Po chwili laska znalazła się ponowie
w objęciach dłoni hrabiego. Muszę przyznać, że obserwacja jego
miny, która mówiła - nic się nie stało, laska wcale to a wcale
nie wypadła z moich dłoni, a jeśli nawet wypadła to nie wypadła
bo nie i koniec! – sprawiała mi wielką radość. Cudnie było
obserwować wewnętrzną walkę hrabiego z samym sobą. Oto na moich
oczach dwóch hrabiów kłóciło się ze sobą. Jeden z nich mówił
do drugiego – ha, ha, ha !!! – upuściłeś laskę, upuściłeś
laskę !!! A drugi odpowiadał : Ty prostaku! Nie upuściłem ! Co
najwyżej pozwoliłem jej chwilkę poleżeć na podłodze przedziału
pulmanowskiego wagonu, będącego składową pociągu, którego
lokomotywa pędziła w mrok! Dałem jej wolne! W końcu ile mogę
trzymać bez przerwy laskę w dłoniach. Zresztą laski mnie nudzą
ostatnimi czasy. Postanowiłem przez chwilkę spróbować jak to jest
bez laski.
W czasie gdy drugi hrabia łapał
oddech by kontynuować swoją wypowiedź, pierwszy hrabia rzekł –
oczywiście!
Co do herbaty hrabio – przemówiłem
by obaj hrabiowie znów mogli stać się jednym hrabią – jestem
gotów poddać się jej degustacji. Mimo mojego młodego wieku mogę
uważać się za osobę, która herbatę smakuje i lubi od wielu lat,
jednakże – dodałem - gdybym oświadczył, że się na niej znam –
skłamałbym. Wiem natomiast na jej temat jedno.
Tak? – zapytał hrabia trzymając w
dłoniach laskę i gładząc ją czule.
Otóż póki herbatę transportują do
Europy klipry herbaciane z Cutty Sark na czele oczywiście;
jej smak, aromat, barwa - będą jedyne w swoim rodzaju. Herbata z Chin, Japonii, Sri Lanki, Indonezji, Tajwanu, Pakistanu, Malezji, Birmy, Wietnamu czy Iranu; w czasie podróży przez oceany, wokół Przylądka Dobrej Nadziei, przez strefę ciszy i strefę pasatów, Zatokę Biskajską i sól w powietrzu Kanału Angielskiego oraz mgłę spowijającą przez większą część roku londyńskie doki – nabierają mocy o której świat bez żagli kliprów będzie mógł tylko pomarzyć. Dlatego – kontynuowałem – nie lubię wypowiadać się o herbatach ze znawstwem. Uważam, że herbatę winno się pić, smakować, degustować w skromności. W pokorze. Jestem przekonany, że każdy, najmniejszy nawet listek herbaty z tego samego pola herbacianych upraw zaparzony z osobna zasmakuje inaczej. Tak samo jak każda iskierka za oknem przedziału świeci inaczej podczas swojego krótkiego żywota, tak samo jak każde inne życie na świecie jest odmienne jest samoistne i inne od pozostałych.
jej smak, aromat, barwa - będą jedyne w swoim rodzaju. Herbata z Chin, Japonii, Sri Lanki, Indonezji, Tajwanu, Pakistanu, Malezji, Birmy, Wietnamu czy Iranu; w czasie podróży przez oceany, wokół Przylądka Dobrej Nadziei, przez strefę ciszy i strefę pasatów, Zatokę Biskajską i sól w powietrzu Kanału Angielskiego oraz mgłę spowijającą przez większą część roku londyńskie doki – nabierają mocy o której świat bez żagli kliprów będzie mógł tylko pomarzyć. Dlatego – kontynuowałem – nie lubię wypowiadać się o herbatach ze znawstwem. Uważam, że herbatę winno się pić, smakować, degustować w skromności. W pokorze. Jestem przekonany, że każdy, najmniejszy nawet listek herbaty z tego samego pola herbacianych upraw zaparzony z osobna zasmakuje inaczej. Tak samo jak każda iskierka za oknem przedziału świeci inaczej podczas swojego krótkiego żywota, tak samo jak każde inne życie na świecie jest odmienne jest samoistne i inne od pozostałych.
Hrabia milczał. Nie pozostało mi nic
innego jak podnieść filiżankę do ust. Gdy to uczyniłem poczułem
jej aromat. Bezwiednie przymknąłem powieki i wówczas zobaczyłem
… .
