piątek, 26 października 2018

"Bajanka" cz.8

Aparat w naprawie, aura spacerom nie sprzyja, dobrze, że są Bajanki.

Po chwili laska znalazła się ponowie w objęciach dłoni hrabiego. Muszę przyznać, że obserwacja jego miny, która mówiła - nic się nie stało, laska wcale to a wcale nie wypadła z moich dłoni, a jeśli nawet wypadła to nie wypadła bo nie i koniec! – sprawiała mi wielką radość. Cudnie było obserwować wewnętrzną walkę hrabiego z samym sobą. Oto na moich oczach dwóch hrabiów kłóciło się ze sobą. Jeden z nich mówił do drugiego – ha, ha, ha !!! – upuściłeś laskę, upuściłeś laskę !!! A drugi odpowiadał : Ty prostaku! Nie upuściłem ! Co najwyżej pozwoliłem jej chwilkę poleżeć na podłodze przedziału pulmanowskiego wagonu, będącego składową pociągu, którego lokomotywa pędziła w mrok! Dałem jej wolne! W końcu ile mogę trzymać bez przerwy laskę w dłoniach. Zresztą laski mnie nudzą ostatnimi czasy. Postanowiłem przez chwilkę spróbować jak to jest bez laski.
W czasie gdy drugi hrabia łapał oddech by kontynuować swoją wypowiedź, pierwszy hrabia rzekł – oczywiście!
Co do herbaty hrabio – przemówiłem by obaj hrabiowie znów mogli stać się jednym hrabią – jestem gotów poddać się jej degustacji. Mimo mojego młodego wieku mogę uważać się za osobę, która herbatę smakuje i lubi od wielu lat, jednakże – dodałem - gdybym oświadczył, że się na niej znam – skłamałbym. Wiem natomiast na jej temat jedno.
Tak? – zapytał hrabia trzymając w dłoniach laskę i gładząc ją czule.

Otóż póki herbatę transportują do Europy klipry herbaciane z Cutty Sark na czele oczywiście;

 jej smak, aromat, barwa - będą jedyne w swoim rodzaju. Herbata z Chin, Japonii, Sri Lanki, Indonezji, Tajwanu, Pakistanu, Malezji, Birmy, Wietnamu czy Iranu; w czasie podróży przez oceany, wokół Przylądka Dobrej Nadziei, przez strefę ciszy i strefę pasatów, Zatokę Biskajską i sól w powietrzu Kanału Angielskiego oraz mgłę spowijającą przez większą część roku londyńskie doki – nabierają mocy o której świat bez żagli kliprów będzie mógł tylko pomarzyć. Dlatego – kontynuowałem – nie lubię wypowiadać się o herbatach ze znawstwem. Uważam, że herbatę winno się pić, smakować, degustować w skromności. W pokorze. Jestem przekonany, że każdy, najmniejszy nawet listek herbaty z tego samego pola herbacianych upraw zaparzony z osobna zasmakuje inaczej. Tak samo jak każda iskierka za oknem przedziału świeci inaczej podczas swojego krótkiego żywota, tak samo jak każde inne życie na świecie jest odmienne jest samoistne i inne od pozostałych.
Hrabia milczał. Nie pozostało mi nic innego jak podnieść filiżankę do ust. Gdy to uczyniłem poczułem jej aromat. Bezwiednie przymknąłem powieki i wówczas zobaczyłem … .
Urszulę.

