czwartek, 25 lutego 2016

Już czas

pożegnać piękny Wiedeń.
Wszystko miłe prędko się kończy, że tak powiem mało oryginalnie. Jeszcze zapraszam na ostatni spacer i parę migawek z drogi.


Czasem warto było spojrzeć w górę, ogród na dachu?


Śliczna wieżyczka, a poniżej rozkosze podniebienia


i wypoczynku też. Kolorowe sny bym w takiej pościeli miała.


Zabytek odbity w nowoczesnej fasadzie,


urocze uliczki i zaułki, idziemy na piechotę do domu.


Jeszcze ciekawa architektura,




współczesny blok też może być kolorowy.


Tutaj zjedliśmy pierwszy obiad, zjemy też ostatni,


pyszny, niestety nie pamiętam nazw potraw.



Następny dzień to już pakowanie, sprowadzenie samochodu z parkingu, pożegnanie z gospodarzami
i w drogę.


Kiedy jechaliśmy w stronę Wiednia, sypał gęsty śnieg i było ciemno.


Teraz udało się zrobić parę zdjęć z samochodu.




Malownicze miasteczka,



oryginalna rzeźba przy drodze.


To już Czechy i kończy się dzień,


bo to jednak styczeń i mrok zapada wcześniej.
To były piękne dni i chętnie bym tam jeszcze kiedyś wróciła.

19 komentarzy:

  1. Zazdroszcze Ci tego Wiednia. Nie bylam jeszcze, nawet jak maz tam mieszkal. Moze jeszcze jednak zdaze. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jest możliwość, że zdążysz. Chyba od Ciebie nawet bliżej.

      Usuń
  2. Nigdy tam nie byłam i się nie wybierałam. Ale dzięki Tobie jestem zachwycona i jeśli będę mieć okazję, to się skuszę :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko będzie okazja to się nie zastanawiaj, tylko skuś.

      Usuń
  3. Też pamiętam te mini ogrody na balkonach, na dachach. Chyba byliśmy tam latem (dawno to było). I jeszcze był złoty pomnik Straussa i cudne walce... W tym parku był jakiś koncert. I pawie łaziły luzem. :) Miłe wspomnienia. :)
    Czyżby Conchita W.?:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Walce były na Praterze, pomnika nie widziałam. To nie Conchita, tylko o wiele starsza postać nawiązująca do winiarskich tradycji mijanej miejscowości.

    OdpowiedzUsuń
  5. byłam raz, 30 lat temu, pamiętam, że mnie wówczas przytłoczył przepychem i bogactwem, ot z PRLu przybyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za PRL-u byle co mogło przytłoczyć. Teraz te same sklepy co u nas, może ładniej urządzone.

      Usuń
  6. Dzięki za fantastyczna wycieczkę. Było ciekawie i nastrojowo. Umiesz przekazać rzeczywistość. Pomysł serialu w odcinkach rewelacyjny. Z Tobą Ewuniu na kraj świata.z.

    OdpowiedzUsuń
  7. To juz... Koniec? Przyzwyczaiłam się do wiedeńskich obrazków, chociaż krakowskie też piękne.
    Dziękuję za tę wycieczkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniec, już się zapas wyczerpał i pobyt skończył.
      Miło, że wędrowałaś ze mną.

      Usuń
  8. Wycieczki mają to do siebie ,że czas jakby inaczej biegł ,tyle atrakcji ,migawek ,wzruszeńa W domu tydzień robi myk i już go nie ma...Świetne foty Ewuniu ,dla mnie nr 1 to odbicie zabytku.Widok potrawy sprawił ,źe jednak zjem jakąś zbyt późną kolację...Ech blogi kulinarne nie dla mnie,ale architektura jak najbardziej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa uznania. Do blogów kulinarnych nie zaglądam i bez tego mam zbyt wielką ochotę na jedzenie.

      Usuń
  9. niewinny czarodziej na wsi27 lutego 2016 12:34

    Wspaniała wycieczka i taki sam reportaż. Zawsze gdy skądś wyjeżdżam czuję się dziwnie. Żal, niepokój ... nie wiem. Teraz też to czuję. Szkoda że Twoja wiedeńska opowieść dobiegła końca.
    Zafundowałaś nam. czytającym, bywalcom Twojego bloga świetny wyjazd. Nie wiem jak mogłaś nie dostrzec, że wszyscy jesteśmy przy Tobie :-)
    Nie mogę, nie wytrzymam , muszę zadać to pytanie : jadłaś sznycel wiedeński ???
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ dostrzegłam, że jesteście ze mną, bardzo mi było miło.
      Jadłam sznycel wiedeński na ostatni obiad. Smakował mi, nic dziwnego, mięsożerna jestem.

      Usuń
  10. Fajne są takie wycieczki :) Dziękuję, że podzieliłaś się z nami swoimi wrażeniami, może i ja kiedyś tam dojadę :)

    OdpowiedzUsuń