Urszulę.
Stała przede mną. Znów czułem jej
zapach. Pszeniczne włosy ledwie dostrzegalnie poruszały się
trącane delikatnymi oddechami wiatru. Wielkie ciemne oczy, w których
rad bym się utopić … i te usta cudne skrojone, które milcząc
mówiły, mówiąc milczały. Jej szyja, ramiona, biała skóra lekko
tylko muśnięta słońcem minionego lata. Uśmiechała się i
wyciągnęła do mnie swoją dłoń, której smukłe palce prosiły
o pieszczotę moich ust. Otworzyła usta by coś powiedzieć i nic
nie powiedziawszy zatrzymała je w niedopowiedzeniu … .
Spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem
iskierki, które natychmiast rozpaliły serce i duszę moją.
Rozpaliły serce i duszę moją, rozpaliły … .
Ostrożnie! – Krzyknął hrabia
odpowiednio dobierając ton głosu do sytuacji oraz wielkości
pomieszczenia, jednocześnie sprawnym chwytem łapiąc w locie moją
miśnieńską filiżankę, która nie wiedząc czemu wypadłszy z
mojej dłoni, zmierzała ku podłodze przedziału pulmanowskiego
wagonu, który wraz z pociągiem podążał w mrok.
Hrabia odstawił z całkowitym spokojem
filiżankę na spodek, który nadal spoczywał w mojej dłoni, po
czym rzekł: pozwolisz kawalerze i odebrawszy miśnieński komplet z
mojej dłoni odstawił go na stolik pod okno.
Spojrzał na mnie przeciągle, wyjął
papierosa z srebrnej papierośnicy, zapalił go i rzekł: cóż.
Nadeszła chyba pora otworzyć kopertę w której właścicielka
herbaciarni o nazwie „Zjawa” w Magicznym Cieszynie – Pani
paląca sziszę – zapisała informację o tym kto pozna smak
mieszanki jej herbaty. Co o tym sadzisz młodzieńcze?
Nie bardzo mogłem mówić więc
skinąłem głową z aprobatą. Hrabia zdawał się rozumieć moją
sytuację. Z wewnętrznej kieszeni surduta wyjął kopertę, otworzył
ją, wyjął kartkę papieru i przeczytał: mieszankę herbaty
nazwałam – żar spojrzenia. Jej smak pozna i właściwie odczuje
siedzący naprzeciw pana drogi hrabio młodzieniec, z którym razem
podróżuje pan w przedziale pulmanowskiego wagonu pociągu pędzącego
w mrok. Ów młodzieniec jedzie do Crown Fields Haus by ujrzeć swą
ukochaną.
Co o tym sądzisz ? – zapytał
hrabia.
Ciągle nie mogąc wydusić z siebie
słowa wykonałem prawą dłonią gest, który miał mówić –
genialne!
Hrabia uśmiechnął się i powiedział:
K O B I E T Y. Strzeżmy się Tych, które palą sziszę i mieszają
herbaty. Po czym klasnął w dłonie w zaczął się śmiać. Laska
nawet nie śmiała się ruszyć.
Skoro wmieszała się w historię kobieta, jest nadzieja że dojadą do celu i Oni się spotkają.
Skoro wmieszała się w historię kobieta, jest nadzieja że dojadą do celu i Oni się spotkają.
Hmmm nie wiem czy nie narażę się autorowi, ale tak też mi się wydawało, że z tą herbatą to właśnie tak się potoczy, nazwy mieszanki herbacianej jednak nie odgadłam :)
OdpowiedzUsuńEwo gratuluję, kliper jako żywy!!!
Dziękuję Marija, namęczyłam się nad tym kliprem, bo jakoś nie chciał rozwinąć żagli. Podoba mi się celebrowanie picia herbaty.
UsuńBardzo rzadko piję herbatę, a może powinnam jednak celebrować...
UsuńNarysować kliper z tyloma żaglami to wielka sztuka, tobie świetnie się to udało :)
Lubię herbatę i piję codziennie, ale bez celebracji. Może by się przydała?
Usuńtez pijam herbate ale ostatnio tylko zielona! a opowiesc robi sie pasjonujaca!!!wreszcie i nazywa sie urszula..czekam bo kazda/kazdy ma w pamieci jakas niespelniona milosc...
OdpowiedzUsuńZauwaz o ktorej godzinie czytalam..
