czemu zrobić zdjęcie,


wybrałam sówki i motyle.


Tutaj z kolei ceny astronomiczne, bo i kruszec szlachetny i wykonanie precyzyjne, chociaż to powlekane złotem prawdziwe kwiatki i kłosy.


Taką stokrotkę to bym chciała...


Te wielkookie buzie mniej mi się podobały,


bransoletki bardzo.


Kapelusze, kręciło się kilka pań, przymierzały, oglądały, ja nie mam kapeluszowej urody więc tylko podziwiałam fantazję projektantek.




Kolorowe ciuchy, te było najtrudniej sfotografować, bo wisiały gęsto na wieszakach.



Firma z  Łodzi, nazywa się Many Mornings i robi zwariowane skarpetki. Przekazują też skarpety potrzebującym, jedna zakupiona para to jedna przekazana dalej. Czasem w parze są dwie różne skarpetki, tylko powiązane tematycznie.


Dla dzieci też cudeńka ubraniowe były, ale na moją malutką jeszcze za duże.



Torby, torebki,



do wyboru, do koloru, małe i ogromne.


Ładna, ręcznie zdobiona porcelana, dopasowana do poduszek, albo odwrotnie,


z rozmaitymi napisami,


śmiesznymi rysunkami.



Wszystko ręcznie malowane, eleganckie, ładne w kształcie.


Mydełka i kosmetyki też były.


Kupiłam sobie pierścionek, co kupiłam córkom nie pokażę, bo tutaj zaglądają i nie było by niespodzianki.
Mam ochotę jeszcze iść jutro, bo chyba coś przegapiłam.

czwartek, 26 maja 2016

Łapałam tęcze...

Jeden dzień, a relacja taka długa - czas kończyć.
Po lanckorońskich zachwytach wróciłyśmy do domu Barbary, który w popołudniowym słońcu jest jeszcze piękniejszy. Miło było znów poczuć chłód cienistej werandy, zasłuchać w ptasich śpiewach, nie mówiąc o gadaniu i zwiedzaniu ogrodu.
Z Gościem przyjechały też upominki, niestety jeden nie dotarł w całości. Ten piękny niebieski talerz miał być dla mnie, ale uległ wypadkowi.


Został u Barbary,


ja przywiozłam do domu śliczną kurkę i słynny dżem z  pomarańczy.
Siedziałyśmy potem na ławeczce pod lipą, wprawdzie poezje nie powstały, ale towarzystwo kotów


i uroda otoczenia wystarczyły.






Potem w kuchni Dziewczyny zajęły się prozaicznymi czynnościami, a ja 


się obijałam i łapałam tęcze.


Bo w Basinej kuchni mieszka tęcza i swoimi kolorami


jeszcze dodaje domowi uroku.
Potem już musiałam z żalem pożegnać miłe Towarzyszki, zostałam jeszcze z fasonem odwieziona na przystanek autobusowy i....
okazało się, że miałam szczęście, bo jechałam na gapę, zapomniałam skasować biletu.
Dziękuję za piękny dzień.

wtorek, 24 maja 2016

Ceramicznie

Barbara wiedziała gdzie ją nogi niosły. Niby nie pamiętała, ale trafiła bez pudła i mogłyśmy się zachwycić lanckorońską ceramiką. Czego tam nie było, a wszystko piękne i zależy jak liczyć niedrogie i drogie. Bo jak na autorskie prace to w miarę, na moją kieszeń raczej nie bardzo.


Do sklepu - galerii wchodziło się przez takie drzwi,


a w środku cuda i dziwy. Ceramiczne kwiaty i figurki



ptaszydeł różnej maści całe mnóstwo,


anioł dla bardziej tradycyjnych gustów.



Bardzo podobał nam się ten świecznik, ptaszki można było ustawiać pod wybranym kątem.



Tutaj wypatrzyłam taki na moją kieszeń i może kiedyś sobie kupię.


Następna galeria z oryginalnym "szyldem".




Ach, te maki, chciałabym, chciała....tylko gdzie to trzymać? Nie mam miejsca.



Niebieskości też śliczne,


nie mówiąc o kogutach i 


takich kotach.


Kurkom pożyczyłyśmy na chwilę torebki i 


spotkały kuzynkę Wandzi. Prawda, że śliczna i użyteczna?


Otoczenie galerii,


ostatnie zdjęcia, kościół,


jeszcze jeden ładny domek i czas wracać.
Zakończenie jeszcze będzie.