Stała przede mną. Znów czułem jej zapach. Pszeniczne włosy ledwie dostrzegalnie poruszały się trącane delikatnymi oddechami wiatru. Wielkie ciemne oczy, w których rad bym się utopić … i te usta cudne skrojone, które milcząc mówiły, mówiąc milczały. Jej szyja, ramiona, biała skóra lekko tylko muśnięta słońcem minionego lata. Uśmiechała się i wyciągnęła do mnie swoją dłoń, której smukłe palce prosiły o pieszczotę moich ust. Otworzyła usta by coś powiedzieć i nic nie powiedziawszy zatrzymała je w niedopowiedzeniu … .
Spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem iskierki, które natychmiast rozpaliły serce i duszę moją. Rozpaliły serce i duszę moją, rozpaliły … .
Ostrożnie! – Krzyknął hrabia odpowiednio dobierając ton głosu do sytuacji oraz wielkości pomieszczenia, jednocześnie sprawnym chwytem łapiąc w locie moją miśnieńską filiżankę, która nie wiedząc czemu wypadłszy z mojej dłoni, zmierzała ku podłodze przedziału pulmanowskiego wagonu, który wraz z pociągiem podążał w mrok.

Hrabia odstawił z całkowitym spokojem filiżankę na spodek, który nadal spoczywał w mojej dłoni, po czym rzekł: pozwolisz kawalerze i odebrawszy miśnieński komplet z mojej dłoni odstawił go na stolik pod okno.
Spojrzał na mnie przeciągle, wyjął papierosa z srebrnej papierośnicy, zapalił go i rzekł: cóż. Nadeszła chyba pora otworzyć kopertę w której właścicielka herbaciarni o nazwie „Zjawa” w Magicznym Cieszynie – Pani paląca sziszę – zapisała informację o tym kto pozna smak mieszanki jej herbaty. Co o tym sadzisz młodzieńcze?
Nie bardzo mogłem mówić więc skinąłem głową z aprobatą. Hrabia zdawał się rozumieć moją sytuację. Z wewnętrznej kieszeni surduta wyjął kopertę, otworzył ją, wyjął kartkę papieru i przeczytał: mieszankę herbaty nazwałam – żar spojrzenia. Jej smak pozna i właściwie odczuje siedzący naprzeciw pana drogi hrabio młodzieniec, z którym razem podróżuje pan w przedziale pulmanowskiego wagonu pociągu pędzącego w mrok. Ów młodzieniec jedzie do Crown Fields Haus by ujrzeć swą ukochaną.
Co o tym sądzisz ? – zapytał hrabia.
Ciągle nie mogąc wydusić z siebie słowa wykonałem prawą dłonią gest, który miał mówić – genialne!

Hrabia uśmiechnął się i powiedział: K O B I E T Y. Strzeżmy się Tych, które palą sziszę i mieszają herbaty. Po czym klasnął w dłonie w zaczął się śmiać. Laska nawet nie śmiała się ruszyć.

Skoro wmieszała się w historię kobieta, jest nadzieja że dojadą do celu i Oni się spotkają.

28 komentarzy:

  1. Hmmm nie wiem czy nie narażę się autorowi, ale tak też mi się wydawało, że z tą herbatą to właśnie tak się potoczy, nazwy mieszanki herbacianej jednak nie odgadłam :)
    Ewo gratuluję, kliper jako żywy!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marija, namęczyłam się nad tym kliprem, bo jakoś nie chciał rozwinąć żagli. Podoba mi się celebrowanie picia herbaty.

      Usuń
    2. Bardzo rzadko piję herbatę, a może powinnam jednak celebrować...
      Narysować kliper z tyloma żaglami to wielka sztuka, tobie świetnie się to udało :)

      Usuń
    3. Lubię herbatę i piję codziennie, ale bez celebracji. Może by się przydała?

      Usuń
  2. tez pijam herbate ale ostatnio tylko zielona! a opowiesc robi sie pasjonujaca!!!wreszcie i nazywa sie urszula..czekam bo kazda/kazdy ma w pamieci jakas niespelniona milosc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauwaz o ktorej godzinie czytalam..

      Usuń
    2. Też pijam tylko zieloną. Dopadła Cię bezsenność czy też gdzieś się wybierasz w środku nocy?

      Usuń
    3. Skoro prawie każdy nosi w sobie takie wspomnienie, może to pomysł na cykl? Nie w formie tak wyszukanej jak pisze Autor, ale dłuższego komentarza.