UsuńTeż pijam tylko zieloną. Dopadła Cię bezsenność czy też gdzieś się wybierasz w środku nocy?
UsuńSkoro prawie każdy nosi w sobie takie wspomnienie, może to pomysł na cykl? Nie w formie tak wyszukanej jak pisze Autor, ale dłuższego komentarza.
UsuńTaaaa...
UsuńW tamten piątek byłam na spotkaniu z kilkoma kolegami z klasy, niektórych nie widziałam 40 lat, no i...
miałam konfrontację takiej niespełnionej miłości, rozczarowania nie było, ale spełnienia tyż nie będzie ;) Jest oczywiście żonaty, a jego żona jest...artystką...
Ewa uchyliłam rąbka, bo to za mną chodzi, ale będzie tylko rąbek, nie potrafię pisać o takich osobistych sprawach, a ta historia jest na dodatek niedopowiedziana i jest w niej chyba coś metafizycznego...nie przypuszczałam, że taka zatwardziała stara panna jak ja może być bohaterką takiej historii ;)
Dziękuję. Nawet rąbek cenny, bo takie historie naprawdę mają w sobie coś metafizycznego.
UsuńTeż nie bardzo umiem o takich sprawach pisać i wydaje mi się, że chyba takiej miłości nie miałam.
Tez nie potrafilabyn o tym pisac w kazdym badz razie nie teraz...
UsuńCzyli rezygnujemy z pomysłu, zaczekamy na zakończenie Bajanki, tylko mam pewne obawy czy ono będzie.
UsuńJazda ku Urszuli, kobiecie żywej, wymyslonej czy wysnionej - ta jazda sama w sobie jest fascynująca. Ciekaa jestem czy dojdzie do spotkania z nią i czy nie będzie ono zaledwie mdłym wyobrażeń i pragnień zakochanego młodzieńca. Wszak często dążenie do celu jest lepsze niz sam cel...
OdpowiedzUsuńA rysunki śliczne, delikatne i poetyczne...
Coś jak "gonić króliczka" dla samej gonitwy. Bywa i tak, zobaczymy.
UsuńNiektorzy po sziszy miewaja wizje prorocze, pod warunkiem, ze jej zawartosc jest malo legalna. ;)
OdpowiedzUsuńTego autor nie powiedział, ale w bajce wszystko jest możliwe.
UsuńNo tak, cudowna laska przejmuje rolę bohaterki, pięknie. Plynąc na pokładzie kliprów herbata może obawiać się tylko piratów na wodach afrykańskich , a miśnieńskiej filizanki byłoby żal , ach żal.
OdpowiedzUsuńRysunki baardzo cieplutkie.W....
Niestety zbliża się koniec opowieści, będzie żal...
UsuńFiliżanka na szczęście ocalała, a laska? Pewnie chciała zabłysnąć.
Miałam dobrego nosa, co do herbaty, jednak nazwy bym nigdy nie odgadła. Rozbawił mnie tekst hrabiego: "Zresztą laski mnie nudzą ostatnimi czasy", zabrzmiało dwuznacznie.:) Ciekawe czy w jego życiu pojawi się jakaś dama. Bajanka jest coraz lepsza.:)
OdpowiedzUsuńCzasem coś z czasem nabiera smaku, jak wino.
UsuńŻaden zachwyt, nawet na piśmie nie odda emocji towarzyszącym oczekiwaniom, potem degustacji treści i tęsknocie za kolejnymi relacjami pasjonującej historii. Tutaj zarówno stylowa miłość do kobiety jak miłość do przedmiotów i celebra spożywania herbaty mają takie same szanse na przekaz. Ale nawet najbardziej emocjonująca i wysublimowana historia blednie bez uroczych ilustracji.z
OdpowiedzUsuńDziękuję, Mistrzu Komplementów.
UsuńPiękny opis herbaty. Kliper też bardzo mi się podoba.:)
OdpowiedzUsuńZaczynamy celebrację? Po takim opisie może będzie łatwiej.
UsuńEch, herbaciane klipry:) Picie herbaty warto celebrować - choć od czasu do czasu.
OdpowiedzUsuńWitaj miłośniczko morskich rejsów. Teraz pora na herbatkę, dzień krótszy i pogoda nie zachęca do spacerów.
UsuńNie będę się wypowiadać na temat literackich walorów Bajanki ale Twoje ilustracje bardzo mi się podobają. Uściski !
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu.
UsuńWalory literackie - rzecz gustu, nie jestem krytykiem.