Dawno temu byłam na wystawie w Muzeum Przyrodniczym, gdzie w gablotach wystawiono dziesiątki okazów. Mimo żalu nie mogłam nie podziwiać rozmaitości i misterności wzorów na motylich skrzydłach.
W jednej z sal ustawiono olbrzymią wolierę, a w niej latały żywe, wielkie jak moje dłonie i kolorowe.
Pamiętając o tamtych zachwytach, po przeczytaniu notki w gazecie o otwarciu Muzeum Motyli, poszłam.
Nie mogę powiedzieć że żałuję, ale żalu we mnie więcej niż przyjemności. Niepozorny szyldzik, drogi bilet (10 zł), ciemne, drewniane schody na piętro. Przedpokój maleńki, kotara i na pół zacieniony pokój, doniczki z kwiatami, fruwające małe ptaszki i motyle.
Na zasłonie siedziały smętne, niemrawe smutne , prezentując tylko mniej efektowną stronę skrzydeł.
Pozwalały przez chwilę na bezpośredni kontakt,
by za chwilę odfrunąć i przysiąść nieruchomo.
Ich skrzydła drżały, a dotyk był niezwykle delikatny.
(zdjęcia nieostre, ale nie zdążyłam)
Stołówka, niestety owoce były tak usytuowane, że nie mogłam zrobić wyraźnego zdjęcia.
To zepsuło mi wrażenia i spowodowało, że prawie pożałowałam swojej wizyty w tym "muzeum".
Inkubator, czy jak to nazwać, bo te poczwarki były mocowane do gałązek i umieszczane w szklanym, podobnym do akwarium pojemniku.
Niestety wykluwały się z nich "wcześniaki" z pomiętymi skrzydłami, które prostowały się bardzo długo.
Pytałam jak długo żyją, jak się nimi opiekują i co mi tam do głowy przyszło. Wyszłam z mieszanymi uczuciami, ale wiem, że następnym razem sprawdzę dokładniej informację. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że one były smutne.
A z drugiej strony, raczej nie ma możliwości, żeby taki motyl usiadł mi na ręce i pozwolił obejrzeć z bliska.
To prywatne "muzeum"? Smutne jak nie wiem co, nieporozumienie jakieś chyba:(
OdpowiedzUsuńChyba prywatne. Podejrzewam, że chałtura, tylko chyba mają pozwolenie, bo przecież trzeba je sprowadzać legalnie.
UsuńTo okropne Ewo :((
OdpowiedzUsuńPost pokazuje się dobrze, nie wiem czemu masz wczorajszą datę... Może kliknęłaś opublikuj za wcześnie, a potem przywróciłaś wersję roboczą...
Od początku mam z tym problem. Godziny jakieś nieludzkie, jak z drugiej półkuli.
UsuńWyglądają na naprawdę smutne :((
OdpowiedzUsuńFaktycznie, dość to przygnębiające...
OdpowiedzUsuńSprawiały też wrażenie otumanionych.
OdpowiedzUsuńTeż miałam swego czasu skrzydlate... niewolnice.
OdpowiedzUsuńNapompowywanie skrzydeł zawsze trwa długo... U mnie rodziły się same samice, były zbyt ciężkie żeby fruwać (taki gatunek), siedziały tam gdzie chciały i chętnie wchodziły na palec gdy się go podstawiło...
Moich dzieci nie zagnie się na pytaniach dotyczących przepoczwarzenia zupełnego i niezupełnego.
Nie powiem, żeby to był jedyny możliwy sposób aby nauczyć dzieci szacunku do przyrody, obcowały z nią od zawsze. Nie śmiecą, nie niszczą w lesie pajęczyn dla jakiejś głupiej zasady i... nie wyrywają motylich skrzydełek... bo wiedzą...
A, kijanki na balkonie w słoiku też hodowaliśmy, potem była cała wyprawa z fanfarami, żeby to to wypuścić do jeziora...
Do zoo też chodzimy...
Mea culpa...
To co innego. Też hodowałam kijanki, łapałam żabki itp. Robiłaś to dla dzieci, nie na pokaz. Wychodząc minęłam dwie rodziny z małymi dziećmi, wyobraziłam sobie ten tłumek w małym pokoiku....
OdpowiedzUsuńWcale nie jestem pewna czy dla dzieci... :-) Bardziej dla zdjęć. Jednak wszyscy się czegoś nauczyliśmy. I wiem, że nie powtórzę.
OdpowiedzUsuńBiedne motyle, zdjęcia smutne...
OdpowiedzUsuńTe motyle nie uciekały przed aparatem, jedyna pociecha, bo jak dotąd rzadko udało mi się uchwycić motyla.
UsuńSmutne...mało szczęśliwe...takie bez słońca promieni w skrzydłach...takie"muzea" to nieporozumienie.Fakt,czasem to jedyna możliwość zobaczenia niektórych,ale...czy warto? W takich warunkach...dla mnie to "mordownia",przepraszam. Kiedyśw niedalekim Zoo zrobiono wystawę żywych motyli,ba ,nawet jej fragment pozostał na stałe...w ogromnej oranżerii ,z roślinami, ptakami,pełnej światła, wody i czego tam jeszcze...fruwają sobie motyle piękności...Trudno je wypatrzyć,nie ma ich wiele,ale przynajmniej są szczęśliwe słońcem i wolne w takiej przestrzeni... :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jak długo tam będą. Podejrzewam, że to jest jakaś objazdowa chałtura.
OdpowiedzUsuń...też mam takie wrażenie...szkoda...powinni te motyle uwolnić...może ktoś,przypadkiem cos otworzy...? Haha...
UsuńNajpiękniejsze stworzenie pozbawione swojego naturalnego środowiska zawsze będzie "smutnym eksponatem" i takim samym przedstawicielem swojego gatunku. Dlaczego ludzie biorą się za coś takiego ?
OdpowiedzUsuńMotyle powinny być wolne !
OdpowiedzUsuń