      Usuń
    4. Taaaa...
      W tamten piątek byłam na spotkaniu z kilkoma kolegami z klasy, niektórych nie widziałam 40 lat, no i...
      miałam konfrontację takiej niespełnionej miłości, rozczarowania nie było, ale spełnienia tyż nie będzie ;) Jest oczywiście żonaty, a jego żona jest...artystką...
      Ewa uchyliłam rąbka, bo to za mną chodzi, ale będzie tylko rąbek, nie potrafię pisać o takich osobistych sprawach, a ta historia jest na dodatek niedopowiedziana i jest w niej chyba coś metafizycznego...nie przypuszczałam, że taka zatwardziała stara panna jak ja może być bohaterką takiej historii ;)

      Usuń
    5. Dziękuję. Nawet rąbek cenny, bo takie historie naprawdę mają w sobie coś metafizycznego.
      Też nie bardzo umiem o takich sprawach pisać i wydaje mi się, że chyba takiej miłości nie miałam.

      Usuń
    6. Tez nie potrafilabyn o tym pisac w kazdym badz razie nie teraz...

      Usuń
    7. Czyli rezygnujemy z pomysłu, zaczekamy na zakończenie Bajanki, tylko mam pewne obawy czy ono będzie.

      Usuń
  3. Jazda ku Urszuli, kobiecie żywej, wymyslonej czy wysnionej - ta jazda sama w sobie jest fascynująca. Ciekaa jestem czy dojdzie do spotkania z nią i czy nie będzie ono zaledwie mdłym wyobrażeń i pragnień zakochanego młodzieńca. Wszak często dążenie do celu jest lepsze niz sam cel...
    A rysunki śliczne, delikatne i poetyczne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś jak "gonić króliczka" dla samej gonitwy. Bywa i tak, zobaczymy.

      Usuń
  4. Niektorzy po sziszy miewaja wizje prorocze, pod warunkiem, ze jej zawartosc jest malo legalna. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego autor nie powiedział, ale w bajce wszystko jest możliwe.

      Usuń
  5. No tak, cudowna laska przejmuje rolę bohaterki, pięknie. Plynąc na pokładzie kliprów herbata może obawiać się tylko piratów na wodach afrykańskich , a miśnieńskiej filizanki byłoby żal , ach żal.
    Rysunki baardzo cieplutkie.W....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety zbliża się koniec opowieści, będzie żal...
      Filiżanka na szczęście ocalała, a laska? Pewnie chciała zabłysnąć.

      Usuń
  6. Miałam dobrego nosa, co do herbaty, jednak nazwy bym nigdy nie odgadła. Rozbawił mnie tekst hrabiego: "Zresztą laski mnie nudzą ostatnimi czasy", zabrzmiało dwuznacznie.:) Ciekawe czy w jego życiu pojawi się jakaś dama. Bajanka jest coraz lepsza.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Żaden zachwyt, nawet na piśmie nie odda emocji towarzyszącym oczekiwaniom, potem degustacji treści i tęsknocie za kolejnymi relacjami pasjonującej historii. Tutaj zarówno stylowa miłość do kobiety jak miłość do przedmiotów i celebra spożywania herbaty mają takie same szanse na przekaz. Ale nawet najbardziej emocjonująca i wysublimowana historia blednie bez uroczych ilustracji.z

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny opis herbaty. Kliper też bardzo mi się podoba.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynamy celebrację? Po takim opisie może będzie łatwiej.

      Usuń
  9. Ech, herbaciane klipry:) Picie herbaty warto celebrować - choć od czasu do czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj miłośniczko morskich rejsów. Teraz pora na herbatkę, dzień krótszy i pogoda nie zachęca do spacerów.

      Usuń
  10. Nie będę się wypowiadać na temat literackich walorów Bajanki ale Twoje ilustracje bardzo mi się podobają. Uściski !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu.
      Walory literackie - rzecz gustu, nie jestem krytykiem.

      Usuń